wtorek, 24 stycznia 2023

Fate/Zero #1: czy książkowa adaptacja anime ma sens?

Rozpoczyna się wojna o Świętego Graala. Wielcy magowie przywołują bohaterów, którzy mają pomóc im w wygraniu starcia i zdobycia ich największego pragnienia.



Nie oszukujmy się – nie kupiłam tej książki dlatego, że spodziewałam się dobrej lektury. Po prostu lubię anime „Fate/Zero”, od lat mam do niego słabość i chciałam mieć tę książkę na swojej półce przez wzgląd na okładkę. I jako obiekt kolekcjonerski sprawdza się nie najgorzej, bo choć niewielka, ma nawet wewnątrz kilka ilustracji. Niemniej, jak się spodziewałam, nie jest to zbyt dobra literatura.

Fater/Zero #1
Gen Urobuchi
wyd. Kotori, 2017
Cykl Fate/Zero LN, t. 1

Właściwie ta light novelka to spisany odcinek anime. Być może kilka rzeczy dopowiada, ale w gruncie rzeczy takie detale mogły mi po prostu umknąć w trakcie oglądania. Poza tym wiele elementów po prostu spłaszcza. W wersji animowanej niektóre sceny są dłuższe, albo po prostu pokazują więcej w sposób zdecydowanie bardziej subtelny.

Książkowa wersja zaś wygląda jak coś dla dzieci, stworzonego w wersji skrótowej, by po prostu młody człowiek nie znudził się opowieścią. Miałam w swoich rękach trochę tego typu dzieł, np. streszczających bajki Disneya i ta książeczka nie odbiega zbytnio jakością. Jedynie samo znaczenie treści jest wyraźnie kierowane do dojrzalszego czytelnika. 

Dlatego też nie widzę sensu w tym, by tę książkę polecać osobom, które nie znają wersji animowanej. Dla mnie to stricte kolekcjonerski dodatek, z czego kolejnych tomów nie mam zamiaru zbierać, chyba że trafią się po szczególnie dobrej cenie. Ktoś, kto jest zainteresowany franczyzą, powinien zaś w pierwszej kolejności obejrzeć animację, książki traktując co najwyżej jako dodatek, bo przynajmniej ta, przez swoje ogólne tempo, ogólnikowość i nie oszukujmy się, prostackość stylu, może po prostu zniszczyć rozrywkę, jaką daje oryginalna animacja.

Chyba nie ma tu w gruncie rzeczy nic więcej do dodania. To krótka, mająca 200 stron książeczka z dużą czcionką, która naprawdę nadaje się właściwie wyłącznie jako przedmiot kolekcjonerski.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony