niedziela, 16 kwietnia 2023

Dziki Mesjasz: sekta w podziemnym mieście



W Vakkerby pojawił się Dziki Mesjasz. Wokół niego krąży coraz więcej wyznawców, którzy ślepo podążają za jego słowami. Wkrótce świat, w którym żyją, ma ulec zupełnej przemianie.


Wiele książek wydawanych przez Fabrykę Słów po prostu mi nie siada. Są „zbyt męskie”, często przy tym bardzo prostolinijne, skupiające się na mordobiciu i opierające się na prostych schematach. I nie żeby to zawsze było złe. Po prostu osobiście, jeśli mam sięgnąć po lekką lekturę to raczej nie w takiej tematyce. Ale „Dziki Mesjasz” jest pod tym względem trochę wyjątkowy. Choć owszem, to raczej typ męskiej literatury, ze sporą dawką mordobicia to po prostu widać, że Orkan potrafi pisać.

Dziki Mesjasz
Rafał W. Orkan
wyd. Fabryka Słów, 2009
cykl Paramythia Vakkerby, t. 2

Koncept autora na świat może nie jest najbardziej innowacyjny, ale bez wątpienia jest po prostu interesujący, zwłaszcza bądź co bądź w dość rozrywkowej fantastyce. Styl Orkana ma dobry ciężar i buduje dobry, dość mroczny klimat.

Nie jest jednak idealnie. Mam wrażenie, zwłaszcza po lekturze dwóch tomów, że mimo wszystko widać brak pewnej wprawy Orkana w pisaniu. Bywa nieco chaotyczny. Widzę w tej historii też potencjał na coś więcej, niż ostatecznie wyszło. Wolałabym mimo wszystko, aby było tu nieco mniej rozrywkowo, a za to by autor skupił się nieco bardziej na tworzeniu świata czy bohaterów. W tej formie po prostu zbyt łatwo da się wyłapać np. postacie, stworzone tylko po to, by pokazać brutalność świata przedstawionego.

Drugi tom to już po prostu powieść. Pierwszy był opowiadaniami, które stopniowo przeradzały się w jedną historię, tu zaś książka jest zdecydowanie bardziej jednolita. Autor miał też ciekawy koncept wyjściowy na fabułę: mimo wszystko nieczęsto czytam fantastykę o buntującej się sekcie. Doceniam też trochę zagranie na nosie takiemu czytelnikowi jak ja, który po tytułowym bohaterze wcale nie spodziewał się obrania właśnie takiego kierunku, jaki obrał pomiędzy tomami. Albo może po prostu byłam nieco naiwna…

„Dziki Mesjasz” to solidna powieść rozrywkowa. Być może nie burzy trzeciej ściany, nie jest czymś zupełnie świeżym dla gatunku, ani nie jest perfekcyjna warsztatowo, ale naprawdę wyróżnia się na tle innych. I trochę szkoda, że na razie nowych powieści od Orkana ani widu, ani słychu…



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony