Gujaareh jest obecnie pod rządami Protektoratu
Ksiuańskiego. Miasto już dawno utraciło swój dawny spokój. Gdy mieszkańców
zaczyna toczyć związana ze snem zaraza książę Wanahomen ma zamiar przywrócić w
mieście należytą władzę. W ramach potwierdzenia sojuszu kapłani oddają mu jako
zakładniczkę młodą uzdrowicielkę, Hanaji.
Tytuł: Mroczne
słońce
Tytuł
serii: Sen o krwi
Numer tomu: 2
Autor: N.
K. Jemisin
Tłumaczenie: Maciejka
Mazan
Liczba
stron: 605
Gatunek: high
fantasy
Wydanie: Akurat,
Warszawa 2014
|
„Zabójczy
księżyc”, czyli powieść poprzedzająca „Mroczne słońce” skupiała się przede
wszystkim na świecie przedstawionym: była w przepiękny sposób spokojna, lecz
sama jej fabuła nie należała do szczególnie skomplikowanych. To klimat historii
i świata zapadł mi w pamięć; nie historia, czy bohaterowie. W kontynuacji
Jemisin zakłada jednak, że czytelnik zna już świat przedstawiony, rozwijając
inne aspekty książki, przedstawiając czytelnikom kolejną absolutnie magiczną
historię.
Już
czytając jej „Piątą porę roku” byłam świadoma tego, że poza światotwoerzeniem
ta autorka potrafi też tworzyć dobre relacje między postaciami. W „Mrocznym
słońcu” dała tego ponowny popis. To powieść mocno skupiająca się na odczuciach
i emocjach głównej bohaterki; na jej zranieniu, samotności i lękach. Jednocześnie
zaczęła tworzyć bardzo konkretną, ciekawą relację między nią, a drugim z głównych
bohaterów, czyli księciem, Wanahomenem. Mimo że jest to powieść fantasy tego
typu relacja swobodnie mogłaby funkcjonować w naprawdę dobrym dramacie, czy romansie
bez jakiejkolwiek zmiany (wyłączając oczywiście otoczenie bohaterów) i w
dalszym ciągu tak dobrze by działała. Nie zrozumcie mnie jednak źle: „Mroczne
słońce” to zdecydowanie nie jest romans. Choć Jemisin skupiła się raczej na samych
działaniach postaci to jednak nie znajdziecie tu nadmiaru wzdychania i
wychwalania miłości, bo nie jest to główny sens tej historii, tak po prostu.
A jaki jest jej główny, podstawowy
sens? „Mroczne słońce” skupia się przede wszystkim na nadchodzącej rewolucji do
której szykuje się książę oraz na rozwiązaniu zagadki związanej z zarazą
toczącą pustynne miasto-państwo. To motywy, które razem naprawdę dobrze
współgrają, a szczególnie ten drugi jest poprowadzony naprawdę kreatywnie. Nie
znam innej serii fantasy, która w taki sposób eksplorowałaby kwestię magii snu,
a to właśnie ona jest kluczem dla tego problemu dotykającego Gujaareh.
O
ile w tomie pierwszym widziałam mocną analizę kwestii eutanazji oraz kary
śmierci tak w przypadku drugiej części „Snu o krwi” Jemisin skupia się na
kobiecości. Wręcz każdy wątek tej historii dotyczy jakiegoś problemu związanego
z płcią piękną. Autorka porusza tematykę gwałtów, traktowania kobiety w różnych
kulturach, damskich pragnień i praw; jednocześnie robi to z typowym dla siebie
brakiem nachalności. Jemisin ma do tego naprawdę duży dar. W swoich książkach
zawsze wyraża swoje poglądy, ale jednocześnie robi to z taktem, raczej
zmuszając do zastanowienia się, a nie wymuszając na czytelniku zgadzanie się z
jej punktem widzenia.
Mam
wrażenie, że styl „Mrocznego słońca” jest nieco mniej baśniowy od tego w „Zabójczym
księżycu”. Niewątpliwie wynika to z faktu, że w tej części mamy po prostu nieco
mniej ekspozycji i więcej akcji, co sprzyja takiemu stanowi rzeczy. W dalszym
ciągu jednak ta książka to przykład naprawdę niezłego warsztatu pisarskiego
Jemisin.
„Mroczne
słońce” to naprawdę dobra kontynuacja i mam wrażenie, że wielu czytelnikom może
spodobać się nawet bardziej, niż część pierwsza. W końcu mamy tu zarówno
konkretniejszą, istotniejszą fabułę jak i bardziej mięsiste relacje między
bohaterami. Dla mnie jednak obydwie są właściwie na równi dobre. Nora Jemisin
to niewątpliwie jedna z moich ulubionych współczesnych, amerykańskich pisarek
fantasy i jeśli tylko pojawi się taka możliwość z chęcią sięgnę po jakąkolwiek
inną jej powieść, czy opowiadanie.
*
* *
W
Gujaarehu dziewictwo nie miało znaczenia – ot, niewygoda, której większość osób
pozbywała się po osiągnięciu wieku wyboru – ale Banbarrowie uważali to za
wielką cnotę. Zgwałcenie dziewicy było złamaniem większości ich zasad; klany
popadały w niewolę, a plemiona wszczynały wojnę dla mniej poważnych przewinień.
Fragment
„Mrocznego słońca” Nory K. Jemisin
Nie czytałam pierwszego tomu i póki co staram się nie rozpoczynać żadnych serii. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. ;**
P.
Nie czytałam pierwszego tomu, ale połączenie baśniowego klimatu i porusznone tematy bardzo intrygują. Chciałam nie zaczynać kolejnych serii, ale dla tej być może zrobię wyjątek c:
OdpowiedzUsuńmrs-cholera.blogspot.com
Ta seria to tylko dwa tomy, w razie czego nie zaczniesz kolejnego tasiemca. ;P
UsuńPiękne zdjęcia
OdpowiedzUsuń