poniedziałek, 8 lutego 2021

Fenix Antologia 9/2018: Ptak powstający z popiołów... ale tylko na chwilę.

 

Mimo formy, nie chce, by ten tekst był recenzją jako taką. Raczej połączeniem elementów opinii z treścią informującą, bo wiem, że wielu osobom nawet zainteresowanym fantastyką ta sprawa mogła umknąć, a wydaje mi się, że warto o niej pamiętać.

Fenix Antologia
nr 9/2018

W PRLu w Polsce dostępny był jeden fantastyczny periodyk. Dobrze znana wszystkim starym wyjadaczom „Fantastyka” (od 1990 roku – „Nowa fantastyka”) była wówczas jednym z niewielu miejsc, w których młody autor mógł debiutować. Po 1989 roku na rynku pojawiły się jednak również inne pisma. Jednym z pierwszych, jeśli nie pierwszym był „Fenix”. Założone przez grupę fantastów pismo było długo główną konkurencją na rynku dla „Nowej Fantastyki”. 

Nie miałam nigdy tego pisma w rękach i właściwie wiem o nim tyle, co z dyskusji na grupach Facebookowych, z książek Macieja Parowskiego i innych, które omawiają literaturę fantastyczna w Polsce. Jednego jednak jestem pewna: te dwie redakcje długo żyły w dość mocnym skłóceniu. W każdym razie, „Nowa fantastyka” przetrwała, a „Fenix” został zawieszony w 2001 roku.

Ale jak „każdy” wie, feniksy mają do siebie to, że powstają z płomieni. Odnoszę wrażenie, że przez lata pismo obrosło pewną swoistą legendą, choć nigdy bliżej nie badałam tego zjawiska. I tak w 2018 roku powstał „Fenix Antologia”, wydawany w 500 drukowanych egzemplarzach. Śledziłam mniej-więcej ten proces na facebookowej grupie, choć bez jakiegoś szczególnego zainteresowania (nigdy z „Fenixem” związana nie byłam). Koniec końców, udało się wydać 9 numerów, po czym okazało się, że przynajmniej na razie kolejne nie będą wydawane. E-booki są cały czas dostępne, pojedyncze numery można dostać na księgarni Esef, ale nakłady są już na wyczerpaniu.

Do mnie trafił tylko numer 8, poświęcony Maciejowi Parowskiemu. To wydanie będące swoistym trybutem dla zmarłego w czerwcu 2019 roku redaktora. Jest to, bądź co bądź, drobny zwrot akcji, zważając na to, że w „Małpach pana Boga” wspominał o kłótniach z redakcją starego „Fenixa”. W każdym razie, miałam okazję przeczytać te nieco ponad 100 stron. Antologia zawiera kilka opowiadań, parę komiksowych stron oraz trochę publicystyki.

Szczerze przyznam, że wolałam fragmenty publicystyczne, ale opowiadania również były na dobrym poziomie. Wszystkie, poza jednym, zostały napisane przez Parowskiego. Ten jeden rodzynek został zaś stworzony według jego pomysłu. Redaktor po prostu nie zdążył.

W tym momencie raczej nie będę kompletować wszystkich nowych „Fenixów”, choć trochę żałuję, że nie zbierałam ich od początku. Bo kusiło. Nie mamy w Polsce wielu tego typu działań, bo właściwie z pism drukowanych funkcjonuje w miarę dobrze chyba tylko „Nowa Fantastyka” i trochę brakuje mi innego periodyka, czy też takiego właśnie formatu, który dostarczałby regularnie i dobrej publicystyki, i ciekawych opowiadań. Co tu kryć – szkoda, że tak się przygoda „Fenixa Antologii” na razie zakończyła.

6 komentarzy:

  1. >Po 1989 roku na rynku pojawiły się jednak również inne pisma. Jednym z pierwszych, jeśli nie pierwszym był „Fenix”<.

    Fenix ma dłuższą historię. Wychodził od 1984 roku na zasadach fanzinu (wtedy jeszcze tytuł pisano: Feniks, wydawały to: Polskie Stowarzyszenie Miłośników Fantastyki,a potem wydawnictwo Alma-Press). W latach 1984-1986 ukazało się osiem numerów tego pisma (jeden podwójny, więc w numeracji dociągnięto do nr 9) + Feniks Antologia (tak, tak, takie coś też wyszło w 1989 roku).

    Taka ciekawostka, przez długi czas (1991-2000) był wydawany przez tę samą firmę, która wydaje Nową Fantastykę, czyli przez Prószyńskiego. W 2000 roku Feniksa odkupił Mag, a po roku zamknął (przez obsuwy w wydawaniu, Mag figuruje jako wydawca od nr 12 za 1999 do nr 12 za 2000).

    Mam większość numerów Feniksa i moim zdaniem nieco to pismo położył format, bo Prószyński wydawał na bardzo małym, takim najmniejszym mangowym. Większy format był za czasów wydawnictw Radwan (1990-1991) i Mag - taki mniej więcej zbliżony do obecnie standardowego formatu książek Maga. I inna rzecz, że dla Prószyńskiego Fenix był dziwną inwestycją, bo wydawać dwa pisma dla tego samego czytelnika - konkurować z samym sobą? Wiadomo, że któreś (czyt. słabsze, czyt. Fenix) będzie traktowane nieco po macoszemu.

    Swoją drogą, to ciekawe, że Fenix - wiecznie wojujący z Parowskim (czyli tzw. Parówkarzem) - bardziej go upamiętnił, niż Nowa Fantastyka, z którą był związany przez cały czas jej istnienia (najpierw jako kierownik działu literatury polskiej, potem redaktor naczelny, później jako naczelny "spin offa" czyli Czasu Fantastyki).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to o tym nawet nie wiedziałam. Pewnie gdzieś o tym czytałam (mam książkę naukową o fanzinach), ale to do mnie po prostu nie dotarło.

      W ogóle w takiej sytuacji dziwne są historie dotyczące kłótni redakcji, skoro to nomen omen była ta sama firma, więc powinni współpracować. XD Jak napisałam, nie miałam nigdy "Fenixa" w rękach i to się raczej prędko nie zmieni, więc samej treści nie porównam.

      No właśnie, to jest cholernie ciekawe. NF wydała tylko jeden numer z pożegnaniem, ale on był jakiś taki... niepełny? Myślałam, że w jego książce wydanej pośmiertnie będzie coś więcej od redakcji, ale chyba i tam nic takiego nie ma. Parowski był przecież do końca związany z NF jako ojciec redaktor bodajże. I tak naprawdę dopiero w tej antologii są takie dłuższe teksty.

      Usuń
    2. Wręcz bym rzekł, że Nowa Fantastyka bardzo nieładnie - olewająco pożegnała jedną z ważniejszych postaci. Ale w wykonaniu Rzymowskiego nic już mnie nie zaskoczy. Ot taki kmiotek.

      Tak jeszcze mi się przypomniało odnośnie tego:

      >W PRLu w Polsce dostępny był jeden fantastyczny periodyk<

      Był drugi- Alfa, ale wychodził bardzo nieregularnie, w latach 1977-1985 ukazało się zaledwie siedem numerów. Ale Alfa miała silną i lepszą konkurencję: w literaturze Fantastykę, w komiksie Relax. Więc poległa :)

      Usuń
    3. Aż musiałabym do niej wrócić i przejrzeć jeszcze raz, ale już ją wywiozłam do domu rodzinnego.

      O, to też dzięki za informację, przyda mi się na pewno.

      Usuń
  2. Muszę przyznać, że nie słyszałam o tym piśmie albo słyszałam i po prostu nie wgłębiałam się dalej w temat. Szkoda, że kolejne numery nie będą wydawane, bo na pewno znajdą się osoby, które chętnie czytały te antologie. Z ciekawości ja sama też bym przeczytała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak by co to na Esefie kupisz e-booki, a teraz są w promocji za 7zł.

      Usuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony