Czasami
mam tak, że zobaczę jakąś książkę, czy to w blogsferze, czy to gdziekolwiek
indziej i wiem, że niezależnie od recenzji, chce ją mieć. Takim zakupem był dla
mnie „Problem trzech ciał” – powieść, która niekoniecznie powinna mi się
spodobać przez swój gatunek, czy nawet opisz tyłu okładki, a jednak wiedziałam,
że ją kupię. Jeśli jesteście ciekawi, jak wypadło moje spotkanie z chińską
fantastyką, zapraszam do recenzji!
Tytuł: Problem
Trzech Ciał
Tytuł serii: Wspomnienie
o przeszłości Ziemi
Numer tomu: 1
Autor: Cixin
Liu
Tłumaczenie: Andrzej
Jankowski
Liczba
stron: 456
Gatunek: hard science-fiction
Wydanie: Dom
Wydawniczy Rebis, Poznań 2017
Rewolucja
kulturowa sprawia, że Ye Wenjie traci wszystko. Rodzinę, możliwość pracy w
zawodzie i jakąkolwiek pozycje społeczną. Cudem unika śmierci, trafiając do
Bazy Czerwony Brzeg, w której prowadzone są utajnione przed nią badania.
Współcześnie
Wang Miao, specjalista od nanotechnologii, dokonuje kilku dziwnych odkryć
podczas wykonywania zdjęć. Próbując zrozumieć, co się właściwie stało bierze
udział w komputerowej grze, która okazuje się bardziej realistyczna, niż
mogłoby się to komukolwiek wydawać.
Przed
przeczytaniem „Problemu trzech ciał” nie miałam pojęcia, na co się porywam.
Wiedziałam, że mam w rękach hard science-fiction, ale że umyślnie unikałam
czytania wszystkiego dotyczącego fabuły kompletnie nic o niej nie wiedziałam. W
trakcie czytania okazało się, że dobrze postąpiłam: odkrywanie historii samemu,
kawałek po kawałku, w tym przypadku było niezwykle zajmującą zabawą.
Jako,
że jest to tłumaczenie z chińskiego obawiałam się, że będzie się to po prostu
źle czytało. W końcu to science-fiction, napisane w języku opierającym się na
innych zasadach niż nasze, europejskie. Na szczęście prędko odkryłam, że nie
mam się czego bać. Nie wiem, ile jest w tym Cixin Liu, a ile Andrzeja
Jankowskiego, ale ta powieść jest napisana po prostu świetnie. Czyta się ją niezwykle
przyjemne. Styl „Problemu trzech ciał” jest jednocześnie bardzo wrażliwy,
mocny, a zarazem – błyskotliwy. To zdecydowanie jest połączenie, które lubię
najbardziej.
Jak
już wspominałam, stopniowe odkrywanie o co chodzi w „Problemie trzech ciał”
sprawiło mi ogrom rozrywki. Oniryczna, abstrakcyjna gra komputerowa, zderzenie
z chińską codziennością i jednocześnie jasne wyjaśnienie tego, co jak działa w
świecie Cixin Liu sprawia, że tą historią nie da się jak zanudzić. Autor
odkrywa przed nami wszystko stopniowo, zachowując wręcz doskonałe tępo
historii. Gdy już myślimy, że wiemy o co chodzi, on podrzuca nam kolejny
kawałek do układanki. A potem jeszcze jeden. Daje nam wystarczająco czasu,
byśmy ułożyli je w odpowiedni wzór, a potem rozsypuje je i odkrywa przed nami
kolejny element fabuły. To naprawdę niezwykle wciągająca zabawa.
Przy
okazji Cixin Liu miał naprawdę bardzo dobry pomysł na historię, dobrze
wykorzystując ją do pokazania pewnych zachowań społecznych. Być może nie jest
to powieść z setką postaci, ale ta kilka, które obserwujemy to ludzie, zwykle
skrzywdzeni przez los, którzy zdają się być z krwi i kości. Mają swoje
charaktery, uprzedzenia, ale oraz... jasne funkcje w historii . Każda postać
Cixina Liu jest w tej historii istotna i coś do niej wnosi.
Do
całej opowieści zgrabnie wplata rewolucje kulturalną, dzięki czemu „Problem
trzech ciał” staje się wielowymiarowy, bohaterowie mają bardzo konkretne
motywacje, zaś my, Polacy, możemy co nieco dowiedzieć się o przeszłości tej
wschodniej potęgi (zakładając, że wcześniej ta tematyka nas nie interesowała).
Jedyny
mały problem, jakiego mogę się dopatrzeć jest taki, że... nie każdy w tę
historię wsiąknie, przynajmniej nie od razu; obawiam się, że specyfika gry „Trzy
Ciała” może wystraszyć niektórych czytelników, którzy nie przepadają za dość
abstrakcyjnymi scenami. Niemniej, polecam w takim przypadku spróbować przebrnąć
przez te trudniejsze elementy, bo autor w trakcie książki wszystko bardzo
logicznie tłumaczy.
„Problem
trzech ciał” to porządnie zrobione hard science-fiction z ogromną dawką wiedzy
autora: zarówno tą historyczną, jak i naukową. Wyraźnie widać, że twórca jest
zainteresowany tym tematem i zna się na tym. Proste tłumaczenia zawiłych
terminów sprawiają, że z tej powieści można naprawdę wiele wynieść. Autor nie
zatrzymuje się też tylko na historii współczesnej, czy na naukach związanych z
fizyką. Sięga także do dalszych dziejów świata co dodaje powieści smaczku.
Przy
okazji, ostatnio naprawdę coraz to bardziej lubię wydawnictwo Rebis. Jak większość
ich książek, które miałam w rękach, tak i „Problem trzech ciał” wygląda bardzo
dobrze. Font i ułożenie tekstu zaliczam do moich ulubionych, a papier i sama
oprawa naprawdę trzymają poziom.
Książka
Cixina Liu była dla mnie niezwykłą podróżą: niewątpliwie sięgnę po kolejne tomy
tej trylogii. I mam szczerą nadzieję, że książka na naszym rynku zostanie na
długo, bo to lektura zdecydowanie warta poznania.
* * *
Dziewczyna najwyraźniej
myślała, że jej też dopisze szczęście. Wywijała chorągiewką, jakby była
przekonana, że jej gorejąca młodość spali w płomieniu rewolucji wroga na
popiół, jakby wyobrażała sobie, że jutro z krążącego w jej żyłach zapału wyłoni
się jej idealny świat... Upijała się tym wspaniałym, szkarłatnym marzeniem, aż
jej klatkę piersiową przeszył pocisk.
Fragment „Problemu trzech ciał” Cixina Liu
Brzmi super, aż się dziwię, że o tej książce nie słyszałam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
zakladkadksiazek.pl
No ja nie wiem czy bym po nia sięgnęła. Raczej kupuje lub wypożyczam tylko te ksiazki ktore od razu odpowiadaja moim zainteresowaniom
OdpowiedzUsuńPo sf raczej nie sięgam, z reguły ciężko mi się je czyta, nie tylko ze względu na styl, ale i tematykę. Dobrze jednak, że ta została dobrze napisana i styl nie utrudnia czytania.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy dałabym radę przez nią przebrnąć... Pamiętam po "Marsjaninie", że te wszystkie naukowe opisy typowe dla s-f, mnie po prostu nudziły. Może kiedyś przekonam się do tego typu literatury, ale na razie to chyba nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńTu opisów takich typowo naukowych jest mniej, ALE to cięższa książka niż "Marsjanin". Poza tym wiesz, nie w każdym SF jest tyle opisów - to akurat jest hard science-fiction, więc nie ma opcji,by niczego takiego nie było. Niemniej, bardzo dobrze się ją czyta.
UsuńTo mnie dzisiaj zaskoczyłaś! Nie miałam jeszcze styczności z literaturą chińską, ale po przeczytaniu Twojej recenzji czuję, że to już niebawem się zmieni. Co prawda dopiero poznaję literaturę science - fiction, ale wydaje mi się, że w tym przypadku nie ma żadnych przeciwwskazań.
OdpowiedzUsuńJakby tu SF się nie pojawiało :D Raczej nie ma, jeśli nie masz nic przeciwko nieco cięższej lekturze.
UsuńBrzmi ciekawie, ale nie wiem czy by podpasowała pod mój gust :(
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie!
Jeszcze nigdy nie czytałam żadnej książki chińskiego autora. Po recenzji wydaje się nawet interesująca
OdpowiedzUsuńTo nie jest tłumaczenie z chińskiego tylko niestety z angielskiego.
OdpowiedzUsuń