środa, 19 sierpnia 2020

Baśń o wężowym sercu: mitologia Galicji opowiedziana na nowo

 

Jakub Szela był zwykłym chamem, pozbawionym ojca i matki, wychowywanym przez właściwie obcego człowieka. Gdy w młodości oddaje serce niezwykłej dziewczynie, która wcale go nie kocha, jeszcze nie wie, że utracił coś bardzo ważnego. Lata mijają, a chłopiec zmienia się w mężczyznę. Zaprzyjaźnia się wtem z wężami, które są gotowe spełnić jego największe marzenie… pod warunkiem, że w jego piersi znów zabije serce.

 

Ani postać Jakuba Szeli, ani Radka Raka nie były mi bliżej znane przed lekturą tejże powieści. „Baśń o wężowym sercu” to zeszłoroczna, nominowana do wielu nagród powieść. Z resztą, wydał ją przecież Powergraph, który słynie z dość dobrej jakościowo literatury fantastycznej. Nie ma w tym nic dziwnego.

Spodziewałam się powieści dobrej literacko. Taką też z resztą dostałam. „Baśń o wężowym sercu” jest książką napisaną przepięknym stylem. W trakcie lektury kojarzyła mi się trochę z „Wodą na sicie” Anny Brzezińskiej. Obydwie powieści są dość mocno poetyckie i obydwie łączą magię z historią.

Z taką różnicą, że w książce Radka Raka mniej jest elegancji, obecnej w powieści Brzezińskiej. Nic dziwnego: akcja rozgrywa się w końcu na wsi i to jak najbardziej do historii pasuje. Więcej jest za to realizmu magicznego, typowej baśniowości, a mniej klasycznego fantasy. Tytuł dobrze oddaje ducha tej książki. Radek Rak nie do końca skupia się na wyjaśnianiu tego, jak działa magia, po prostu uznając ją za oczywistą. W ramach przykładu weźmy fragment z niemal samego początku. Autor przedstawia nam realistyczną wieś sprzed kilku stuleci, początkowo buduje ją stosunkowo konsekwentnie… aż tu nagle jedna z postaci po prostu podchodzi i wyjmuje ze swojej piersi serce. Po czym postać odwraca się i odchodzi. Narrator zaś uznaje to za zupełnie normalne, nie wyjaśnia żadnego mechanizmu działania.

I te dwie cechy – wiejskość oraz realizm magiczny – sprawiły, że po każdej stronie byłam coraz mniej zainteresowana lekturą. Nie dlatego, że to jest powieść zła, czy kiepsko napisana. Absolutnie nie. Doceniam „Baśń o wężowym sercu” i nie mam nic przeciwko, aby Radek Rak zgarnął za nią wszystkie możliwe nagrody. Problem polega na tym, że ani polsko-wiejskie klimaty nie do końca mi odpowiadają, ani realizm magiczny, który od zawsze wzbudza we mnie wewnętrzną niechęć. To kwestia osobistych preferencji, a nie jakości powieści. Niemniej, trzymałam się dzielnie mniej więcej do połowy powieści, kiedy to musiałam regularnie wracać do poprzednich stron, bo po prostu traciłam orientacje w narracji i wydarzeniach.

Nie jestem w stanie ocenić tego, w jaki sposób Radek Rak podszedł do kwestii historycznej. Jego styl jest w bardzo dobry sposób stylizowany, jednak nie znam się na samej historii na tyle, aby móc ocenić oddanie realiów jako takich. Niemniej, to nie jest książka historyczna, a jedynie pewna próba odwołania się do obrośniętej legendami postaci.  Nawet, jeśli coś się nie zgadza to nie jest w tym przypadku istotne. Byłoby, gdybyśmy mieli do czynienia z podręcznikiem bądź książką naukową. Ale nie mamy.

Nie bardzo wiem, cóż mogę tu jeszcze dodać. Wydaje mi się, że na pewno z powieści więcej wyciągną te osoby, które faktycznie wiedzą coś o Jacku Szeli. Na pewno też to może być ciekawa pozycja dla tych, którzy nie lubią klasycznej fantastyki. Z resztą, gdyby było inaczej powieść nie byłaby nominowana ani do Nike, ani do Gdyni. A jest, podobnie jak do tegorocznego Zajdla. Wydaje mi się też, że ci, którzy lubią „Wodę na sicie” Brzezińskiej mogą tę powieść sprawdzić, bo istnieje dość duża szansa, że jednak ta książka też przypadnie im do gustu, mimo że Radek Rak idzie w swojej powieści w nieco innym kierunku. „Baśń o wężowym sercu” to naprawdę dobra książka. Tyle, że nie do końca dla mnie.



Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi czytampierwszy.pl!

Czytam i recenzuję na CzytamPierwszy.pl

4 komentarze:

  1. Szala kojarzy mi się z "Weselem" Wyspiańskiego. I to tyle mojej wiedzy. Bardzo chętnie dowiedziałabym się o tej postaci czegoś więcej. Kusi mnie ta książka coraz bardziej, choć w fantastyce nie gustuję. Jest dla mnie jednak nadzieja, bo napisałaś, że to może być coś dla osób, które nie odnajdują się w klasycznej fantastyce. :) Muszę się poważnie zastanowić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chyba nigdy nawet nie poznałam "Wesela" w całości i niewiele z niego pamiętam. XD No ta powieść nie jest na pewno typowym, klasycznym fantasy, więc warto sobie na nią zerknąć. ;)

      Usuń
  2. Bardziej podobało mi się "Puste niebo" - jest równie dobre językowo, ciekawsze fabularnie, a jednocześnie bardziej podatne na interpretacje. Wydaje mi się, że w "Baśni" Rak miał trochę mniej do powiedzenia, choć to nadal bardzo dobra książka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie kiedyś sobie sprawdzę. :) Muszę przetestować jak najwięcej ksiażek Powergraphu.

      Usuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony