niedziela, 19 marca 2023

Zamek w chmurach: arabska baśń nie sprostała pierwszej części

Na południu mieszka Abdullah. Młody handlarz nie jest zbyt zamożny, ale pewnego dnia w jego ręce trafia warty fortunę latający dywan. W ten sposób dostaje się do ogrodów zamieszkiwanych przez Kwiat Nocy, piękną córkę bogacza. Niestety, pewnego dnia dziewczyna zostaje porwana.



Miałam nadzieję, że wszystkie opinie uznające „Zamek w chmurach” za słabszy od „Ruchomego zamku Hauru” po prostu się mylą. W końcu wiele osób po prostu jest przywiązanych do bohaterów, a jednak ta część kręci się wokół Abdullaha, a nie Hauru oraz Sophii. Niestety, okazało się, że po prostu ta powieść na chyba wszystkich płaszczyznach wypada gorzej.

Zamek w chmurach
Diana Wynne Jones
wyd. Nowa Baśń, 2020
Cykl Zamek, t. 2

Nie chodzi o to, że to, tak ogólnie rzecz biorąc, jest zła powieść. To bardzo baśniowa historia, osadzona w świecie zainspirowanym krajami arabskimi, czy po prostu opowieścią o Aladynie. To niezwykle kuszące klimaty, a Diana Wynne Jones ma na tyle ładny styl, że to momentami naprawdę działa. Mój główny problem polega na tym, że w tym tomie po prostu czuć, że targetem tej powieści nie jest osoba dorosła, a dziecko.

„Ruchomy zamek Hauru” jest na tyle wyjątkowy, że w jego przypadku wiek odbiorcy nie ma większego znaczenia, ale tutaj moim zdaniem już jak najbardziej tak. Fabuła tej części jest dużo prostsza. To po prostu powieść drogi, w trakcie której bohater cały czas natrafia na inne przygody i inne postacie, z wielką „bitwą” na samym końcu. 

Ponadto pierwszy tom stał dobrze poprowadzonymi relacjami postaci. Tutaj nic takiego nie ma miejsca. Relacja romantyczna głównego bohatera i Kwiatu Nocy jest po prostu bardzo niemrawa, a on sam nie sprawia zbyt sympatycznego wrażenia. Dla mnie jako dorosłego czytelnika Abdullah jest po prostu męczący, a sposób, w jaki zwraca się do wszystkich (kwiecisty i poetycki) mnie w żadnym stopniu nie bawi. Rozumiem, że 9/10-latek, który po tę książkę sięgnie, może być zadowolony, ale… ja nie.

Ponadto należy pamiętać, że to jedynie amerykańska wizja krajów arabskich tak jak choćby Aladyn w wersji Disneya. To nie jest książka, z której młody człowiek nauczy się o kulturze arabskiej, czy też pozna podstawy Islamu. I moim zdaniem nie ma w tym nic złego, tak długo, jak młody człowiek będzie rozumiał, że to jest po prostu fikcja, niemająca wiele wspólnego z rzeczywistością. Ale to jest już rola rodzica.

Chciałabym, by ten tom był po prostu ciekawszy i głębszy, tak jak robiła to pierwsza powieść z cyklu. Niemniej, jednocześnie zdaje sobie sprawę, że to mimo wszystko literatura dla dzieci, czy też „wczesnej młodzieży” i jako taka, jest po prostu w porządku. Dlatego, o ile nie polecałabym jej tym, którzy chcą drugiego „Ruchomego zamku Hauru” to jako książka do biblioteczki dziecka może się jak najbardziej sprawdzić.

Uwaga, mimo tego, że to odrębne fabuły, tę książkę najlepiej czytać po pierwszym tomie cyklu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony