Po powrocie do domu Nina wciąż zauważa u siebie znaczny wzrost bystrości. Niedługo po rozpoczęciu roku szkolnego zostaje porwana przez komunistów. W ten sposób trafia do ukrytego w lesie ośrodka, pełnego powiązanych z Aniołami dzieci oraz nastolatków.
Przyznaję: „Tajemnica diabelskiego kręgu” jest jedyną książką Anny Kańtoch, która była dla mnie po prostu nieco nudna (mimo m.in. ciekawego settingu – Polska w latach 50. to nie jest typowy wybór). Dlatego zwlekałam z zapoznaniem się z kontynuacją i… okazuje się, że niepotrzebnie, bo tom drugi jest znacznie lepszy od pierwszego, mimo że magii jako takiej jest w nim stosunkowo niewiele.
Tajemnica nawiedzonego lasu Anna Kańtoch wyd. Uroboros, 2014 Tajemnica diabelskiego kręgu, t. 2 |
Tak naprawdę lwia część fabuły kręci się wokół porwania Niny przez komunistów. Przetrzymywana razem z innymi dziećmi trzynastolatka dobrze wie, że coś nie gra i ponownie próbuje rozwikłać zagadkę. Ta jednak raczej skupia się na komunistach i ośrodku, w którym bohaterka się znajduje. Magiczne elementy jako takie są zaś przede wszystkim tłem i bardzo klimatycznym dodatkiem… który ostatecznie oczywiście ma spory wpływ na samo rozwiązanie fabuły, bo nie oszuszukujmy się, w takiej opowieści tak po prostu musi być.
Nie miałam okazji doznać życia w PRL-u. Znam ten okres dziejów Polski jedynie z opowieści, lekcji, czy książek. Ale jeśli miałabym wyobrażać sobie wierzących w ustrój komunistów, to w głowie pojawiłby mi się bardzo podobny obraz do tego, który kreuje w swojej książce Kańtoch. Choć teoretycznie to książka napisana z myślą o młodzieży to jest momentami tak jednocześnie realistyczna, mroczna i brutalna, że ta 13-letnia bohaterka i narracja kierowana do nastolatka po prostu mi się ze sobą gryzły.
Z jednej strony styl sugeruje mi, że mam rozwiązywać zagadkę i przeżywać przygodę, a z drugiej strony mam ludzi, którzy robią krzywdę nieletnim. Mam wrażenie, że ta książka, mimo wszystko, lepiej by działała, gdyby była po prostu horrorem o dzieciach, ale kierowanym do dorosłego czytelnika. Anna Kańtoch ma w sobie potężną dawkę umiejętności, wrażliwości artystycznej i wiedzy, ale odnoszę wrażenie, jakby właśnie to przeszkadzało jej napisać scricte powieść dla dzieci. Ona jest po prostu w tym zbyt dobra, aby dostarczyć lekką i miłą lekturę. Z tego powodu to dla mnie powieść, która sprawdzi się jako lektura tylko w przypadku dość wąskiej grupy nastolatków, którzy szukają tego mroku i realizmu, a nie tylko przyjemnej przygodówki.
Naprawdę nie sądziłam, że tak wsiąknę w kolejną opowieść z tej serii, biorąc pod uwagę, że tom pierwszy naprawdę jakoś szczególnie mi się nie spodobał. To unikatowa książka, nie tylko w kontekście książek dla młodzieży: niewiele mamy fantastyki w Polsce, której akcja rozgrywa się w tym wczesnym PRL-u i jednocześnie faktycznie skupia się na tym aspekcie. I choć są historie z bohaterami, których bardziej lubię i takie, które fabularnie są bardziej rozbudowane, ale naprawdę w pewnym momencie dałam się po prostu „Tajemnicy nawiedzonego lasu” wciągnąć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.