piątek, 9 czerwca 2017

Hell 3: Iwenciarz z MegaNetu

Gdy dowiedziałam się, że wychodzi nowa książka Grzędowicza wiedziałam, że muszę ją mieć na półce <3 Nie mogłabym sobie jej odpuścić, nie po „Panie Lodowego Ogrodu”, mimo że innych dzieł autora nie czytałam... a chyba w końcu powinnam. Książka trafiła do mnie niedługo po premierze i w Gdańsku została przez autora podpisana, podobnie jak nowa pozycja Kossakowskiej :D

Tytuł: Hel 3
Autor: Jarosław Grzędowicz
 Liczba stron: 512
Gatunek: science-fiction

2058 rok. Internet zmienił się w MegaNet, dziennikarstwo upadło, a świat dalej boryka się z takimi samymi problemami jak w 2017. Tyle, że jest mocniej, więcej i... gorzej.
Norbert jest iwenciarzem: nagrywa krótkie filmiki, po to, by wrzucić je do MegaNetu i zarobić na nich ile się da. W poszukiwaniu wydarzenia, które mu do zapewni wybrał się na Bliski Wschód i przypadkiem był świadkiem czegoś istotnego, omal przy tym nie ginąc. Zostaje uratowany przez ludzi, których ma nadzieję już nigdy nie spotkać. Nie wie jednak, jak bardzo te są płonne.

Na wstępie wyjaśnijmy sobie jedną rzecz: lubię Jarosława Grzędowicza. Odpowiada mi sposób w jaki mówi, sposób, w jaki odpowiada oraz rozumiem i nie raz zgadzam się z jego światopoglądem. To wszystko sprawia, że właściwie nie było możliwości, bym nie polubiła „Hell 3”, mimo że w takiej tematyce nie zawsze się odnajduje :) Choć lektura ma kilka problemów czytanie sprawiło mi sporo przyjemności i w żadnym razie się przy niej nie nudziłam.
Po czterotomowym „Panie Lodowego Ogrodu” autor funduje nam zwartą, pięćsetstronicową powieść science-fiction, która mi osobiście kojarzy się z „Futu.re” Glukhovsky’ego, tyle, że w formie mniej rozbudowanej i bardziej sensacyjnej. Klimat historii wydaje mi się dość zbliżony, mają też przynajmniej jeden podobny problem: dłużyzny, które mi szczególnie nie przeszkadzały ani w jednej, ani w drugiej, ale nie mogę zaprzeczyć, że występują.
Czytając „Hell 3” zaczynamy od szybkiej akcji, szybkich zdarzeń; wszystko dzieje się na już, na teraz... Autor jednak co jakiś czas przeplata te wydarzenia dłuższymi, spokojniejszymi opisami, które mają zaprezentować nam świat i pokazać, jak to wszystko działa. Nie powiem, bym wcale nie nudziła się na tych fragmentach, ale mi osobiście nie przeszkadzały jakoś szczególnie. Niemniej, występują  i temu zaprzeczyć nie mogę.
Skoro już rozpisałam się na temat pierwszego problemu powieści pozwólcie, że opisze także kolejne dwa i zacznę od mniejszego.
Nazwy. Nazwy są – w moim odczuciu – sporą wadą „Hell 3”. No błagam, po co ludzie zmienili nazwę Internetu na MegaNet? Rozumiem, że chodziło o podkreślenie jak wiele sfer życia zajmuje ludziom sieć, ale... to brzmi po prostu komicznie. Tak samo jak supersamochody, wejścia liczone w jakiś niezrozumiałych liczbach i inne takie rzeczy, które mogłyby nazywać się normalnie.  Niby to nic takiego, a jednak wytrąca z czytania i zmusza do zastanowienia się po co to?
Nieco większym problemem są bohaterowie drugoplanowi, a właściwie... ich brak. Owszem, samego Norberta z nikim nie pomylicie, ale poza nim trudno kogokolwiek na dłużej zapamiętać. Postacie nie mają właściwie żadnych konkretnych cech charakteru i zlewają się w jedną masę. Biorąc pod uwagę, że jest to bardziej powieść sensacyjna, niż cokolwiek innego nie jest to aż tak wyczuwalne, ale jednak jest; jakaś inna, wyraźna postać poza Norbertem zdecydowanie by się tu przydała.
Poza tymi właściwie trzema rzeczami wszystko naprawdę ładnie gra. Świat wykreowany jest naprawdę wiarygodnie i trudno chyba w niego nie wsiąknąć. Nawiązuje do współczesności, a przy tym bawi się możliwościami, jakie daje science-fiction, a o to przecież chodzi. Sam klimat powieści bardzo mi odpowiadał, zwłaszcza, że naprawdę cały czas miałam wrażenie, że to jakaś wersja „Futu.re”, mimo że uniwersa znacznie się od siebie różnią, a tą powieść naprawdę uwielbiam.
Nie wiem, czy to sprawka stylu autora, czy wydań Fabryki Słów, ale „Hell 3” czyta się tak szybko, że byłabym w stanie pochłonąć je w jeden dzień. Na dodatek Grzędowicz pisze w sposób dość bezpieczny: niby mamy jakieś makabryczne opisy, ale wszystko jest zachowane w odpowiednim umiarze, tak, że nie jest to typowa książka +18, po którą nikt młodszy nie powinien sięgać.
Niestety, chce zwrócić uwagę na mały spoiler, którym raczy nas wydawca. Wystarczy przeczytać opis z tyłu książki, by wiedzieć, gdzie ostatecznie wyląduje Norbert, a szczerze mówiąc ta akcja dzieje się dopiero po jej połowie. Nie do końca podoba mi się promowanie książki w ten sposób; wiele zdradza czytelnikowi, a ja osobiście wolałabym dowiedzieć się o tym w trakcie, a nie przed czytaniem.

