Wstrząsające mordy seryjnych morderców od lat
na równi przerażają i fascynują. Kim są ci zbrodniarze? W jaki sposób dobierają
swoje ofiary i dlaczego to robią? Czy w ogóle istnieje możliwość, aby się przed
nimi uchronić?
Tytuł: Seryjni
mordercy
Autor: Michelle
Kaminsky
Tłumaczenie: Stanisław
Bończyk
Liczba
stron: 370
Gatunek: literatura
faktu
Wydanie: Muza,
Warszawa 2020
|
Gdy
zaczynałam myśleć o tym, co napiszę o „Seryjnych mordercach” pierwsze, co
przychodziło mi do głowy to uznanie, że tej książki za „klozetowe czytadło”.
Zupełnie na poważnie: jeśli czytacie w toalecie to ten tytuł może się Wam
całkiem nieźle sprawdzić, bo forma książki pani Kaminsky wydaje się być ku temu
idealna. Czy jednak jest to dobry tytuł? Wydaje mi się, że tu nie ma
jednoznacznej odpowiedzi. Wszystko zależy od tego, czego akurat szukacie.
Zacznijmy
więc może od tego, czego się spodziewałam. Biorąc w ręce „Seryjnych morderców”
liczyłam na pewne kompendium wiedzy. Na analizy konkretnych spraw, przypadków,
statystyk. Na konkretną wiedzę, która będzie stosunkowo unikatowa, której nie
znajdę ot tak, wchodząc do sieci.
Dostałam
jednak coś zgoła innego. To książka, która ma formę pytań na tematy powiązane z
seryjnymi mordercami oraz odpowiedzi na nie. Te zaś nie są szczególnie długie:
mają zwykle po 2-3 strony, jeśli nie mniej. Dzięki temu „Seryjni mordercy” to
książka, która może nadać się dla osoby nieco zainteresowanej tematem, ale
nieszczególnie mającej czas na długie posiedzenia przy lekturze. To swoisty
zbiór ciekawostek, nie pogłębiający szczególnie problemu.
Zwłaszcza,
że autorka często zakłada, że czytelnik dobrze zna te najpopularniejsze sprawy
związane z tytułowymi zbrodniarzami. Nie wyjaśnia więc np. detali sprawy Teda
Bundy’ego, uznając je za oczywiste. Przyznam, że sama musiałam sobie więc po
prostu przypomnieć, kim ten pan był, bo choć swego czasu o nim czytałam to po
czasie wiedza z pamięci najzwyczajniej w świecie mi umknęła. Przyznam, że było
to nieco przykre odkrycie, zwłaszcza, że „Seryjni mordercy” zaczynali się
całkiem dobrze. Autorka zaczęła od wyjaśniania definicji tego zjawiska i
podania pewnych statystyk oraz danych, kluczowych by temat dobrze omówić. Tyle
tylko, że w kolejnej części książki skupiła się za bardzo na ciekawostkach, a
za mało na omówieniu spraw.
Kolejna
z rzeczy, która zwróciła moją uwagę to brak przypisów. Co prawda w tekście
często mamy odwołania do jakiś filmów, seriali, czy książek, ale wolałabym
jednak, aby autorka w przypisach oznaczyła, od kogo czy skąd czerpie daną
wiedzę. Gdy zaś zerkniemy do bibliografii zaatakuje nas ogrom linków.
Oczywiście pozycje książkowe również się tam znajdują, jednak wydaje mi się, że
są znaczną mniejszością.
Jeśli
liczycie też na zdjęcia, ilustracje, wykresy – to tego w „Seryjnych mordercach”
po prostu nie ma. Ta książka to pytania i odpowiedzi pozbawione jakiejkolwiek
ilustracji. Jest to do pewnego stopnia zrozumiałe, bo takie dodatki
zwiększyłyby cenę druku. Osobiście jednak, gdy słucham o sprawach kryminalnych,
wolę móc przy okazji zobaczyć zdjęcie sprawcy, czy miejsc, w których do tego
doszło. Dlatego też, mając do wyboru tego typu książkę, a artykuł w sieci
prędzej wybiorę to drugie.
Samo
czytanie „Seryjnych morderców” jest raczej szybkie. Autorka napisała książkę
lekki językiem, prostym do przyswojenia. Czasem odnosiłam wrażenie, ze jest
zbyt bezosobowy; że brakuje mi jakiegoś odautorskiego komentarza, czy też
większej empatii. Jednocześnie wyraźnie widać, że ten tekst ma interesować i
być może nawet szokować. Te dwa elementy, połączone ze sobą, potrafiły wzbudzić
we mnie dysonans, chociaż też nie na tyle mocny, abym porzuciła czytanie.
Poza
tym muszę dodać, że… nie mam pojęcia, kim jest sama autorka. Nie znalazłam
takiej informacji wewnątrz książki, mam też trudność z wygrzebaniem tego z
sieci. Dlatego też trudno mi w ogóle powiedzieć, do jakiego stopnia mogę w
ogóle ufać przedstawionym przez nią informacjom. Wydaje mi się, że w przypadku
takich pozycji dobrze jednak wiedzieć, za czyj tekst się bierzemy. To zbyt
wrażliwy temat, by przed lekturą nie wiedzieć, jaką wiedzę i jakie podejście do
takich spraw ma sam autor.
Jeśli
chcecie po tę książkę sięgnąć, zastanówcie się, czego szukacie. Jeśli jesteście
zainteresowani tą tematyką i jeśli przy tym szukacie czegoś lekkiego oraz mocno
rozrywkowego – ta książka może się sprawdzić. Sprawdzi się także jako lektura
do komunikacji miejskiej na krótkich dystansach czy przerywnik pomiędzy innymi
pozycjami. Jeśli jednak zależy Wam na głębszej analizie tego, kim jest seryjny
morderca, czy na dokładnym omówieniu spraw – to tu tego raczej nie znajdziecie.
*
* *
Gdy
linią obrony jest niepoczytalność oskarżonego, ten przyznaje się do zarzucanych
mu czynów, twierdząc jednak zarazem, że nie może być uznany za winnego z uwagi
na chorobę psychiczną. W wielu systemach prawnych, by uniknąć odpowiedzialności
karnej, zasłaniając się niepoczytalnością, oskarżony musi wykazać, że nie
mógłwiedzieć, czego się dopuszcza ani że było złe to, co robił. Jest to wymóg bardzo
trudny do spełnienia nawet wtedy, gdy oskarżony cierpi na klinicznie
zdiagnozowaną chorobę psychiczną. Tym samym taka linia obrony rzadko okazuje
się skuteczna.
Fragment
„Seryjnych morderców” Michelle Kaminsky
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Muza!
Premiera już 6 maja 2020 roku!
Premiera już 6 maja 2020 roku!
Um pierwszy akapit przypomniał mi, że kiedyś uwielbiałam czytać na kibelku. Teraz preferuję wannę, jakoś wygodniej :D Mam tą książkę na liście, ale trochę mnie właśnie rozczarowałaś, bo chyba nie na to liczyłam. Ale tak czy siak przeczytam ją z ciekawości :D
OdpowiedzUsuńJa się wanny boję, zabiłaby mi książki. Spróbować możesz, ale mierz oczekiwania na miarę takiej lektury. ;)
UsuńZrobiłaś mi dzień tym określeniem - „klozetowe czytadło” 😅
OdpowiedzUsuńMiło mi. 😂
UsuńSzczerze mówiąc to liczyłam trochę na coś innego widząc tytuł. :)
OdpowiedzUsuńA na co? ;)
Usuń