czwartek, 3 listopada 2016

Czerwień Rubinu: Podróż w czasie czas zacząć

 
Meh, ta książka chodziła za mną od gimnazjum. Serio. Cały czas gdzieś mi przemykała, ale ja jak to ja uznawałam, że przecież to nie dla mnie, po co miałabym czytać kolejną młodzieżówkę? Niemniej... chyba cały czas szukam miłego guilty pleasure, dlatego w końcu się za tę pozycję zabrałam, zwłaszcza, że film uznałam za znośny. A że czytanie jej zajęło mi nawet niecały dzień to czasu straciłam na nią malutko. Jak wypadła w moich oczach? Jeśli jesteście ciekawi, czy Czerwień Rubinu mi się spodobała zapraszam do posta!

Tytuł: Czerwień Ribnu
Tytuł serii:  Trylogia Czasu
Numer tomu: 1
Autor: Kerstin Gier
Liczba stron: 344
Gatunek: powieść młodzieżowa, fantasy

Gwen ma szesnaście i pół roku. Jest outsiderką z jedną przyjaciółką, która wiecznie czuje się nieco odrzucona: wszystko dlatego, że większa część rodziny wychwala pod niebiosa Charlotte, która podobno ma w sobie gen pozwalający na podróże w czasie. Gwen zaś zdaje się być czarną owcą, która przynosi rodzinie tylko wstyd. Wszystko zmienia się jednak, gdy matka dziewczyny przyznaje się do zmiany daty jej narodzin, co oznacza, że to jednak ona może być jedną z dwunastu podróżników w czasie. Jakie sekrety zostaną odkryte przed dziewczyną i w co zostanie wplątana?

Podejrzewam, że na wstępie zaskoczę wszystkich, którzy mnie zwykle czytują... Mianowicie, Czerwień Rubinu to porządnie napisana młodzieżówka dla dziewczyn. Naprawdę! W końcu udało mi się na takową trafić i... właściwie, jestem zadowolona mogąc o tym w końcu wszystkich powiadomić. 
Nie jest to w żadnym razie wielka, epicka historia, która przez swoją ponadczasowość nadaje się dla dosłownie każdego czytelnika, ale tak, jest... po prostu w porządku. Daleko jej do dzieł na przykład Corneli Funke, ale zdecydowanie zasługuje na polecenie nastoletnim dziewczynom, które szukają lekkiej, przyjemnej i przy tym ciekawej pozycji.
Styl Gier jest bardzo przyjemny, leciutki - przez co historię czyta się niezwykle szybko i miło. Nic w historii się nie przeciąga, akcja jest wartka i nawet trzyma się kupy, o ile oczywiście nie zaczniemy wchodzić w szczegóły i zastanawiać się nad niektórymi... mechanizmami dotyczącymi podróży w czasie. Niemniej, to nie jest pozycja napisana po to, by się nad tym zastanawiać - Czerwień Rubinu to bajka i nawet nie próbuje udawać, że nią nie jest. Dobra zabawa przy tej pozycji wymaga więc kupienia wszystkiego, co daje nam narrator i nie rozdrabniania tego na części pierwsze. 
No i właśnie, jedną z cech, które sprawiły, że Czerwień Rubinu uznałam za dobrą pozycje jest jej bajkowość, a co za tym idzie - przerysowanie. Gier nie próbuje udawać, że pisze dla dorosłego, dojrzałego czytelnika, pozwalając sobie na karykaturalne przedstawianie niektórych postaci, zwłaszcza tych negatywnych. Od razu wiemy, kto jest fajny, a kogo mamy nie lubić. Najintensywniej przerysowana jest Charlotte oraz jej matka, które są chwilami przez to wręcz śmieszne. Z drugiej strony autorka zachowuje ciut realizmu i sprawia, że chyba jest mi trochę żal tej dziewczyny: przygotowywała się przez całe życie do wielkich czynów, a tu nagle wszystko idzie na marne! To zdecydowanie jest nieco przykre, nie sądzicie? I autorka też nie próbowała tego przed czytelnikiem ukrywać. 
Poza tymi dwiema postaciami właściwie wszystkie inne kreowane są na zasadzie dobry, zły, fajny, niefajny. Bohaterowie nie są zbyt mocno rozbudowani, ale mają konkretne cechy i motywacje, a to wystarcza, by dobrze poprowadzić taką, niezbyt skomplikowaną fabułę.
Najnormalniejszą postacią w Czerwieni Rubinu jest oczywiście główna bohaterka. Zwyczajna, dość szara, nie ogarniająca, co się wokół niej dzieje, ale jednocześnie pragnąca wyjaśnień - innymi słowy, zachowuje się jak niemal każda dziewczyna, która znalazłaby się w takiej sytuacji, dzięki czemu czytelniczka ma spore szansę, by się z nią utożsamić i wydaje mi się, że autorce o to właśnie chodziło. Nie przeczę, ten zabieg wyszedł jej całkiem dobrze. 
Jak na młodzieżówkę przystało nie mogło tu braknąć romansu między głównymi bohaterami. Ten na szczęście nie jest bardzo mocno widoczny i to nie na nim skupia się Gier, także nie sądzę, aby komukolwiek mógł on przeszkadzać, a dla większości jego istnienie powinno być zaletą pozycji. Niestety, muszę się do niego nieco przyczepić: w jednej z chwil podczas czytania poczułam pewien... zgrzyt. Autorka wręcz za słabo rozwinęła relacje Gwen z jej ukochanym, co sprawiło, że gdy zaczęli się zbliżać do siebie nieco mocniej, było to dość... nagłe. Zwłaszcza, że owy chłopak podobno przez wiele lat budował jakąś relacje z kuzynką Gwen. I tak w ciągu chwil rzucił to wszystko dla niemal mu obcej dziewczyny? Nie sądzicie, że to nieco wątpliwe? 
Wracając jeszcze na chwilę do fabuły - sam pomysł z podróżami w czasie uważam za całkiem ciekawy, choć w tym przypadku (jak już wcześniej pisałam) nie można czepiać się szczegółów. Poza tym historia jest dość tajemnicza i wydaje mi się, że sporej ilości osób, zwłaszcza młodszych, może przypaść do gustu.
Koniec końców, Czerwień Rubinu to jedna z lepszych pozycji młodzieżowych na jakie trafiłam w ostatnim czasie i chyba pierwsza kierowana typowo do dziewczyn. Jeśli więc szukacie fajnej, lekkiej młodzieżówki to śmiało, możecie po nią sięgać, nie sądzę, byście byli zawiedzeni. W kategorii młodzieżowej zasługuje na naprawdę wysoką ocenę. Niestety, jeśli szukacie czegoś dojrzałego to lepiej sięgnijcie po coś kierowanego dla osób dorosłych, ale... wydaje mi się, że jest to chyba rzecz oczywista :) Czerwień Rubinu dobrze spełnia swoją rolę i jest tym, czym powinna być - i takich pozycji naprawdę chciałabym widzieć więcej.

