Po
„Hel 3” postanowiłam, że skompletuje pozostałe trzy książki Grzędowicza,
których jeszcze nie mam na półce. I tak trafił do mnie „Wypychacz zwierząt” Już
teraz mogę Wam powiedzieć, że wydanych pieniędzy nie żałuje :)
Tytuł: Wypychacz zwierząt
Autor: Jarosław Grzędowicz
Liczba stron: 470
Gatunek: zbiór opowiadań fantastycznych
Co mają wspólnego żołnierze z lat 40. z nordyckimi
bogami? Jak wygląda Nowa Ziemia przygotowana dla nas przez UFO? I kim była
zmarła ciotka pewnego mężczyzny, która zostawiła mu po sobie mieszkanie? Na te
i wiele innych pytań odpowiada Jarosław Grzędowicz w swoim zbiorze opowiadań.
Zbieranie
opowiadań jednego autora rozsianych w różnych miejscach w jeden tomik to chyba
dość powszechny zabieg, przynajmniej ostatnio. „Wypychacz zwierząt” jest jedną
z książek, która właśnie tak powstała. Wewnątrz możemy znaleźć trzynaście
opowiadań. Większość z nich powstała na zamówienie, co sprawiło, że są
wyjątkowo różnorakie. Wewnątrz mamy zarówno krótkie „short stories” pisane do
Faktu, jak i dłuższe, pełnowartościowe opowiadania, które Grzędowicz tworzył do
jakiś antologii.
Połączenie
opowiadań z różnych miesięcy, czy nawet lat sprawia, że dostajemy naprawdę
różnorodny tomik, nie tylko pod względem długości. Znajdziemy wewnątrz i
opowiadania typowo fantasy, i science-ficion, i mieszające gatunki tak bardzo,
że nie da się dokładnie określić, czym to właściwie jest. Mi osobiście jak
najbardziej coś takiego odpowiada, bo mogę poznać różne koncepcje i wybrać te,
które mi odpowiadają, by później szukać ich w powieściach różnych autorów :)
Zwłaszcza, że Grzędowicza samego w sobie po prostu lubię.
Opowiadania
napisane są stylem typowo Grzędowiczowym, za którym ja jak najbardziej
przepadam, ale też jednocześnie są stylizowane tak, by narracja pasowała do
danej sytuacji, czy epoki. Skłamałabym mówiąc, że autor przy tym bardzo bawi się
językiem i pokazuje wszystkie swoje umiejętności, ale generalnie całość czyta
się dość płynnie i przyjemnie, może poza paroma drobnymi zgrzytami, których w
antologii chyba nie sposób uniknąć.
To,
co szczególnie zwróciło moją uwagę w tym zbiorku to ilość wizji zbliżonych do
świata z „Hel 3” – najpierw sięgnęłam po powieść autora, dopiero potem po te
opowiadania i odkryłam, że Grzedowicz tego uniwersum nie tworzył od zera. Miał
już podstawy: w wielu z historii widzimy świat przyszłości, który próbuje wszystko
kontrolować tak, by każdy był zdrowy i żył długo i szczęśliwie, zwykle z marnym
skutkiem, a o to przecież chodzi w tym sciecne-fiction bliskiego zasięgu,
wydanym w 2017 roku. Oczywiście, te wizje są mniejsze, mniej szczegółowe, ale
jak najbardziej utrzymane w tej samej tonacji.
Właściwie
dwa opowiadania uznałabym za najlepsze – w mojej opinii oczywiście. Pierwszym
jest „Buran wieje z tamtej strony”, które niby jest oczywiste, niby jasne od
początku, ale jednak wzbudza pewien niepokój. Drugie to „Weekend w Spestreku”,
które ukazuje życie w absurdalnym świecie i zmusza do przemyślenia, którą
stronę – bardziej kapitalistyczną, czy bardziej socjalistyczną – chcielibyśmy
wybrać. Uroczym opowiadaniem było też to noszące tytuł „Trzeci Mikołaj” i... w
moim odczuciu doskonale mogłoby zadziałać jako bajka na dobranoc dla dzieci.
Jedynie należałoby ją przejrzeć, czy aby na pewno wszystkie wypowiedzi
bohaterów i ich myśli dla nich się nadają :D
Niestety,
nie przy wszystkich opowiadaniach bawiłam się wyśmienicie, bo dwa nieco mnie
przynudziły. Obydwa mają całkiem ciekawe zakończenia, ale w trakcie po prostu
traciłam zainteresowanie. Pierwszym jest „Zegarmistrz i łowca motyli”, za
którym nie przepadam, bo generalnie podróże w czasie „to nie jest mój temat”, a
to właśnie jest główny wątek tej historii. Drugie nosi tytuł „Wilcza zamieć” i
opowiada o II Wojnie Światowej, i to jeszcze takiej w łodziach podwodnych... i
znów, jest to motyw, który mnie po prostu śmiertelnie nudzi.
Jak
to ze zbiorkami bywa, ten nie jest doskonały. Nie zmienia to jednak faktu, że z
lektury jestem zadowolona i mogę ją szczerze polecić. Zwłaszcza tym, którym
spodobała się wizja świata obecna w „Hel 3” :)
* * *
Ludzie są źli z natury,
doktorze. Nie muszę oglądać zamku jakiegoś szalonego barona, żeby to wiedzieć.
Nic w nich nie ma, tylko chęć zaznania przyjemności. Nic, tylko instynkt.
Kochają dzieci, bo kochają własne uczucie do nich. Swoją własność. Kiedy płaczą
po czyjejś śmierci, to tylko nad sobą. To jedyne zwierzęta zdolne do
bezinteresownej podłości, które potrafią to tłumaczyć wyższymi celami.
Fragment
„Wypychacza zwierząt” Jarosława Grzędowicza
Nie znam zbyt dobrze twórczości Grzędowicza, ale z racji tego, że lubię fantastykę, to taki miszmasz różnych światów i bohaterów może być bardzo ciekawy :)
OdpowiedzUsuńGrzędowicza raczej nie znam. Tytuł ciekawy :D Jednak za zbiorami opowiadań nie przepadam i rzadko kiedy udaje mi się przeczytać wszystkie :D
OdpowiedzUsuńGdybym lubiła opowiadania, to może i bym sięgnęła, ale na razie zdecydowanie odpada.
OdpowiedzUsuńNie czytałam, ale póki co wydaje mi się, że mam lepsze pozycje na swojej liście, ale opis bardzo dobry :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
www.nacpana-ksiazkami.blogspot.de
Nie znam pióra tego autora. Może kiedyś sięgnę, wszystko przede mną :)
OdpowiedzUsuńKocham Piękną i Bestię jako książeczkę i jako bajkę, ale filmu jeszcze nie widziałam :D
OdpowiedzUsuńMusze nadrobić :D
Buziaki
coraciemnosci.blogspot.com
Tydzień temu oglądałam bajke :) piękna i wzruszająca nawet jak na moje lata :PP
OdpowiedzUsuńHm ciekawe może się skuszę bo sama kocham czytać książki.
OdpowiedzUsuńhttps://klaudiaonelive.blogspot.com/2017/09/pl-kremowe-maso-do-ciaa.html
Grzędowicz to jeden z moich ukochanych autorów i chociaż jego opowiadania nie zawsze są doskonałe, nie potrafię spojrzeć na nie obiektywnie - miłość zaślepia. :P
OdpowiedzUsuńJa z nim też tak troszkę mam :D
UsuńNie miałam okazji czytać książek tego autora, niemniej o "Wypychaczy zwierząt" słyszałam i chciałabym kiedyś przeczytać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
kasiaiksiazki.blogspot.com