niedziela, 5 czerwca 2022

Gwiezdny Port: komedia kosmiczno-kryminalna od George'a R. R. Martina




Obcy przybyli na Ziemię, jednak wcale nie po to, aby przejąć nad nią kontrolę. W Chicago w końcu powstaje Gwiezdny Port i w mieście pojawia się wielu przedstawicieli innych inteligentnych gatunków. Policjanci zaś muszą poradzić sobie z wieloma nowymi problemami.


Gwiezdny Port
George R. R. Martin
wyd. Zysk i S-ka, 2022

\George R. R. Martin co prawda nie śpieszy się z wydaniem kolejnego tomu swojego najpopularniejszego cyklu, ale za to na polskim rynku regularnie pojawiają się kolejne dzieła sygnowane jego nazwiskiem. Tym razem jest to powieść graficzna, stworzona w klimacie lekkiego, rozrywkowego SF. Lubię taki, przyznaję, szczególnie że nieczęsto trafiam na niego w powieściach. Tylko czy „Gwiezdny Port” jest przy okazji po prostu dobry?

Co prawda specjalizuje się” raczej w literaturze, niż w komiksach, ale wydaje mi się, że przerobiłam na tyle fantastyki, że przynajmniej częściowo mogę to oceniać i porównywać. I o ile to całkiem sympatyczny komiks to mam wrażenie, że na wielu płaszczyznach wypada po prostu przeciętnie.

Początkowo byłam szczerze zainteresowana tą historią. Na pewno pomagała w tym całkiem przyjemna dla oka kreska i kreatywne pomysły na obcych, poza tym generalnie mam po prostu słabość do fantastyki w wydaniu kryminalnym. Tyle że szybko jakoś zaczęło mi się to rozjeżdżać. Fabuła niby była w porządku, ale wszystko zdawało się trochę rozmywać, a na dłuższą metę poszczególne wątki średnio mnie angażowały. Niektóre pomysły na obcych czy jakieś drobne zawirowania fabularne potrafiły pozytywnie mnie zaskoczyć, ale gdy zaskoczenie sprawiało, że robiłam się ciekawa historii, ta szybko wracała na swoje nudnawe tory.

Być może jest to częściowo wynik mojej nieumiejętności w czytaniu, a więc i we wciąganiu się w formę komiksu jako taką. Nie pomaga fakt, że nie jest to zamknięta historia z konkretną puentą, ponieważ ta historia najprawdopodobniej będzie kontynuowana w kolejnym tomie. A ja, szczerze mówiąc, nie wiem, czy mam na niego ochotę. Co prawda, z jednej strony chętnie bym go przygarnęła przez wzgląd na naprawdę fajne ilustracje i te fragmenty, które były naprawdę zaskakujące i pomysłowe, ale z drugiej: czy potrzebuje kolejnej przeciętnej historii na swojej półce? (pewnie tak, ale shh)

Jeśli szukacie ładnie wydanych komiksów, jesteście fanami Martina, albo potrzebujecie czegoś lekkiego, zabawnego i nieco kryminalnego to można ten komiks sprawdzić. To na pewno będzie też po prostu dobry pomysł na prezent, bo nie oszukujmy się: to wydanie jest naprawdę niczego sobie. Ale to na pewno nie jest żaden „must read”, nawet dla wielkich fanów komiksów jako takich.



Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Zysk i S-ka!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony