wtorek, 11 września 2018

Nikt nie idzie: Magia w obyczajowości



Olga zobaczyła go pierwszy raz tylko przelotnie: niby mężczyzna, niby dziecko. Niepełnosprawny człowiek. Pół roku później spotkała Klemensa ponownie. Podeszła do niego, gdy uciekał z miejsca tragedii. Zabrała go do siebie. Czemu? Sama nie potrafiła odpowiedzieć sobie na to pytanie.

Niby o niczym konkretnym – a jednak tak prawdziwa, tak delikatna i tak emocjonalna. „Nikt nie idzie” Jakuba Małeckiego niewątpliwie wpisuje się w literaturę obyczajową, ale jednocześnie zawiera w sobie sporo typowej dla twórczości tego autora magii.
Tytuł: Nikt nie idzie
Autor: Jakub Małecki
Liczba stron: 264
Gatunek: powieść obyczajowa
Wydanie: SQN, Kraków 2018
Przede wszystkim nie jest to książka z typową linią fabularną. W tej opowieści nie idziemy od jednego do drugiego punktu, a lawirujemy między ogromem wspomnień bohaterów, stopniowo składając sobie ich historie w jedną, połączoną ze sobą całość. Jednocześnie Małecki wielu rzeczy nie mówi czytelnikowi wprost, zostawiając miejsca na domysły i działanie jego własnej wyobraźni. Przez to „Nikt nie idzie” jest z jednej strony książką niezwykle lekką, którą czyta się dosłownie jednym tchem, a z drugiej poruszającą bardzo życiowe tematy i zmuszając do zastanowienia się, o co w tym wszystkim tak naprawdę chodzi.
„Nikt nie idzie” opowiada przede wszystkim o dwójce pozornie niepowiązanych ze sobą osób. Olga, dorosła kobieta, której ojciec był pianistą oraz Klemens, syn pilota, niepełnosprawny odkąd przyszedł na świat. Ich losy przeplatają się w sposób dość specyficzny, a przez to nieoczekiwany. Najnowsza powieść Małeckiego właściwie analizuje ich charaktery oraz historie, to, co ich ukształtowało. W związku z tym dość dobrze poznajemy także najbliższe dla nich osoby, wnikając w ich życie, problemy i pasje.
To powieść niezwykle polska. Opowiadająca o naszej rzeczywistości, choć w sposób niekoniecznie oczywisty. Małecki pisze też w końcu trochę o muzyce instrumentalnej, czy japońskiej poezji. „Nikt nie idzie” w żadnym razie nie porusza też tematów związanych z polityką (i chwała mu za to), skupiając się na przedstawieniu historii, która w gruncie rzeczy mogłaby przytrafić się wielu z nas.
Należy dodać, że „Nikt nie idzie” zdecydowanie nie jest książką akcji. Choć dzieje się tu wiele są to raczej rzeczy przyziemne, dotyczące ludzkich tragedii i pragnień, a nie wielkich pościgów i „wybuchów”. To sprawia, że powieść jest bardzo kameralna i na swój własny sposób – absolutnie urocza.
Dobrze wiem, że twórczość Małeckiego – jak właściwie czyjakolwiek twórczość – nie jest dla każdego. Osoby szukające akcji, konkretnej tajemnicy, zagadki, czarów i tym podobnych raczej nie znajdą w niej nic dla siebie. Jednocześnie wierzę, że choć nie jest to powieść w żaden sposób odkrywcza to przez magię pióra naszego polskiego autora wielu czytelników odnajdzie w niej coś dla siebie. Być może będzie to spokój płynący z czytania tych delikatnych urywek wspomnień, może będzie to zachwyt nad stylem Małeckiego, czy utożsamianie się z którymś z bohaterów – trudno stwierdzić. Ale na pewno osoba szukająca realistycznej powieści podanej w niekoniecznie typowy sposób będzie w stanie czerpać wiele radości z „Nikt nie idzie”.


* * *

Trochę zaczęli się kolegować. Oczywiście nikomu by się nie przyznał, bo kolegowanie się z dziewczyną było bardziej obciachowe, niż na przykład zakładanie kalesonów, ale skoro już grabił u niej liście, to mógł przecież z nią też porozmawiać. Albo poganiać kota. Albo pograć w badmintona.
Albo pojechać z nią do fabryki fortepianów, gdzie pracował jej tata i gdzie ona miała swój tajny skład z zabawkami.
Fragment „Nikt nie idzie” Jakuba Małeckiego



Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu SQN!



18 komentarzy:

  1. Intryguje mnie ta powieść! Nie przeczytałam żadnej książki autora, ale ta strasznie mnie kusi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Sama okładka tej książki mnie woła! A Twoja opinia jeszcze bardziej mnie zachęca; "Rdza" Małeckiego bardzo mi się podobała, myślę, że ta książka również może przypaść mi do gustu. Zapowiada się genialnie, że tak napiszę. :D

    Nikodem z Jeże czytają

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czytałam nic Małeckiego ale ta ksiązka kusi od jakiegoś czasu. Wszędzie ją widzę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Osobiście to niestety nie mój gatunek literacki, ale koleżance pewnie by się spodobała, podeślę jej linka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osobiście mam wrażenie, że Małecki jest ponad gatunkami. :P

      Usuń
  5. Nie czytałam nic tego autora, wiec jestem bardzo ciekawa jakie emocje wywołają we mnie jego książki. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. O Małeckim głośno, a ja nie miałam w rękach nic jego autorstwa, pewnie kiedyś się zmieni =)

    OdpowiedzUsuń
  7. Małecki to zdecydowanie jeden z moich ulubionych pisarzy, więc z pewnością sięgnę po "Nikt nie idzie". :)

    OdpowiedzUsuń
  8. rzadko sięgam po literaturę obyczajową :) częściej zaś po romantyki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym, że romans to w sumie odmiana literatury obyczajowej. :p

      Usuń
  9. Koniecznie będę musiała przeczytać :) Obserwuję i będę wpadać częściej :)
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Powiedz, że nie ma między nimi romansu. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma. XD Ale kwestia miłości i związku generalnie się pojawia. W sumie obserwujemy trzy pary. Z tym, że to wynika bardzo naturalnie, z życia (choćby dlatego, że niepełnosprawny chłopak ma przecież rodziców).

      Usuń
  11. Do powieści ciągnie mnie ze względu na piękną okładkę, chociaż opis również brzmi całkiem ciekawie ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie jestem do końca przekonana, myślę, że książka mogłaby mi się trochę dłużyć przez ten brak akcji, więc na razie spasuję. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm... raczej nie. Bo wiesz, wybuchów wewnątrz nie ma, ale masz częste zmiany perspektywy i czasoprzestrzeni. Małecki wie, jak zachować dobry rytm tekstu. :)

      Usuń
  13. Twój opis odrobinę przypomina mi "Chłopca z Aleppo, który namalował wojnę" (chyba nie przekręcam tytułu), choć tam niepełnosprawnosc była innego rodzaju, ale chyba klimat był dość zbliżony. Zapiszę sobie tę pozycję, co jakiś czas mam ochotę na taką "inną" książkę.

    OdpowiedzUsuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony