piątek, 24 sierpnia 2018

Zmiana: ...występuje tylko w tytule, nie w treści.




Jack i Cassie są znów razem. Ich związek nie jest jednak tak bajkowy, jak mogłoby się im wydawać. Cassie musi się zmierzyć z błędami Jacka i nauczyć się żyć w roli ukochanej gwiazdy sportu

Tytuł: Zmiana
Tytuł serii: The Perfect Game
Numer tomu: 2
Autor: J. Sterling
Tłumaczenie: Monika Wyrwas-Wiśniewska
Liczba stron: 320
Gatunek: romans
Wydanie: SQN, Kraków 2018
W posłowiu autorki do „Zmiany”, drugiego tomu „The Perfect Game” czytamy, że J. Sterling nie miała zamiaru kontynuować historii Jacka i Cassie. Zrobiła to jednak przez wpływ fanów, którzy domagali się kontynuacji. Niestety, jest to bardzo mocno widoczne, zarówno w zakończeniu tomu pierwszego, jak i w jego kontynuacji. Nie muszę chyba dodawać, że „Zmiana” jest książką równie kiepską, co „Rozgrywka”, jeśli nie jeszcze gorszą.
Jak każda książka z serii Sterling, „Zmiana” nie jest powieścią długa. Ma nieco ponad trzysta stron z dość dużą czcionką oraz przewagą dialogów. W skład treści wchodzi zaś około osiemdziesięciu stron opowieści Jacka o jego życiu z dala od Cassie, w której w pewnym momencie czytamy niezwykle nudne i zbędne opisy scenek, które „opisywała” nam już główna bohaterka. Pozostała część to zaś niezwykle „dramatyczne” fragmenty dotyczące życia Cassie w cieniu gwiazdy sportu, którą się stał Jack. Teoretycznie z tego wątku dałoby się stworzyć coś naprawdę interesującego. Niestety, J. Sterling nie jest zbyt dobrą pisarką, dlatego w jej wydaniu nie wypada to najlepiej.
Przede wszystkim tak jak w tomie poprzednim, tak i w tym nie dostajemy żadnego „motywu przewodniego”. Bohaterzy nie mają do rozwiązania absolutnie żadnego problemu i mniej więcej do ¾ powieści obserwujemy, jak co chwilę sobie słodzą, czy śpią ze sobą. Wprawdzie w tle pojawiają się „problemy”, takie jak negatywna opinia w prasie, jednak non stop są zmiatane pod dywan. Oczywiście, tak jak i w części poprzedniej, tak i tu, pod koniec autorka zdaje sobie sprawę, że ta treść jest chyba zbyt cukierkowa, dlatego dodaje szybko dramatyczną sytuację, która zajmuje może kilkanaście stron powieści (i właściwie sama się rozwiązuje), tylko po to, by bohaterowie znów mogli się przepraszać i przytulać. Ups, zaspoilerowałam? Wybaczcie – ale ta „książka” ma tak mało treści, że naprawdę trudno tego nie zrobić.
Co jeszcze pani Sterling nie wyszło? Właściwie wszystko, tak samo jak przy „Rozgrywce”. Wprawdzie bohaterowie są może niech bardziej stabilni pod względem charakterów, ale to, jak się zachowują i tak nie wzbudza szczególnej sympatii. Gdy się nie całują, albo nie przepraszają sobie nawzajem możemy dostrzec, że Jack to zaborczy koleś, który niekoniecznie liczy się ze zdaniem ukochanej, a Cassie jest tym tak przytłoczona, że zaczyna nie być w stosunku do niego fair. Jednocześnie obydwoje nie uznają czegoś takiego jak szczera rozmowa w związku dopóki ten nie zacznie się sypać. Być może wynika to z ich braku jakichkolwiek wspólnych zainteresowań poza chęcią wspólnego sypiania? Cóż, kto to wie.
Styl autorki także nie uległ zmianie. „Zmiana” to przede wszystkim bardzo płytkie dialogi polegające na mówieniu bohaterów o tym, jak bardzo się nawzajem kochają i uwielbiają. Naprawdę: nie da się tej książki przekartkować i nie wyłapać kilkanaście razy słowa „kiciu”. Nawet, jeśli para przeżywa jakiś dramat, który w rzeczywistości spowodowałby dość duży konflikt, to po kilku zdaniach przechodzi do uwielbiania się nawzajem, tak, jakby jedno słowo „przepraszam” naprawiało sprawę. Opisy Sterling ogranicza do absolutnego minimum, przez co treść „Zmiany” nie ma żadnego głębszego podłoża.
Nie zmieniam zdania w stosunku do twórczości Sterling. Tak jak w przypadku „Rozgrywki”, tak i teraz uważam, że jedyne osoby, które mogą z tej treści coś wynieść to niedoświadczone literacko i bardzo mało wymagające jednostki*, którym wystarczy, że tekst szybko się czyta, a główni bohaterowie bezustannie mówią, jak bardzo się uwielbiają.


