poniedziałek, 27 kwietnia 2020

Feniks: Antologia o pierwszym kontakcie (i nie tylko)



Jak wygląda lot na Fobos? Czy kosmici planują odwiedzić Ziemię? A może naukowcy znaleźli sposób, aby odmłodzić ludzkość? „Feniks” to zbiór dwunastu opowiadań fantastyczno-naukowych z różnych okresów twórczości Janusza A. Zajdla.

Tytuł: Feniks
Autor: Janusz A. Zajdel
Liczba stron: 165
Gatunek: fantastyka naukowa
Wydanie: Nasza Księgarnia, Warszawa 1981
Fantastyka naukowa potrafi starzeć się bardzo szybko. Jeśli sięgniemy po polską literaturę z tego gatunku z lat 60., 70., czy 80. może się prędko okazać, że większość z tych dzieł jest nie tylko wtórna, ale też po prostu nie odpowiada naszym dzisiejszym standardom. I choć Janusz A. Zajdel jest pisarzem o naprawdę dobrym warsztacie, który ma na swoim koncie kilka naprawdę dobrych powieści z dziedziny fantastyki socjologicznej to tych dwóch cech nękających SF nie udało mu się uniknąć. No, przynajmniej w opowiadaniach zawartych w „Feniksie” – takie „Limes inferior” czy „Paradyzja” to już inna para kaloszy.
Ten zbiór ukazał się w 1981 roku i zawiera teksty z tegoż oraz wcześniejsze (większość: 1965 rok). W mniej więcej tym samym czasie Zajdel zaczął pisać fantastykę socjologiczną  – „Cylinder van Troffa” to 1980 rok. Jak podaje wydawca w samej książce, wiele z tekstów ukazało się wcześniej w prasie. I zaryzykowałbym stwierdzenie, że to widać. To często lekkie, niewiele wnoszące teksty. Czasami naprawdę bardzo krótkie, które chwilami bardziej przypominają jakąś scenkę z życia bohatera, niż pełnoprawne opowiadanie.


Ich tematyka jest stosunkowo jednolita. Zwykle główny bohater to jakiś pracownik naukowy (jak sam autor) bądź student. Najczęściej pojawia się tematyka pierwszego kontaktu z pozaziemską inteligencją.  Czasem – kwestia jakiś badań czy podróży poza Ziemię. Niemniej, wszystkie z przedstawionych wizji współcześnie są po prostu niezwykle wtórne. Na dodatek również po prostu przestarzałe. Gdy Zajdel opisuje rakietę zwykle pisze o tej wyglądającej najbardziej klasycznie – jak ta z „Lotu na księżyc”, filmu wyprodukowanego w 1902 roku.
Mimo tego… te teksty dalej bardzo dobrze się czyta. Zajdel jest raczej oszczędny w słowach. Pisze konkretnie, jak na umysł ścisły z reszta przystało. Jest też w tym wszystkim trochę takiej lekkości, zabawy znanymi motywami, pasji i – nie oszukujmy się – marzeń o nowych, kosmicznych odkryciach. W końcu pierwszy lot na księżyc to 1969, a wiele z tych tekstów powstało wcześniej. Nikt nie wiedział, co będzie tam daleko, hen za horyzontem, bo nikt nie postawił nawet nogi na Księżycu. To był niewątpliwie gorący temat, który przy okazji w takich osobach jak Zajdel na pewno wzbudzał duże emocje. Przez to wszystko czytając te opowiadania nie czułam nudy czy zażenowania. Raczej lekką nostalgię za czasami, których w gruncie rzeczy nie dane mi było poznać.
Poza tym każdy z tych tekstów ma konkretną konstrukcję. Jest domknięty, zawiera puentę czy podsumowanie. Przedstawia czasem wymyślne wynalazki i jest po prostu kreatywny oraz „kolorowy”. Wydaje mi się, że nawet dzisiaj ta lektura może sprawiać fanom gatunku sporo frajdy jako twórczość typowo rozrywkowa. Bo mimo tego przestarzenia w kwestii wynalazków czy tematyki opowiadań, styl Zajdla i samo prowadzenie historii dalej się broni.
Byłbym szaleńcem, gdybym myślała, że krzyczenie w sieci: „bierzcie to i czytajcie” w jakiś sposób się sprawdzi. To książka wydana w latach 80., która chyba nigdy nie doczekała się wznowienia (choć opowiadania może są w innych zbiorach, nie sprawdzałam). Mimo wszystko – to też swoisty relikt tamtych czasów. Jeśli jednak lubicie twórczość Zajdla albo interesuje Was historia polskiej fantastyki naukowej to może warto za „Feniksem” rozejrzeć się w antykwariacie. Nie powinien kosztować wiele, a to bardzo sympatyczny i niedługi zbiorek opowiadań.

4 komentarze:

  1. Dwa wielkie nazwiska polskiego sf wciąż przede mną. Jedno to Zajdel, drugie - Lem. Ale czekam na moment, kiedy faktycznie zechcę poznać ich twórczość. Zajdla chyba dorwę prędzej, choć w sumie nie wiem, od czego zacząć. Coś konkretnego polecisz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, ja Lema jeszcze muszę nadrobić... A od Zajdla najlepiej na start brać "Paradyzje" albo "Limes inferior". Jego najlepsze powieści. :)

      Usuń
  2. Jak się domyślasz, nie moja tematyka. Nie przepadam też zbyt za opowiadaniami.

    OdpowiedzUsuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony