Siedemnastoletni
Elio mieszka w włoskiej willi. Jego rodzice co roku na okres letni przyjmują
doktoranta. Ten nie jest wyjątkiem. Do willi zostaje zaproszony siedem lat
starszy od Elia Oliver. Mimo początkowej niechęci, pomiędzy mężczyznami powoli
zaczyna rodzić się uczucie.
Absolutnie
nigdy nie powiedziałabym, że jakikolwiek romans będzie tą książką, po którą
sięgnę i pomyślę: „tego akurat potrzebowałam”. A co dopiero, gdy mowa o stosunkowo
młodzieżowym, homoseksualnym romansie? Tego typu powieści zwykle są pisane
przez trend, trochę na siłę, bez polotu i prawdziwych emocji. A jednak
literatura potrafi zaskakiwać – „Tamte dni, tamte noce” to naprawdę bardzo
dobra powieść.
Bardzo
dobra, bo skupia się na tym, na czym romanse zwykle się nie skupiają, a zdecydowanie
powinny. Aciman analizuje w niej przede wszystkim psychikę swoich bohaterów
oraz to, jak zachowują zauroczone, młode osoby. Tak naprawdę włożenie do
książki homoseksualnego związku jedynie dodaje jej emocji, tworząc swoisty,
współczesny „zakazany romans”: bohaterów nie tylko dzieli siedem lat (co w
takim wieku robi różnice), ale także w młodym Elio wzbudza pewne poczucie winy.
Myślę jednak, że opisywane przez Acimana zauroczenie jest naprawdę bardzo
uniwersalne. Mimo że zdecydowanie nie jestem chłopcem, potrafiłam bez problemu
utożsamić się z Elio. W nastoletnich, gimnazjalno-licealnych czasach faktycznie
potrafiłam mieć podobne do niego myśli czy zachowania, choć akurat w moim
przypadku nigdy nie poszło to aż tak daleko.
Stylowi
Acimana także niczego nie brakuje. „Tamte dni, tamte noce” to powieść, którą
czyta się bardzo płynnie, ale jednocześnie ma pewien ciężar w słowie. Pierwszoosobowa
narracja bardzo mocno skupia się na przemyśleniach Elia oraz drobnych,
zapamiętanych przez niego detalach. Potrafi zaskoczyć komentarzem, zwracając
uwagę na coś, o czym po prostu normalnie by się nie pomyślało.
Choć
nie ma tu wiele akcji i właściwie od początku wiemy, jakie mniej więcej będzie zakończenie
to wydaje mi się, że bardzo łatwo jest kibicować Oliverowi i Elio. Jak w każdym
(na swój sposób) tragicznym romansie być powinno, po prostu chcemy, aby te dwie
postacie mogły być zawsze jak najbliżej siebie. Dzięki temu „Tamte dni, tamte
noce” trzymają w napięciu, mimo bycia stosunkowo spokojną pod względem
fabularnym książką.
Włochy,
w których rozgrywa się akcja powieści, również dodają jej pewnego magicznego
klimatu. Tamtejsze słońce, leniwe sjesty, spędzanie czasu w basenie, czytanie na
wolnym powietrzu, bezustanne korzystanie z balkonów… to wszystko sprawia, że
osobiście po prostu miałam ochotę ponownie wybrać się do tego kraju.
Jakby
tego było mało, Aciman bardzo dobrze zna się na literaturze i to w jego książce
zdecydowanie widać. Bohaterowie (pewnie tak jak i ich twórca) uwielbiają
książki i prowadzą na ich temat całkiem inteligentne rozważania. Dzięki temu
bohaterowie są bardziej prawdziwi, mają w sobie więcej głębi. Faktycznie się na
czymś znają i pokazują to, w przeciwieństwie do wielu innych powieści, w
których postacie tylko mówią, że coś lubią.
Cóż
ja mogę zrobić poza poleceniem tego dzieła? „Tamte dni, tamte noce” to powieść,
którą naprawdę warto poznać, nawet jeśli nie przepadacie za romansem. Bardzo
ładnie napisana, oddająca cudowny klimat Włoch oraz doskonale portretująca kiełkującą
miłość powinna być całkiem pouczającą rozrywką.
*
* *
Skoro
wszystko pamiętasz, chciałem powiedzieć, i skoro naprawdę jesteś taki jak ja,
to zanim jutro odjedziesz albo kiedy będziesz gotowy zamknąć drzwi taksówki,
pożegnawszy się już ze wszystkimi, i nie pozostanie w tym życiu już nic do
powiedzenia, odwróć się do mnie ten jeden raz, choćby żartem albo tak, jakby
coś ci się w ostatniej chwili przypomniało – coś, co kiedyś znaczyłoby dla mnie
wszystko - i tak jak wtedy popatrz mi w oczy, wytrzymaj moje spojrzenie i
nazwij mnie swoim imieniem.
Fragment
„Tamtych dni, tamtych nocy” Andre Acimana
Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi czytampierwszy.pl!
Najpierw obejrzałam film, właśnie jestem w połowie książki i jestem zachwycona, bo dawno nie sięgnęłam po tak dobrą lekturę. Jednak z polecenia czytam w j. angielskim, bo podobno tłumaczenie wyszło kiepskie.
OdpowiedzUsuńHmm, niestety nie mam w tej chwili jak porównać, bo czytam z reguły tylko w papierze. Ale tłumaczenia zwykle nie oddają w pełni oryginału, więc wierzę, że tak jak najbardziej może być.
UsuńKolejna pochlebna opinia więc koniecznie książkę muszę poznać.
OdpowiedzUsuńWarto. ;)
UsuńUrokliwa, pełna namiętności i intymności oraz cudownie napisana! Też byłam zachwycona. Ostatnio słyszałam, że ma wyjść (albo już wyszła) kolejna część. Koniecznie muszę się z nią zapoznać :)
OdpowiedzUsuńNie zapoznawaj się. Nie warto.
Usuń