*By nie było wątpliwości: nie mam zamiaru tymi słowami nikogo urazić. Czytanie nie jest niczyim obowiązkiem; to przede wszystkim rozgrywka, a tą każdy czerpie z czegoś innego. Ponadto, przyswajanie książek nie jest rzeczą najprostszą na świecie – tego trzeba się nauczyć. A by to zrobić po prostu należy sięgać na początku po bardzo lekkie pozycje (seria „The Perfect Game” może nie być dobra, ale jednak – przez to, że szybko się ją czyta może się w tym przypadku sprawdzić).

* * *

Jeśli będziesz walczyć, spotkasz się jeszcze z większymi atakami (...). Nie dawaj im dodatkowej amunicji. Tacy ludzie z niecierpliwością wyczekują twojej reakcji. Kiedy więc nie dostaną tego, czego chcą, w końcu dadzą ci spokój.
Fragment „Zmiany” J. Steling


Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi czytampierwszy.pl!
Czytam i recenzuję na CzytamPierwszy.pl

13 komentarzy:

  1. Jestem chyba trochę bardziej wymagającym czytelnikiem, nie czuje się zainteresowana tą serią. Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak to tylko w tytule? Jeszcze rozdziały są ponazywane zamiast numeracji xD
    Swoją drogą, to niesamowite, że można napisać książkę składającą się głównie z dialogów, w której postacie nie mają absolutnie nic do powiedzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo fakt, nie zauważyłam. :D
      To racja - ta powieść to straszne lanie wody.

      Usuń
  3. Rozgrywka bardzo mi się spodobała, ale Zmiana mnie zawiodła :/

    Zabookowany świat Pauli

    OdpowiedzUsuń
  4. O to ja podziękuję.
    Nie bawi mnie czytanie o niczym :/
    A patrz! Czytałaś może "Księcia w wielkim mieście"? Ty, to nawet o czymś jest :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet o tym nie słyszałam. :P Mam obecnie drobną odskocznię od tego, co normalnie czytam, ale generalnie nie sięgam po takie tytuły.

      Usuń
  5. Czytałam tylko pierwszą część, była tak słaba, że drugiej nie tknęłabym nawet kijem. Podziwiam, że udało Ci się przez nią przebrnąć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecież to chwilę trwa, tu nie ma przez co "przebrnąć". To może z dwie godzinki czytania. :D

      Usuń
    2. No nie wiem, mnie pierwsza część zajęła dużo więcej czasu, bo co chwilę musiałam ją odkładać, żeby się uspokoić i nie wyrzucić jej przez okno ;D ale rozumiem ;)

      Usuń
    3. Ja chyba już po prostu mam "gdzieś" tego typu literaturę i nie bardzo mnie rusza. XD

      Usuń
  6. Jak wiesz - ja od takiej literatury trzymam się z daleka :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Najpierw chciałam ją przeczytać. Ze względu właśnie na tytuł, a potem na pracę bohaterki za barem (coś z mojej branży ;P ) no ale po recenzji to sama już nie wiem. ;/ Może spróbuję po nią sięgnąć w momencie, gdy nie będę miała lepszej propozycji. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zdjęcia są na tym blogu na prawdę wspaniałe :-)

    OdpowiedzUsuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony