Na Boga, cóż ja zrobiłam? Gdy kupowałam
majowy numer Nowej Fantastyki zajrzałam na książki w kiosku. W oczy wpadł mi
pierwszy tom tej serii. Kosztował 2zł, więc po prostu go wzięłam, tak z czystej
ciekawości. Nie powiem, by to był najlepszy z możliwych pomysłów :D
Tytuł: Kobieta
w czerni
Tytuł serii: Czarne
perły
Numer tomu: 1
Autor: O.
S. Winterfield
Tłumaczenie: Anna
Just
Liczba stron: 192
Gatunek: literatura
kobieca
Wydanie: Edipresse
Polska S. A., Warszawa 2017
Odkąd
skończyła dziesięć lat Stella mieszkała w internatach. Teraz ma osiemnaście i
wraca do rodzinnego zamku na wieść o śmierci ojca. Dziedziczy po nim wielki
majątek, jednak jednocześnie odkrywa, że jej rodzina skrywa większe tajemnice,
niż mogłaby przypuszczać.
Raczej nie kupuje takich serii, do
jakich zalicza się ta książeczka: tanich i dostępnych w kioskach. Dlatego już
pierwsza styczność z tą książką wprawiła mnie w niezłe osłupienie. Nie dość, że
„Kobieta w czerni” nie ma nawet dwustu stron to czcionka wewnątrz jest tak
olbrzymia, jak w książkach dla dzieci. Biorąc pod uwagę, gdzie kupiłam książkę,
reklamy na wewnętrznych stronach okładek oraz informacje o tekście „ułatwiającym
czytanie” targetem tej książki niewątpliwie są starsze kobiety, mające już
(prawdopodobnie) problemy ze wzrokiem. Niestety, wydawca wyraźnie nie wierzy w
inteligencje czytelniczek, biorąc pod uwagę, co raczy im serwować.
Ta książka to po prostu głupawa, naiwna
historyjka, w której kompletnie nic nie trzyma się kupy i poza tym, że czyta
się ją błyskawicznie nie ma zbyt wielu zalet. „Kobieta w czerni” może i łatwo
wchodzi, ale mam wrażenie, że nawet sławne „Pięćdziesiąt twarzy Greya” ma
więcej sensu, niż ta opowiastka.
To nie miała być młodzieżówka, a lekka,
pełna miłości i namiętności powieść dla dorosłej kobiety. Niestety, jej autor
popełnił chyba wszystkie typowe błędy dla autorów new, czy young adult. Główna
bohaterka ma dopiero osiemnaście lat. Powinna się uczyć i studiować, a
przynajmniej chcieć to robić. Niestety, jej nawet nie przemknie to przez myśl.
Stella jest głupiutką dziewczynką, której w głowie tylko otwieranie krypt i
płacz, bo dwie osoby powiedziały jej coś niemiłego... Co ona oczywiście odbiera
tak, jakby cały świat jej nienawidził.
„Kobieta w czerni” to nie jest książka,
której fabuła trzyma się kupy. Wybaczcie za spoilery, które pojawią się za chwilę, ale to tak krótka historia,
że po prostu nie mogę nie omówić jej wad, nie zdradzając pewnych szczegółów.
[SPOILER]
Główny
wątek książki dotyczy ucieczki Stelli z rodzinnych stron. Czemu dziewczyna
ucieka? A no dlatego, że jakaś starucha powiedziała, że nad jej rodem wisi
jakieś przekleństwo, a ona sama jakże mądrze otworzyła kryptę matki, przez co
mieszkańcy okolicy mają ją za wariatkę/diabła/dziwaka. Dlatego też musi w
tajemnicy uciekać z własnego domu, mając ogromną ilość funduszy i spore
możliwości by się bronić. [KONIEC
SPOILERA]. To tylko jeden przykład irracjonalności tej historii, a
uwierzcie mi, na tych niespełna dwustu stronach jest ich więcej.
Tu nie ma żadnego porządnego bohatera.
