wtorek, 5 grudnia 2023

Park Jurajski: niby jak film, ale...


Na odizolowanej wyspie powstaje park pełen żywych dinozaurów. Pojawiają się jednak wątpliwości co do bezpieczeństwa miejsca, dlatego zostaje wysłana tam grupa, która ma upewnić się, że przyszła atrakcja na pewno będzie nadawać się dla zwierzających.


Park Jurajski
cykl Jurassic Park, t. 1
Michael Crichton
wyd. Vesper, 2022

Od lat chciałam przeczytać tę powieść, ale jakoś nie było nam po drodze. No i w końcu stało się. Nie spodziewałam się jednak, że „Park Jurajski” Michaela Crichtona będzie jednocześnie tak podobny i tak inny do kultowego filmu z 1993 roku.

Podobny, bo wszystkie ikoniczne momenty z filmu są też w oryginale. Inny, bo film jednak musiał trochę z historii wyciąć (co jest standardową procedurą, nie jestem na to zła), a skoro już musiał, to wyciął sporą dawkę naukowej ekspozycji. Do tej pory „Park Jurajski” kojarzył mi się z lekkim science-fiction, w którym najbardziej naukową kwestią jest tworzenie dinozaurów z DNA komarów zatopionych w bursztynie – coś, co z resztą od dawna nie jest postrzegane jako realna możliwość. 

W książce jest jednak tego znacznie więcej. Momentami wręcz czułam się, jakbym czytała fabularyzowany podręcznik o dinozaurach i miałam poczucie, że Michael Crichton naprawdę zrobił kawał dobrej roboty w swojej powieści. W historii nie brakuje też szczegółowych informacji o zabezpieczeniach parku, co w filmie zostało znacznie spłycone. Niestety, tu pojawia się moje drobne zastrzeżenie: to powieść z 1990 roku, w związku z czym spora część naukowych faktów może nie być aktualna, w związku z czym ta ilość ekspozycji przestaje być aż tak istotna dla czytelnika pod kątem edukacyjnym.

Jeśli chodzi o protagonistów, to w moim odczuciu mamy tutaj troszeczkę zbiorowego bohatera. Cała grupa dostaje zbliżoną ilość czasu. Ma to sens, jeśli spojrzy się na konstrukcje powieści. Historia jest jednak na tyle prosta i dobrze poprowadzona, że wiadomo dobrze, kto jest kim, a bohaterowie mają jakieś swoje konkretne cechy. Nie da się jednak ukryć, że Ian Malcolm jest chyba najbardziej wyrazistą osobą z tej grupy i kompletnie nie dziwię się, że w wersji filmowej gra go równie charakterystyczny aktor.

Choć to powieść z dużą dawką dinozaurów, to jednak dla mnie jest to historia przede wszystkim o ludziach, którzy mając dużo pieniędzy i możliwości, chcą zrobić coś zbyt szybko, bez odpowiedniej wiedzy i rozsądku. Pod tym kątem „Park Jurajajski” kojarzy mi się trochę z filmem „Titanic”. Mam wrażenie, że wydźwięk obydwu jest dość podobny, mimo że dzieją się w nich zupełnie inne katastrofy.

Mimo że w powieści znajduje się spora ilość dość naukowej ekspozycji, to jednak jest to historia raczej lekka i łatwa w przystrojeniu. To jednak przede wszystkim rozrywkowa fantastyka, która przynajmniej mnie nie zachwyca jakoś szczególnie stylem, czy klimatem. Jest jednak solidną historią, po którą warto sięgnąć choćby po to, by móc porównać ją sobie z dużo bardziej znanym filmem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony