Kilka lat po apokalipsie, ludzie żyją w
schronie. Mechanizm z kolei tworzy sztucznych ludzi, którzy jedynie pozornie
posiadają wolną wolę. Rez próbuje dojść do tego, czy naprawdę jest człowiekiem.
Mam wrażenie, że kompletnie nie
rozumiem. „Robot” Adama Wiśniewskieg-Snerga po prostu mnie przerósł.
Doskonale wiem, jak ważna jest ta
książka dla polskiej fantastyki i jak wiele osób niezwykle ją sobie ceni.
Myślałam przy tym, że przecież podobał mi się i Zajdel, i „Solaris” Lema (bo
więcej od niego nie czytałam w całości). Bez większych problemów pochłonęłam
VanderMeera, książkę China Mieville’a czy Wattsa. Z czymś takim jak „Robot” nie
powinnam mieć więc problemów, prawda? Okazało się, że absolutnie nie.
Robot Adam Wiśniewski-Snerg wyd. Literackie, 1977 |
Ta powieść jest gęsta, nieprzyjazna,
naszpikowana nieinteresującymi mnie opisami oraz dialogami, z których
przynajmniej dla mnie zwykle nic nie wynika, mimo że niby są naukowe i
filozoficzne. Być może wynika to z braku wiedzy z mojej strony, ale
jednocześnie nie potrafię się oprzeć wrażeniu, że gdyby tak było to wiele
innych książek też powinno być dla mnie nie do zrozumienia nawet w najmniejszym
stopniu. A jednak były. Tylko „Robot” nie był.
Odnoszę wrażenie, że być może ta książka
po prostu dość mocno zestarzała się już, jeśli chodzi o sposób pisania.
Fantastyka naukowa ma to tego tendencje, a jednak Snerg napisał ją w 1971 roku.
W przypadku niektórych starszych książek z tamtego okresu w Polsce mam podobne
odczucia, co w tym. Nie dociera do mnie treść, wydaje się zbyt gęsta, nudna,
nieinteresująca. To, co rozumiem, wydaje się wtórne, a to, czego nie rozumiem
jedynie irytuje mnie coraz bardziej z każdą kolejną stroną.
Bardzo chciałam tę książkę zrozumieć i polubić. Poświęciłam jej naprawdę wiele czasu, czytając dokładnie zdanie po zdaniu, ale… po prostu się od „Robota” raz za razem odbijałam. Nie czuję się z tym najlepiej: to moja mała osobista porażka, bo przecież powieść Snerga uchodzi za jedną z najlepszych, jeśli nie najlepszą polską książką SF. Ale niestety, po prostu muszę przyznać, że tym razem nie wyszło: między mną a tym tekstem nie ma śladów nie tylko chemii, ale też jakiegokolwiek zrozumienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.