środa, 24 lutego 2021

Inne światy: Antologia inspirowana "1920+" Jakuba Różalskiego

 

Dziesiątka pisarzy, zainspirowana pracami Jakuba Różalskiego ma zamiar przenieść czytelnika w „Inne światy”. Nie znam innej takiej fantastycznej antologii. W 2018 roku SQN spróbowało połączyć świat obrazu ze słowem, tworząc piękne (choć nie bez wad) wydanie z tekstami znanych polskich pisarzy. Trafiło do mnie już w okolicy premiery, ale choć zaczęłam ja czytać, długo nie mogłam go skończyć.

„Pomiędzy” przeczytałam za to dwie książki, które są rozwiniętą wersją treści z „Innych światów”. „Zgasić słońce. Szpony smoka” Szmidta to powieść na bazie opowiadania, która nieszczególnie mi się spodobała, a „Imperium chmur” Dukaja jest jedynie trochę rozwiniętą powieścią, która w tym zbiorze się znalazła. Choć jest piękna językowo, nie za bardzo intryguje mnie pod kątem fabularnym.

Inne światy
antologia
wyd. SQN, 2018

W końcu jednak udało mi się tę antologię przeczytać w całości. Na dziesięć opowiadań okazało się, że mam w gruncie rzeczy dwa typy, które naprawdę mi się podobały. Bo o ile Dukaj jest mistrzowski, jeśli chodzi o język, o tyle, jak już napisałam, ta konkretna historia mnie nie fascynuje, po prostu. Za to opowiadania Anny Kańtoch i Łukasza Orbitowskiego są naprawdę dobrymi opowiadaniami, które przy okazji w znacznej mierze do mnie przemawiają.

Przyznaję, że z tej dwójki wolę Kańtoch. Ta pisarka swoim stylem świetnie buduje pewną baśniowość i magię, a sam tekst ma pod koniec dobrą puentę i dla mnie jest po prostu opowiadaniem kompletnym. Orbitowski jest zaś znacznie bardziej horrorowy w ten brudny, szary i smutny sposób. Przedstawia Polskę przez wiele dekad, opowiadając w krótkim tekście historię naszego kraju aż do współczesności. I niestety, o ile ten tekst naprawdę bardzo cenię to najzwyczajniej w świecie: horror nie jest „mój”. Dlatego wolę Kańtoch, jednak w tym przypadku to jest rzecz zupełnie subiektywna, bo obydwa opowiadania są bardzo dobre.

Nastepnie mamy „paczkę” tekstów, która właściwie nie do końca mnie obeszła. Co prawda Małeckiego zapamiętałam na dłużej, ale koniec końców, nie było w tym tekście niczego, co by mnie szczególnie poruszyło. Jadowska, Zielińska i Chutnik napisały „po prostu teksty” – no były, dały się czytać, ale już powoli ulatują mi z głowy. Mróz, jak na Mroza, był zaskakująco ciekawy, ale to, tak czy siak, raczej dość przeciętny poziom. Szmidt? Ponownie, nie obszedł mnie zupełnie. Żulczyk zaś wyróżnił się, sięgając po inny koncept, niż pozostali twórcy, ale że już się, z czym podobnym spotykałam, to nie zrobiło na mnie nie wiadomo jak wielkiego wrażenia.

Gatunkowo króluje tu fantastyka historyczna i alternatywna historia. Nie dziw: w końcu prace Różalskiego to często połączenie polskości z mechami. Dwa z tekstów nawiązują do Dalekiego Wschodu (Dukaj, Szmidt), jeden – do arabskiego świata (Jadowska). Jest momentami bardziej horrorowo (Orbitowski), nie brakuje post-apokalipsy (Zielińska, Małecki) czy zabaw z podróżami w czasie (Mróz). Mimo wszystko całość utrzymana jest w niezbyt kolorowym, raczej smutnym niż radosnym i baśniowym settingu. Autorzy nie zawsze trzymają się bezpośrednio ilustracji, odbijając w różne kierunki, ale klimat prac Różalskiego jest mniej-więcej oddany. 

Wiem, że z samym wydaniem były pewne kontrowersje. Niektóre prace Różalskiego są wklejone w dziwny sposób, albo np. są tylko kolorowymi ozdóbkami. Nie był to chyba najlepszy wybór SQNu i książka graficznie mogłaby wypadać lepiej, ale, tak czy siak, uważam, że taka próba zasługuje na uwagę. Nie miałabym nic przeciwko całej serii antologii, która brałaby na tapet jakiegoś twórcę dzieł plastycznych.

„Inne światy” to pięknie wydana i dość wyjątkowa pod kątem konceptu antologia. Niemniej, pod względem treści wypada dość… przeciętnie. Na dziesięciu autorów w moim odczuciu mocniej wyróżnia się trzech (z czego od Dukaja wiele osób może się odbić). Pozostałe teksty są często „do przeczytania”, nie mam na ich temat szczególnych krytycznych uwag, ale nie jestem w stanie uznać tego zbioru za coś absolutnie wyjątkowego.


2 komentarze:

  1. Nie żałuję w takim razie, że jej nie kupiłam. I zgadzam się, że Anna Kańtoch posługuję się po prostu magicznym stylem, uwielbiam jej utwory. A Dukaj rozbudował opowiadanie z tej antologii do powieści i jest tak przeraźliwie nudna, że po raz pierwszy od trzech lat nie doczytałam książki do końca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam na półce chyba dwie jej książki teraz i bardzo mnie muszą. Tekst Dukaja to już tutaj mini powieść właściwie. Ale nie dziwię Ci się. Jest laniem wody w absolutnie piękny sposób. Ale dalej laniem wody. XD

      Usuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony