wtorek, 2 stycznia 2018

Wrota obelisków: Szukając dziecka Ojca Ziemi

Trwa Piąta Pora Roku. Świat już wkrótce może ulec zniszczeniu… Essun zaś, by spróbować temu zapobiec, musi przestać szukać swojej córki i dowiedzieć się, jak przywrócić Ojcu Ziemi jego utracone dziecko.

Tytuł: Wrota obelisków
Tytuł serii: Pęknięta Ziemia
Numer tomu: 2
Autor: N. K. Jemisin
Tłumaczenie: Jakub Małecki
Liczba stron: 423
Gatunek: high fantasy, post-apokalipsa
Wydanie: SQN, Kraków 2017
Nora K. Jemisin dokonała czegoś, co od lat nie miało miejsca: dwie jej książki pod rząd zdobyły nagrodę Hugo: najpierw była to „Piąta pora roku”, a potem kontynuacja – „Wrota obelisków”. I nie bez powodu: obydwie części tej trylogii są wyjątkowe i naprawdę trzymają poziom.
Szczerze mówiąc, to, czego się bałam, sięgając po ten tom, to narracja. W pierwszym tomie mieliśmy do czynienia z trzema wątkami, które w tym przypadku nie mogły być już kontynuowane i obawiałam się, że autorka się w tym nieco zgubi. Na całe szczęście okazało się, że Jemisin wszystko doskonale zaplanowała sobie już wcześniej. Drugi tom nie tylko stopniowo wyjaśnia nam, skąd wzięło się tak specyficzne opowiadanie historii, ale jednocześnie ciągle bardzo dobrze działa.
Między innymi narracja Jemisin sprawia też, że całość jest stosunkowo tajemnicza już od pierwszego tomu i w drugim nie ulega to zmianie. Autorka ma w zwyczaju nie wyjaśniać nam od razu, co się wokół dzieje, trzymając to przed nami w tajemnicy i zmuszając nas, do zastanowienia się nad tym, o co w tym wszystkim chodzi. Jednocześnie nie przyprawia tym o irytacje: przynajmniej moje zaufanie zdobyła na tyle, bym wierzyła, że prędzej, czy później wyjaśni mi nieścisłości, jeśli sama nie domyślę się rozwiązania, w chwili, gdy będę tego potrzebowała do zrozumienia całości. Taki zabieg, w połączeniu z narracją, naprawdę dodaje „Wrotom obelisku” niezwykłego charakteru i choć sprawia to, że niektórzy mogą się od tej pozycji odbić to… ja chyba właśnie za to tak lubię tę trylogię.
W drugim tomie „Pękniętej ziemi” znów obserwujemy naprawdę ciekawe postacie oraz relacje między nimi, które po prostu iskrzą. Essun jest już mi dobrze znana i została po prostu porządnie poprowadzona. Cieszy mnie też to, że w historii pojawiła się inna postać, której relację z bohaterką uwielbiam obserwować. Chociaż… cała grupka, która wytworzyła się wokół niej jest po prostu potrzebna i ciekawa, naprawdę nie mam tu na co narzekać.
Poza Essun we „Wrotach obelisku” obserwujemy też córkę bohaterki, Nassun. W końcu możemy poznać ją bliżej i… co ja mogę, to kolejna dobra postać. Także ona ma ciekawą relacje, która przy tym rozwija niektóre z wątków z „Piątej pory roku”, pokazując nam kolejne aspekty świata wymyślonego przez Jemisin.
Jednocześnie miałam wrażenie, że na nieco dalszy plan zeszły wątki dotyczące izolacji, akceptacji i tym podobne, zwłaszcza, jeśli chodzi o wątek Essun. W tym przypadku jednak kompletnie mi to nie przeszkadzało: te tematy zostały po prostu niemal wyczerpane w „Piątej porze roku”, a teraz możemy skupić się na samym działaniu tego świata. Poza tym to nie jest tak, że nie ma ich wcale: po prostu nasi bohaterowie mają na głowie poważniejsze sprawy, niż rozmyślanie o tym, jak bardzo samotni są.
Nie chcę mówić tu więcej o samej fabule. Jeśli czytaliście część poprzednią po prostu miejsce świadomość, że kontynuacja trzyma poziom. Jeśli nie, po prostu nadróbcie „Piątą porę roku”: to niestety (albo stety?) jedna z tych historii, w której uchylenie choćby rąbka tajemnicy może zniszczyć Wam ogrom zabawy, płynącej z odkrywania świata przedstawionego.
„Wrota obelisku” to po prostu kolejna dobrze napisana część trylogii i wierzę, że kolejna mnie nie zawiedzie: wyraźnie widać, że całość została porządnie zaplanowana, a Jemisin ma bardzo konkretny pomysł na całość. Chociaż… jeśli chcecie dopiero sięgnąć po pierwszy tom, jeśli tylko macie możliwość, zapoznajcie się z jego fragmentem. Narracja, która tam występuje, we „Wrotach obelisku” jest jeszcze mocniej widoczna i po prostu jeśli jej „nie kupicie” możecie trochę zmęczyć się podczas czytania. Niemniej, polecam obywa tomy, zwłaszcza, że kontynuacja stoi na tak samo wysokim poziomie, jak część pierwsza.


* * *

Z młodości pamiętam kolory. Wszechobecną zieleń. Białe rozbłyski. Głębokie i żywe czerwienie. Te barwy tkwią wyraźnie w mojej pamięci, podczas gdy tak wiele innych rzeczy wyblakło, albo prawie zupełnie zniknęło. Nie stało się tak bez powodu.

Fragment „Wrót obelisków” N. K. Jemisin

14 komentarzy:

  1. wygląda bardzo ciekawie, nie słyszałam wcześniej o tej serii :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Seria ma sporo walorów, ale ja nie do końca się w niej odnajduję :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Wchodzi się do Ciebie jak do tajemniczego świata i pewnie taki jest. Nie czytam fantasy, bo brakuje mi wyobraźni, bo tu potrzebna wyobraźnia wyrobiona na grach komputerowych (?) albo na baśniach (?) Baśni przez moje życie młode przewinęło się dużo, bo czytałam je odkąd poznałam litery, ale zawsze bliżej mi było do "Dzieci z Bullerbyn" niż do "Wielkiej, większej i największej" Jedyne czasem dopuszczam na swoją listę tytuły s-f, Lema w szczególności, ale to rzadkie przypadki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prędzej na baśniach, ale raczej powiedziałabym, że to indywidualna kwestia bardzo :)

      Usuń
  4. Hm nie słyszałam o tej autorce wcześniej, nie interesuję się nagrodami literackimi ;) Ale dopiszę sobie do listy od przeczytania na pewno.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie słyszałam jeszcze o tych książkach, ale coś czuję, że mi się spodobają, choć pewnie pójdę najpierw za Twoją radą i sprawdzę, jak przypadnie mi do gustu narracja :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja słyszałam mieszane opinie o "Piątej porze roku" i ciężko mi jest się za nią zabrać. Może, jak będę miała więcej czasu to może się skuszę ;)
    Pozdrawiam, Hayles z Our books. Our love

    OdpowiedzUsuń
  7. Nassun to świetna postać, spodobała mi się nawet bardziej od Essun. Seria jest świetna, nigdy wcześniej nie zetknęłam się z czymś podobnym i chyba już się nie zetknę. Cieszę się, że książki Ci się podobały :) Też czekam na koniec trylogii i wiążę z nim ogromne nadzieje.

    OdpowiedzUsuń
  8. Całość może nie moje klimaty, ale okładki robią wrażenie! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajnie, że 2 tom trzyma poziom. Przez to jeszcze bardziej chce mi się zacząć przygodę z tą serią. :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Pięknie tu, tak klimatycznie, może kiedyś się skuszę na te powieści ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Skoro masz ochotę przeczytać więcej i więcej, to chyba najlepsza rekomendacja!

    OdpowiedzUsuń
  12. Ale mnie zainteresowałaś! Na pewno sięgnę po pierwszy tom, bo Twoja recenzja zdecydowanie mnie zachęciła :D

    OdpowiedzUsuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony