środa, 14 sierpnia 2019

Roland: Modus operandi Kinga to kiepska powieść przygodowa


Roland jest ostatnim z rewolwerowców. Przemierza świat, podążając za człowiekiem w czerni. Ten może mieć coś wspólnego z Mroczną Wieżą, tajemniczym obiektem bardzo istotnym dla Rolanda. W trakcie swojej podróży mężczyzna natrafia na dziwnego chłopca, który stracił pamięć.

Tytuł: Roland
Tytuł serii: Mroczna Wieża
Numer tomu: 1
Autor: Stephen King
Tłumaczenie: Andrzej Szulc
Liczba stron: 320
Gatunek: przygodowe fantasy
Wydanie: Albatros, Warszawa 2015
Stephen King uznaje „,Mroczną wieżę” za cykl, który zawsze chciał stworzyć i taki, który łączy wszystkie elementy jego twórczości. Choć moja relacja z tym pisarzem nie jest szczególnie pozytywna to jednak po tak popularny cykl fantasy po prostu musiałam w końcu sięgnąć, choćby po to, by zobaczyć, „z czym to się je”.
Pierwszy tom cyklu, „Roland”, nie jest długą powieścią. To zaledwie trzysta stron, co w przypadku przygodowego fantasy naprawdę nie pozwala na wiele. Już na samym wstępie King tłumaczy nam, czytelnikom, jak istotna dla niego jest ta seria. Opowiada o tym, jak bardzo się do niej przygotowywał i skąd czerpał inspiracje; jak długo czekał na odpowiedni moment. Mój problem z „Rolandem” polega jednak na tym, że ja… kompletnie tego zaangażowania nie widzę w treści powieści.
Sam język Kinga jest raczej dość prosty. „Rolanda” da się pochłonąć szybko i jak najbardziej rozumiem osoby, którym ta seria się podoba. Szczególnie, że zawarty w niej klimat ma w sobie coś unikalnego i niekoniecznie typowego dla przygodowego fantasy. Z tym, że to między innymi on po prostu kompletnie mnie odrzuca. Świat przedstawiony nam przez autora to mroczna, zdewastowana kraina, która funkcjonuje gdzieś poza miejscem i czasem, bardziej kojarząc mi się z realizmem magicznym, niż powieścią z wybranego przez Kinga gatunku. Niestety, ja tego odłamu literatury raczej po prostu nie lubię.
Sięgając po powieść tego typu powieść fantasy chciałabym przeżywać przygody, podziwiając ciekawy, kreatywny świat stworzony przez autora. W świecie Kinga właściwie nic mnie nie zaskakuje. Przeciwnie, odbieram go raczej jako dość nudny, pusty i patetyczny. Nieustające odwołania do Biblii i kwestii Boga sprawiały, że „Roland” kojarzył mi się z nielubianą przeze mnie „Piątą górą” Paula Coelho… i chyba nie muszę tłumaczyć, że wcale nie poprawia to moich odczuć względem odbioru książki Kinga.
A bohaterowie? Chciałabym powiedzieć, że czułam się choć trochę do nich przywiązana, ale… nie. To zdecydowanie byłoby kłamstwo. Roland i Jake może mają kilka całkiem ciekawych dialogów, ale ich życie czy problemy nieszczególnie mnie porywały. Podejrzewam jednak, że tak czy siak główną rolę w mojej niechęci do powieści odgrywa świat przedstawiony. W końcu skoro on mnie odrzuca to czemu miałabym być zainteresowana jakimikolwiek jego problemami i tajemnicami?
Choć „Roland” jest powieścią bardzo krótką to czytanie jej zajęło mi naprawdę bardzo wiele czasu. Nie czułam potrzeby, by po nią sięgać. Nie miałam ochoty na nią patrzeć. Przebrnęłam z trudem. Staram się nie skreślać Kinga i czasem sięgać po jego literaturę, ale ta chyba po prostu nie jest dla mnie. Na sześć przeczytanych przeze mnie książek tego autora spodobały mi się dwie, a pierwszy tom „Mrocznej wieży” zdecydowanie się do nich nie zalicza. 

* * *

... mamy sobie wygarnąć prawdę, jak dwaj mężczyźni? - powtórzył z naciskiem człowiek w czerni. - Nie przyjaciele, lecz wrogowie i ludzie równi sobie. To oferta, z którą rzadko się spotkasz, [...]. Tylko wrogowie mówią sobie prawdę. Przyjaciele i kochankowie bez przerwy kłamią, złapani w sieć zobowiązań.
Fragment „Rolanda” Stephena Kinga

7 komentarzy:

  1. Mam jeszcze tę serię przed sobą, ale ciągle mi nie po drodze. Chociaż samego Kinga bardzo lubię i dobrze mi się czytało jego "To". :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osobiście bardzo lubię filmowe "To" i trochę kusi mnie książka... ale jednocześnie moje przygody z Kingiem generalnie źle się kończą i nie wiem, czy chcę ryzykować. :/

      Usuń
  2. miałam jedno podejście do tej powieści, ale nieudane. Nie zaskoczyło. Nie bawiło, więc porzuciłam ten zamiar. Kiedyś powieści Kinga czytałam z wielkim zapałem. Teraz jakoś nie mogę się przemóc...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja osobiście nigdy nie potrafiłam zrozumieć fenomenu Kinga po prostu. :/ Poznałam go dość dawno i naprawdę mało co od niego mi się tak szczerze podoba.

      Usuń
  3. Na ogół lubię Kinga, ma jakieś tam książki lepsze, książki gorsze, ale do tej serii też nigdy przekonać się nie mogłam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ostatni akapit idealnie wyraża moje uczucia! Męczyłam się z tą książką przeszło miesiąc, kiedy mój kumpel zdążył całą serię w tym czasie przeczytać! U mnie podobnie - nie potrafię się z autorem kompletnie polubić, choć trochę mam przeczytane i wciąż daję szansę..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Potem się okaże, że będziemy mu szansę dawać, i dawać... aż poznamy cały jego repertuar. xD

      Usuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony