Gdy ginie istotna w Kairze osoba, Fatma rozpoczyna śledztwo. W tym czasie zostaje jej przypisana nowa partnerka, z którą młoda kobieta musi dojść do porozumienia.
Władca dżinnów P. Djèlí Clark wyd. Mag, 2022 cykl Dead Djinn Universe, t. 1 |
Biorąc pod uwagę styl i jakość opowiadań P. Djèlí Clarka spodziewałam się po „Władcy dżinnów” raczej generycznego urban fantasy, ale miałam nadzieję, że, tak czy siak, będę się przy tej historii dobrze bawić. Niestety, przede wszystkim ta przygoda była dla mnie po prostu naprawdę nudna.
Nawet nie umiem do końca określić, gdzie pojawił się problem. Może to było coś w stylu autora, może coś w samym śledztwie. Po prostu nie złapałam bakcyla, nudziła mnie ta historia i nie zachęcała do poznawania jej dalej.
Nie pomógł chyba też przerysowany feminizm. W tej historii główne role grają wyłącznie kobiety. Takie, które są silne, wyzwolone i nawzajem muszą się spierać o to, która jest silniejsza i bardziej wyzwolona. I to nie tak, że nie lubię silnych, kobiecych postaci. Po prostu w wykonaniu Clarka to po prostu sprawiało, że czułam dyskomfort i brak naturalności całej sytuacji. Ponadto autor próbuje tu budować między swoimi heroinami ciekawe relacje, ale ponownie, to wydaje się budowane na siłę. Zabrakło mi w wymianach zdań chemii, nie interesowały mnie ich spory, nie zainteresował mnie też przedstawiony romans.
Świat przedstawiony zdecydowanie ma w sobie potencjał. Setting w Kairze, w dwudziestoleciu międzywojennym, w alternatywnej wersji historii, gdzie dżinny dołączyły do ludzkiego świata to zdecydowanie zaleta tej historii. Ale kiedy wszystko inne mnie nie interesuje to i same te motywy również… Niestety, ale by historia grała, wszystkie elementy muszą być przynajmniej na jakimś poziomie.
Źle się czuję, oceniając tę historię, bo najzwyczajniej w świecie czuje zniechęcenie i znużenie, a nie jakąś głębszą chęć do analizy, co poszło tu nie tak. Ot, wynudziłam się na przeciętnej, rozrywkowej książce, która nie dała mi tego, czego od niej chciałam. Z drugiej strony jak najbardziej rozumiem, że „Władca dżinnów” może znaleźć swojego czytelnika. Tylko najwyraźniej nie jestem nim ja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.