Kaz, członek podziemia portowego miasta handlowego, dostaje ofertę nie do odrzucenia. Jeśli włamie się do nieosiągalnego miejsca, stanie się bogaczem. Zbiera więc sojuszników i wspólnie przygotowują się do skoku.
„Szóstka wron” to moje naprawdę duże, pozytywne zaskoczenie. Już dawno nie czytałam amerykańskiego młodzieżowego fantasy, które czytałoby się po prostu jako fantasy, a nie spis nastoletnich dram, fantazji i romansów. Choć to w dalszym ciągu dość prosta historia to w kategorii lekkich, rozrywkowych powieści naprawdę trzyma poziom.
Szóstka wron Leigh Bardugo wyd. Mag, 2016 Cykl Szóstka wron, t. 1 |
Leigh Bardugo to bez wątpienia autorka, która po prostu przede wszystkim potrafi pisać. W stylu widać pewien ciężar, który czaruje fantastyczną rzeczywistość. Widać sprawne kreowanie rzeczywistości fantasy. Autorka sprawnie radzi sobie również z kreacją bohaterów i relacjami między nimi, w mądry sposób prowadząc ich historie, opowiadając o ich przeszłości. Daje im też często czas sam-na-sam, łącząc ich w pary i pokazując czytelnikowi, jak wyglądają relacje nie tylko całej grupy razem, ale też poszczególnych bohaterów.
Choć nie powiedziałabym, że bohaterowie mają przy tym najlepszą chemię na świecie, to bez wątpienia trochę jej między nimi jest. A to w przypadku tego typu historii jest niezwykle istotne. W końcu mamy tu do czynienia z powieścią awanturniczą, w której bohaterzy mają swoje za uszami i aby im to móc wybaczyć, musimy rozumieć ich motywacje i przede wszystkim po prostu lubić.
Ta powieść ma jednak jeden, główny problem: wiek bohaterów. Niestety, nie jestem w stanie uwierzyć, że postacie, mające 15-18 lat byłyby w stanie być istotną częścią półświatka, z własnym majątkiem i wtykami. To jest po prostu zbyt młody wiek. I nawet, jeśli założymy, że nasz głównodowodzący Kaz trafił na ulicę, mając lat 10 i niemal od razu zaczął budować swoje małe imperium, to w dalszym ciągu ja po prostu nie jestem w stanie wyobrazić sobie dziecka, które byłoby w stanie podejmować tak dojrzałe decyzje. Na dodatek 6 lat w świecie ulicy to dalej po prostu dość mało.
Z tego powodu osobiście przez cały tom „udawałam”, że bohaterowie są gdzieś przed trzydziestką. To dalej wystarczająco dużo, by członkowie innych gangów nazywali ich „gówniarzami”, ale na tyle dużo, bym po prostu była w stanie w to uwierzyć.
Poza tym naprawdę nie mam tej historii nic do zarzucenia i aż sama się sobie dziwie. Oczywiście, nie jest to żadna nowość w gatunku, żadne ponadczasowe dzieło, ale solidna powieść rozrywkowa – na pewno już tak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.