Ostatecznie „Hell 3” okazało się być dla mnie miłą lekturą na parę dni, która miała kilka mocniejszych scen i generalnie – sprawiła mi trochę radości, ale przy tym nie była książką wybitną. Niemniej, w żadnym razie nie żałuje przeczytania jej, cieszę się, że Grzędowicz znów coś wydał i definitywnie czekam na więcej.


* * *

Coś się szykowało na mieście.
Podobno.
Siedział w podcieniu (...) i czekał, aż w tłoczącym się na uliczkach tłumie ktoś zrobi coś szalonego. Albo przerażającego. Albo w ogóle godnego uwagi. Cokolwiek.
Niech ktoś wysadzi się w powietrze, odbędzie pojedynek na miecze, albo przynajmniej załaduje dwukółkę tak, by uniosła osła na dyszlu.
Cokolwiek, co na chwilę przyciągnie uwagę otępiałych i na współ zahipnotyzowanych pożeraczy MegaNetu i zapewni mu 5K wejść. Po przekroczeniu tej magicznej granicy ockną się śledzące programy sponsorów i na jego wyschnięte konto zacznie ciurkać strumyczek eurosów.

Fragment „Hel 3” Jarosława Grzędowicza



9 komentarzy:

  1. U mnie Hel 3 ciągle czeka na półce. Jak tylko się pojawił wiedziałam, że muszę go mieć. Po tym jak mój ślubny pierwszy porwał książkę w swoje objęcia i stwierdził - tak trochę jak drugi tom Pana Lodowego Ogrodu - to Hel 3 ciągle ustępuje w kolejce do czytania miejsca innym książkom. ;) Ale w końcu nadejdzie ten czas... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ocenię teraz obiektywnie PLO, ale jedno jest pewne: szczyt umiejętności Grzędowicza to nie jest.

      Usuń
  2. Ten MegaNet brzmi tak strasznie topornie i no nie xd Te supersamochody też rażą, bo w języku zauważa się tendencję do skracania wyrazów, więc, co ludzie nagle zaczęli mówić supersamochody zamiast auta? Zastanawia mnie to, jak może upaść dziennikarstwo, skoro istnieje internet. Strasznie ciekawi mnie ta kwestia, ale chyba jednak po książkę nie sięgnę, bo to totalnie nie mój gatunek :D.

    OdpowiedzUsuń
  3. Brzmi ciekawie, ale nie jestem pewna czy po tylu minusach mam ochotę po to sięgnąć. Wiesz książka musi zawierać jakieś tam modyfikacje dotyczące rzeczywistości, zwłaszcza jeśli to fiction, bo inaczej by nie była w tym gatunku literackim. Po za tym kto zrozumie prawdziwą wizję autora? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc, nie do końca rozumiem o co Ci chodzi w tym komentarzu... Wizji Grzędowicza w tym przypadku nie da się nie zrozumieć, a takie słowne zmiany po prostu nie mają większego sensu i tyle.

      Usuń
  4. Ogólnie brzmi ciekawie :D Szkoda, że drugoplanowi bohaterowie są niedopracowani, a te nazwy rzecziwiście brzmią śmiesznie... Niemniej, po książkę może sięgnę, chociaż nie jest to jakieś moje "must read" :)

    Pozdrawiam!
    zaczytana-w-fantastyce.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Tetralogią "Pan Lodowego Ogrodu" jestem zachwycona. Hel 3 czeka na swoją kolej. Czytałam opinie, jakoby ta książka miała być znacznie słabsza. Twoja recenzja natchnęła mnie nadzieją na dobra lekturę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz... Hel3 jest znacznie gorsze. Ale ja po prostu lubię tego pana.

      Usuń
  6. "Pan Lodowego Ogrodu" kusi mnie od dawna. W ogóle mam straszną ochotę poznać prozę Grzędowicza. "Hell3" brzmi naprawdę ciekawie, ale nie jestem pewna, czy odnalazłabym się w sci-fi.

    OdpowiedzUsuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony