Minęły lata. James i Naomi chcą odejść na emeryturę, przekazując Rosynanta Bobby. Świat jednak ma inne plany. W Układzie ponownie wybucha spór, który załoga musi pomóc rozwiązać.
Co czytam kolejny tom „Ekspansji” to
jestem przekonywana przez inne osoby, że TAK, kolejny tom jest lepszy, TAK, to
nowy rozdział historii, który zapewni rozrywkę na wysokim poziomie. Czytaj, bo
dalej jest lepiej! No więc czytam. „Wzlot Persepolis” już za mną. I wiecie co?
Znów mam ochotę głównie narzekać.
Zacznijmy może jednak od zalet. Pierwszą
z nich jest to, że ten cykl bardzo łatwo się czyta i „Wzlot Persepolis” nie
jest wyjątkiem. Mi czytanie jej zajęło jeden dzień, a wcale nie robiłam tylko
tego. A przecież to ponad pół tysiąca stron! Język jest lekki i po prostu „wchodzi”
bez najmniejszego problemu.
Wzlot Persepolis James S. A. Corey wyd. Mag, 2019 Expanse/Ekspansja, t. 7 |
Drugą zaletą jest zmiana w narracji.
Przez kilka tomów autorzy wrzucali regularnie nowego bohatera, który nigdy nie
wracał i w gruncie rzeczy nie był tak istotny fabularnie. W tym przypadku autor
skupia się raczej na znanych nam postaciach, nie trzyma się tylko Holdena,
jeśli chodzi o załogę Rosynanta, a te narracje poboczne faktycznie coś wnoszą i
są dla fabuły istotne.
Poza tym ta powieść jest po prostu dość
nudna.
Od kiedy temat protomolekuły się
zakończył i ta space opera poszła raczej w stronę jakiś militarnych przygód w
kosmosie, a nie w stronę rozwiązywania zagadki z samego początku każdy tom jest
niezmiernie wtórny. Coś się dzieje, Holden i załoga się w to mieszają, dzieją
się rzeczy, uspokajają sytuacje. Ot, schemat taki, jak zawsze. Te książki
przypominają serial, który co sezon robi to samo, ale w nieco inny sposób,
zamykając historię w jednej części. To mogłoby działać, ale nie tutaj – nie w
historii, w której na początku stawką były miliony żyć, a teraz tej stawki
praktycznie nie czuć.
Trudno mi to czytać dokładnie, trudno mi się na tym skupić i dobrze bawić się w trakcie. Lubię tę załogę i te postacie, ale serialowa wersja paradoksalnie robi to znacznie lepiej na niemal każdym polu i czasem zastanawiam się, czy w ogóle jest sens kontynuować przygodę z „Ekspansją”. Ale jednocześnie to mimo wszystko ważny dla mnie cykl, a na półce już czeka na mnie „Gniew Timat”, więc wychodzi na to, że po prostu nie mam wyboru. Mam tylko nadzieję, że autorzy na tych dziesięciu tomach po prostu skończą tę opowieść.
Mam w planach ten cykl....kilka tomów mam już nawet na półce, ale jeszcze nie wiem kiedy uda mi się sięgnąć po pierwszy tom.
OdpowiedzUsuńPo pierwszy warto w sumie jak najszybciej. ;) Potem niestety poziom zaczyna spadać.
Usuń