Nie ma też porządnego stylu: tłumaczenie zdaje się leżeć i kwiczeć, zaś
narrator kilkukrotnie musi nas informować o tych samych rzeczach. Przez swoją
irracjonalność ta opowieść nie uczy i nie wnosi kompletnie nic, przy okazji nie
wiedząc, czym chce być. Romansem? Obyczajówką? Książką o podróżach nastolatki?
A może jednak horrorem? To naprawdę nie jest dobra literatura.
„Kobietę w czerni” mogę „polecić”
jedynie jako ostateczność: prosty język sprawi, że połkniecie tę książkę w pół
godziny, może godzinę, albo półtora. Pod tym względem jest jak znalazł do
pociągu, czy autobusu. Niestety, cała reszta pozostawia bardzo wiele do
życzenia. Jeśli nie macie ochoty czytać książki, która nic do waszego życia nie
wniesie po „Kobietę w czerni” nawet nie próbujcie sięgać.
* * *
Stella
otworzyła oczy. Grabarz klęczał przy otwartej trumnie i z wykrzywioną twarzą
wpatrywał się w jej wnętrze, potem wstał i rzucił się na Stellę. Chwycił ją z
całych sił i przyciągnął do trumny. Trumna była pusta!
Fragment „Kobiety w czerni” O. S.
Winterfielda
Łatwa i lekka, czyli idealna książka do poczytania w autobusie, zresztą tak jak sama wspomniałaś :)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że zaciekawiłaś mnie tą książką :) Pozdrawiam i dziękuję bardzo za odwiedziny ♥ wy-stardoll.blogspot.com
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że ktoś tu nawet nie przejrzał wpisu.
UsuńO nie, co Ty sobie zrobiłaś, w końcu co raz się przeczyta już się nie odprzeczyta. :D
OdpowiedzUsuńTragedia. Po prostu. Co za zmarnowane 2 zł, za to można pączka kupić! ;)
Widzę, że żadnej książki się nie boisz i sięgasz po różne podejrzane pozycje :) Czytać nie zamierzam, nawet za 2zł bym tego nie kupiła :P
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony czego spodziewać się po książce za dwa złote?
OdpowiedzUsuńNiedawno kupiłam inne dwie książki w dokładnie takiej cenie. Jedna jest za mną i bardzo ją lubię, więc... można! :D
UsuńW takim razie ja zdecydowanie ją sobie odpuszczę, bo po prostu życie jest za krótkie, żeby marnować czas na coś... Takiego. I nie sądzę aby mi się to miało w ogóle spodobać :)
OdpowiedzUsuńNo skoro nawet Pięćdziesiąt twarzy Greya ma więcej sensu to zdecydowanie odpuszczam ;)
OdpowiedzUsuńWtf, ten styl z fragmentu xD
OdpowiedzUsuńBle, nie tknę na pewno xD
To cytat z tyłu okładki... <3
UsuńChyba zrezygnuję. ☹️
OdpowiedzUsuńCałusy,
StormWind z bloga cudowneksiazki.blogspot.com
Czy ten koszmarek jest gatunku "guilty pleasure"? Czy raczej z tych, których nawet kijem się nie tyka?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
mowmikate
Z tych, których kijem lepiej nie tykać ;P
UsuńRaczej podziękuję ;) Nie jest to moje "must have" ;D
OdpowiedzUsuńA szkoda, bo okładka taka ładna... i tytuł też niczego sobie...
OdpowiedzUsuńOczywiście to kpina, bo nigdy nie śmiałabym sugerować się jedynie oprawą graficzną i nagłówkiem..
W takim razie dziękuję za przestrogę. Będę ją omijać z daleka :)
OdpowiedzUsuńPatrząc na samą okładkę, też pomyślałam, że to jakiś kryminał :-p Nie mam jakoś ostatnio ochoty na romanse, więc chyba nie jestem zainteresowana, tym bardziej, że widzę, iż pozycja niezbyt Cię zachwyciła.
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej dużo nie straciłaś hihi :)
OdpowiedzUsuń