* * *

Pan Whitman wyjął klasówkę z rąk Gordona i przewrócił stronę.
Elżbieta I była tak okropnie brzydka, że nie mogła znaleźć męża. Dlatego wszyscy nazywali ją brzydką dziewicą – odczytał na głos.
Klasa zachichotała.
 No i co? Przecież to prawda – bronił się Gordon. – Wyłupiaste oczy, zaciśnięte usta, a już na pewno kretyńska fryzura.

Fragment z książki Kerstin Gier pt. Czerwień Rubinu


11 komentarzy:

  1. Mi ta trylogia bardzo się podobała, chociaż nie była bez wad. Ja czekam teraz aż gdzieś pojawi się ostatnia filmowa część z polskimi napisami :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Może kiedyś po nią sięgnę ;)
    http://justboooks.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mój klimat, ale widzę, że Ty jesteś zadowolona i to najważniejsze, bo znaczy, że nie zmarnowałaś czasu czytając ją. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi ta książka bardzo sie spodobała. Teraz czytań Silver tej autorki- uwielbiam jej styl <333
    Pozdrawiam!
    Fan of books ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Miło wspominam lekturę tej serii, tak jak napisałaś - jest ona naprawdę porządnie napisana ^^
    Pozdrawiam!
    myslamipisane.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam tą trylogię ale muszę powiedzieć że w kolejnych tomach wątek miłosny jest dużo bardziej rozbudowany i dzieje się zdecydowanie za szybko!!! Nie mniej akcja mnie porwała i nie żałuję czasu spędzonego nad tą pozycją.

    OdpowiedzUsuń
  7. Swego czau cykl tej autoki stał się nie do zdobycia, więc chyba coś w tym jest ;)
    Pięknie rozłożyłaś tę książkę na czynniki piersze, gdybym miała odrobinę więcej czasu, z pewnością rzuciłabym okiem ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie wierzyłam, że kiedykolwiek napiszesz, że młodzieżówka jest dobra. Naprawdę. Aż muszę ją przeczytać i skorzystać jeszcze z tej chwili, w której jestem młodzieżą ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo lubię zarówno wersję papierową jak i film, a to się nieczęsto zdarza :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Trylogia przemyka na instagramie, na grupach książkowych jako Biały Kruk, ale nie wiedziałam, że powstał film!
    Oj Kakunko czas pogrzebać i zdobyć egzemplarze dla siebie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A bo film do bardzo znanych nie należy ;) Ale ma swój klimat, nie powiem: mimo, że wad mu nie brakuje, aczkolwiek te raczej wynikają z braku funduszy, niż złego pomysłu.

      Usuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony