Jednorogini uświadamia sobie, że ludzie
uważają ją za ostatniego żyjącego jednorożca. Wyrusza więc w podróż, aby
znaleźć swoich pobratymców i odkryć, co się z nimi stało.
Powstała w latach 60. powieść Petera S. Beagle’a
„Ostatni jednorożec” zaliczana jest dziś do klasyków powieści fantasy.
Najnowsze z polskich wydań, czyli to posiadane przeze mnie, ukazało się
nakładem Nowej Baśni i poza samą powieścią zawiera także opowiadanie „Dwa serca”,
które zdobyło nagrodę Hugo oraz Locusa za 2005 rok. Nie będę oszukiwać:
czytanie tej historii było dla mnie po prostu czystą przyjemnością.
Ostatni jednorożec. Wydanie rozszerzone Peter S. Beagle wyd. Nowa Baśń, 2018 |
Samo wydanie Nowej Baśni jest naprawdę
bardzo ładne. Co prawda, wolałabym, by posiadało twardą oprawę, ale sama
grafika na okładce czy ilustracje wewnątrz sprawiają, że to autentycznie jedna
z najsłodszych książek, jakie posiadam, a mam już ich trochę w swojej kolekcji.
To jednak rzecz jasna nie to jest najważniejsze, a treść.
Współcześnie wiele książek fantasy udaje
powieści dla dorosłego czytelnika, tak naprawdę będąc powieściami dla
młodzieży. W tym przypadku jest trochę odwrotnie. „Ostatni jednorożec” jest
historią bardzo baśniową i poetycką, bazującą na gatunkowych schematach oraz
uproszczeniach, ale przy tym zawiera w sobie znacznie więcej, niż typowa
literatura pisana dla młodszego czytelnika. Jest absolutnie przepiękna:
czerpiąca z konwencji, ale opowiadająca o w gruncie rzeczy bardzo bliskich
człowiekowi emocjach i sytuacjach.
Koty w tej historii nie dotykają jednorożców, ale Rocie to nie przeszkadza.
Pod względem konstrukcji mamy tu do
czynienia z powieścią drogi. Jednorogini wyrusza w podróż, w której trakcie
zbiera się wokół niej drużyna. Jej ścieżki przecinają się z ludźmi złymi i
dobrymi, chcącymi ją skrzywdzić, lub jej pomóc – jak to zwykle w tego typu
historiach bywa. Jednak wybija się na wielu płaszczyznach na tle innych
podobnych historii. Choćby tym, że jest opowieścią niewyobrażalnie smutną i
nostalgiczną zarazem. W „Ostatnim jednorożcu” nie brakuje małych radości
wynikających z samej podróży, ale ostateczny wydźwięk tej opowieści naprawdę
nie jest zbyt radosny.
Nieco inny ton mają „Dwa serca”, których
narratorką jest dziewięciolatka, ale i tu Beagle wie, kiedy zahamować konie i
nie przesłodzić opowieści. Nie dziwię się, że ta opowieść została nagrodzona.
To naprawdę bardzo dobre opowiadanie, z baśniowym, choć już nieco bardziej
współczesnym klimatem.
Mam wrażenie, że tu niewiele można jeszcze powiedzieć. To dość krótka historia, która jest zachwycająco baśniowa i naprawdę piękna – po prostu. Być może nie powinien sięgać po nią „niewprawiony” czytelnik: taki, co już wyrósł z baśni dla dzieci, ale jeszcze nie ma większego obycia z klasykami. Wtedy łatwo będzie uznać tę powieść za przestarzałą historię drogi, nie spoglądając w jej głąb i tkwiącą w nią inność. Ale poza tym – co tu dużo mówić, polecam. Także do czytania wraz z dziećmi, bo tkwiąca w tej historii magia powinna spodobać się i najmłodszym.
Zastanawiam się, czy Ostatni jednorożec może mnie czymś zaskoczyć... No i najprościej chyba byłoby po prostu zrobić do niego drugie podejście ;) Inna sprawa, że jak czytałam za pierwszym razem, to zupełnie nie przejmowałam się kontekstem i czasem powstania itp. Może dlatego rzuciłam po parunastu stronach.
OdpowiedzUsuńNo to warto sprawdzić jeszcze raz. Takie rzeczy najlepiej jednak wchodzą, jak człowiek trochę dojrzeje i potrafi je docenić. No albo, gdy jest małym berbeciem, który po prostu cieszy sie samą baśnią.
UsuńJuż tylko pierwsza opcja wchodzi z moim przypadku w grę ;)
UsuńCzytałam "Ostatniego jednorożca" za dzieciaka i z jakiegoś powodu strasznie się bałam tej książki. Mam ochotę przeczytać ją teraz choćby tylko po to, by się dowiedzieć dlaczego.
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, nie dziwię się, że się jej bałaś. Wiesz, to nie jest horror, ani jakaś ogólnie straszna książka, ale ma ten dość smutny, przytłaczający klimat oraz sporo niekoniecznie pozytywnych bohaterów, które utrudniają życie postaciom. Także podejrzewam, że wrażliwa dziecięca psychika może zostać ciut nadwyrężona.
UsuńMam ją w planach, ale niestety to wydawnictwo nie wspólpracuje z Legimi :/ Szkoda, bo mają sporo książek, które chciałbym przeczytać. A ta? Cudownie wydana!
OdpowiedzUsuńOoo, przegapiłem tę notkę. Lubię "Ostatniego jednorożca", co ciekawe, nie miało to wpływu na moje zainteresowanie autorem. Dopiero w ubiegłym roku kupiłem trzy innego jego książki ("Kryształy czasu", "Sonata jednorożców" i "Olbrzymie kości).
OdpowiedzUsuńBoję się, że u mnie też tak trochę wyjdzie, bo w tej chwili za bardzo tonę w tych wszystkich książkach.
Usuń