Tego
samego dnia w 1989 roku trzydzieści kobiet urodziło dzieci w dość nietypowy
sposób: chwilę przed porodem nie były w ciąży. Ekscentryczny milioner zaadoptował
siódemkę z nich, próbując stworzyć z nich drużynę superbohaterów. Grupa się
rozpada, gdy dzieci dorastają. Kilkanaście lat po ich ostatnim spotkaniu ich
przybrany ojciec umiera, a niedogadujące się ze sobą rodzeństwo znów się spotyka.
Wkrótce grupa dowiaduje się, że za kilka dni ma nastąpić apokalipsa.
„The Umbrella Academy”
Sezon 1
serial superbohaterski
|
Nie
nazwałabym się może olbrzymią fanką tej historii, ale na pewno po prostu ją polubiłam.
Faktycznie serial ten ma trochę punktów wspólnych z „Doom Patrolem”. W obydwu
tych dziełach mam do czynienia z superbohaterami, którzy z jakiś powodów nie są
w stanie nimi być. Nieco inna jest jednak przyczyna takiego stanu. Bohaterzy „Doom
Patrolu” to osoby po przejściach, które po prostu nie radzą sobie ze swoim
własnym życiem, ale raczej od początku po prostu się lubią. Postacie z „The
Umbrella Academy” są rodzeństwem, które przeżyło w dzieciństwie wspólną traumę.
Dlatego więc mimo przywiązania do siebie nawzajem po prostu nie potrafią się
dogadać. Mają naprawdę wiele do przepracowania, by w końcu móc ponownie działać
jako drużyna.
Chyba
to właśnie jest mocą tego serialu. To opowieść o rodzinie, która ponownie musi
znaleźć wspólny język, zaufać sobie i nauczyć się wzajemnej komunikacji. Nasi
bohaterowie potrafią walczyć, ale mają problem ze współpracą, której powoli
uczą się na nowo.
Miło
było zobaczyć Ellen Page w roli Vanyi. Znam tę aktorkę od dłuższego czasu, ale
dawno nie widziałam jej na ekranie, a wydaje mi się, że to naprawdę
utalentowana kobieta. To jej postać jest swego rodzaju klamrą dla całości. Choć
zwykle stoi z boku to gdyby nie ona, wiele z przedstawionych sytuacji nie
miałoby miejsca.
Mimo
wszystko jednak nie poczułam szczególnego zżycia z którymkolwiek z bohaterów. To
po prostu dobrze wykreowane postacie, które akceptuje, ale których nie
uwielbiam. Chyba wydały mi się dość sztampowe. Mamy miłego, umięśnionego gościa.
Tę ładną. Tego zwinnego zabójcę, czy Klausa (Robert Sheehan) w roli całkiem
uroczego, ale mimo wszystko dość typowego „klauna”. Numer Pięć (Aidan Gallagher)
jest chyba z tych wszystkich bohaterów najbardziej nietypowy. Dorosły zamknięty
w ciele dziecka to naprawdę ciekawy koncept.
Fabuła
„The Umbrella Academy” wypada komiksowo i przyjemnie. Nasi bohaterowie przede
wszystkim muszą dowiedzieć się, skąd nadchodzi apokalipsa i spróbować jej
zapobiec: nie mamy tu do czynienia z jednym, konkretnym antagonistą. Historia
opiera się więc przede wszystkim na próbie rozwikłania tej zagadki, a nie walki
z potężnym złym, który chce zniszczyć świat.
Nie
oznacza to, że serial nie dostarcza nam też antagonistów. Bo dostarcza, tyle że
ci pełnią raczej rolę przeszkadzajek w wykonaniu zadania, które stoi przed naszym
zespołem. Hazel (Cameron Britton) i Cha-Cha (Mary J. Blige) to w teorii duet
uzdolnionych zabójców. W praktyce jednak kojarzą mi się z tymi nieudolnymi,
kreskówkowymi złymi, którzy raczej bawią, niż straszą. To była całkiem miła
odmiana: jednak zazwyczaj twórcy starają się, by negatywne postacie były w
miarę poważne. Poza tym przynajmniej jedna osoba z tego duetu przechodzi w
trakcie serialu przemianę, czegoś się uczy i dojrzewa, więc to niewątpliwie
kolejny atut „The Umbrella Academy”.
Jeśli
jeszcze nie znacie tego serialu, a lubicie historie kręcące się wokół rodziny,
akcji i superbohaterów to myślę, że po ten netflixowy serial warto sięgnąć.
Wygląda przyjemnie i jest po prostu sympatyczny w odbiorze. Mam szczerą
nadzieję, że zostanie mi w pamięci na tyle długo, bym bez wahania sięgnęła po
sezon drugi, gdy tylko ten się pojawi.
To zdecydowanie jeden z fajniejszych seriali ostatnio - a na tej fali warto też obejrzeć The Boys, też pokazujący superbohaterów i superzłoczyńców z nowej, całkiem zabawnej strony.
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że plakat promocyjny jest tak mało "poważny" - sugeruje, że "The Umbrella Academy" to nastoletnia produkcja, a to trochę mija się z prawdą.
UsuńPrzyjemnie się z tą produkcją bawiłam - czekam teraz na drugi sezon :)
OdpowiedzUsuńOglądałam ten serial jakiś czas temu i byłam trochę zaskoczona, ale na plus. Po wszystkich spotach reklamowych spodziewałam się raczej "ugrzecznionego" serialu, który można obejrzeć z 8-10 letnim kuzynostwem. Okazało się całkiem coś innego, ale to chyba nawet lepiej. Co do postaci, to również się nie zżyłam. Vanja, Luther i Alison w połowie sezonu zaczęły mnie denerwować. Natomiast byłam pod pozytywnym zdziwieniem aktorstwa Roberta Sheehana, bo oglądałam go w innej produkcji, gdzie jego postać była całkowicie inna. No i Kate Walsh, którą głównie kojarzyłam z bycia mamą Hannah Baker w "13 powodach".
OdpowiedzUsuńVanja to taka postać, której cały czas chcesz krzyczeć "ogarnij się, jesteś dorosła", ale ona jak na złość nie chce słuchać xD
UsuńBardzo przyjemnie oglądało mi się ten serial. ^^ Klaus i Numer 5 najlepsi. :D
OdpowiedzUsuńJools and her books
Ja mam z tym serialem ogromny problem i kompletnie nie potrafię się przez niego przebić. Tak samo jak z titans... W obu utknęłam w okolicach 4 odcinka :/
OdpowiedzUsuńA co Cię od niego odrzuca? Co do "Titans" - nie dziwię się, to strasznie depresyjny serial.
OdpowiedzUsuń