sobota, 26 stycznia 2019

Zew Cthulhu: Groza w czystej postaci


Okolice miasta Arkham wypełnione są przerażającymi legendami o ciemnych mocach pochodzących z kosmosu, które wkradają się w życie zwykłych ludzi. Na nieszczęście mieszkańców, wiele z nich okazuje się prawdą. 



Tytuł: Zew Cthulhu
Autor: H. P. Lovecraft
Tłumaczenie: Ryszarda Grzybowska
Liczba stron: 296
Gatunek: horror/dark fantasy
Wydanie: C&T, 2004
Międzywojnie to czas, gdy powstała taka fantastyka, jaką znamy dzisiaj. To wtedy możemy mówić o zaczątkach fandomu: o pierwszych klubach, czy pierwszych gazetach poświęconych właśnie jej. Wtedy też pojawiło się wielu pisarzy, uznawanych dziś za klasycznych. Wśród nich jest H. P. Lovecraft – człowiek, którego twórczość, a zwłaszcza jego mitologia cthulhu, zakorzeniła się w popkulturze, mimo że osobom niezainteresowanym jego nazwisko niekoniecznie wiele mówi. „Zew Cthulhu” to zbiór opowiadań opowiadających właśnie o wymyślonym przez autora świecie, czy też – mitologii.
Na niespełna trzystu stronach książki mamy okazję poznać siedem opowiadań, z których – moim zdaniem – trudno wybrać najgorsze, czy najsłabsze. Każde z nich jest utrzymane w bardzo zbliżonej konwencji i tonie, przez co wypadają naprawdę równo, co nie jest czymś typowym dla tego typu zbiorów.
Jak na prozę z lat 30. przystało „Zew Cthulhu” napisany jest dość specyficznym językiem: styl Lovecrafta jest bardzo „gęsty”, choć jednocześnie konkretny i realistyczny. Wewnątrz praktycznie nie ma dialogów, a jeśli jakieś rozmowy się pojawiają przybierają raczej formę monologu. Jednocześnie absolutnie nie jest to język wyjątkowo trudny, za to doskonale wpisujący się w atmosferę grozy panującą w opowiadaniach.
No właśnie, uczucia grozy i lęki naprawdę rzadko kiedy towarzyszą mi w trakcie czytania. Horrory raczej mnie nudzą, niż straszą, a dark fantasy raczej nie ma w zwyczaju mnie przerażać. Ale… „Zew Cthulhu” przez swoją atmosferę naprawdę sprawił, że wolałam w nocy nie wychodzić spod kołdry, co dobrze pokazuje, jak świetnie autor potrafi budować napięcie w swoich tekstach.
Warto zauważyć, że większość z opowiadań napisanych jest w narracji pierwszoosobowej, których bohater czasem zwraca się bezpośrednio do czytelnika. To nadaje tekstowi nieco gawędziarski styl, ale jednocześnie sprawia, że zdecydowanie łatwiej jest w świat przedstawiony wsiąknąć i naprawdę z niego uwierzyć, przynajmniej w chwili czytania. Ponadto same fantastyczne istoty występujące w opowiadaniach mocno bazują na zakorzenionych gdzieś głęboko w nas lękach, co też niewątpliwie potęguje odczucia w trakcie lektury. Zwłaszcza, że całość podana jest w naprawdę realistyczny sposób. Mam wrażenie, że współcześni twórcy często puszczają do czytelnika oko, niszcząc klimat tekstów grozy. Lovecraft zaś zdaje się w swojej prozie robić wszystko, aby naprawdę przerazić czytelnika.
Twórczość Lovecrafta jest absolutnie ponadczasowa. Ba, powiedziałabym, że czas międzywojnia sprawdza się przy takich opowieściach lepiej, niż współczesność. Ponadto to w końcu klasyka literatury grozy, czy początek dark fantasy (moim zdaniem „Zew Cthulhu oscyluje właśnie gdzieś pomiędzy horrorem, a dark fantasy). Z tych powodów naprawdę warto się z tym tytułem zapoznać, choćby po to, by rozwinąć swoje horyzonty i przy okazji poczuć dreszczyk strachu.


* * *

Ma poczucie widmowego wirowania po nieznanych morzach nieskończoności, oszałamiającej jazdy na ogonie komety poprzez toczący się wszechświat, a także histerycznego przerzucania się z piekła na księżyc i z księżyca do piekła, przy wtórze rozchichotanego chóru pokrętnych, wesołkowatych starszych bogów i zielonych nietoperzoskrzydłych, szyderczych diabłów
Fragment „Zewu Cthulhu” H. P. Lovecrafta


8 komentarzy:

  1. Muszę nadrobić Lovecrafta, bo mi wstyd, zabieram się za niego od dawna i jakoś nie mogę się zabrać :(

    mrs-cholera.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety tym razem nie dla mnie, gdyż nie przepadam za stworami w książkach. Fajne zdjęcia 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka zbytnio nie dla mnie, ale na pewno znajdzie swoich czytelników :D
    Świetne jest to ostatnie zdjęcie *.* Pozdrawiam ♥
    wy-stardoll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Pies Twój? Chyba młody? Piękny, swoją drogą.

    Natomiast tak, Lovecraft był prawdziwym mistrzem nastrojów. Nawet jego poezja robi wrażenie.
    "Coś na progu" też polecałbym

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój-nie-mój: najbardziej mój z psów moich rodziców, spędziłyśmy razem masę czasu, ale jednocześnie już trzeci rok mieszkam z dala od domu. ;P I w żadnym razie, z 10 lat już ma, na owczarka to naprawdę dużo (więc nikogo nie dziwi, że stopniowo głuchnie).

      Mam w planach zakup większej ilości jego książek, ale zobaczymy, co z tego wyjdzie. ;)

      Usuń
    2. Jak na owczarka to istny senior, ale na zdjęciu wydaje się całkiem rześki :D

      A polecam, fajne było także takie wydanie Lovecrafta w postaci wielkiego zbioru opowiadań - istna cegła, ale ładna i wszystko w jednym :P

      Usuń
    3. Przez pierwszy rok życia była przez hodowcę przygotowana pod sport (ipo), więc ma predyspozycje pod kątem charakteru i leniem zdecydowanie nie jest. Chociaż jednocześnie przez to nigdy nie potrafiłam sobie z nią do końca poradzić. xD

      Usuń
  5. Nie mogę czytać takich książek, bo potem spać nie mogę :P

    OdpowiedzUsuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony