Lata 30. XX wieku. Christopher Banks, choć z pochodzenia Anglik, wychował się w Szanghaju. Gdy jego rodzice zaginęli, został odesłany do rodzinnego kraju. Gdy dorasta, zostaje znanym detektywem, a jego życiowym celem staje się rozwikłanie rodzinnej tajemnicy.
Kazuo
Ishiguro, choć urodzony w Japonii, praktycznie wychował się w Wielkiej
Brytanii. Ten noblista jest mi znany już z „Malarza świata ułudy” – książki,
którą czytałam w formie elektronicznej w 2018 roku z powodu zajęć na uczelni. I
przyznaję, że nie pamiętam z niej kompletnie nic. Do tego stopnia, że gdy „Kiedy
byliśmy sierotami” rzuciło mi się w oczy w marketowym koszu to postanowiłam tę
książkę po prostu wziąć. Nazwisko wyleciało mi z pamięci, a lata 30. i
detektywi to coś, co po prostu dobrze mi się skojarzyło.
Kiedy byliśmy sierotami Kazuo Ishiguro wyd. Albatros, 2017 |
Przyznaję, że… właściwie nie do końca
rozumiem, co takiego przeczytałam. Niby to literatura piękna, ale też trochę
kryminał, lecz jednak sensacja, a to wszystko opisane w stylu, który zdaje się
nie do końca pasować do książki.
Zaczynając jednak od pierwszych stron, sam
początek „Kiedy byliśmy sierotami” odebrałam jako nudnawy, ale być może
zapowiadający coś ciekawego. Christopher Banks opowiada w pierwszej osobie o
swoim dorastaniu i wspomina czasy dzieciństwa. Rozumiem, jeśli ktoś w tę
opowieść wsiąknie, bo jego wspomnienia są przepełnione nostalgią, ale nie do
końca odpowiadał mi styl Ishiguro. Miałam wrażenie, że mogę pomijać całe strony
opisów, nie tracąc ani fabuły, ani doświadczenia płynącego z piękna języka, a
to nie jest dobra oznaka. Być może to kwestia polskiego tłumaczenia, ale dla
mnie Ishiguro pisze jak autor sprzed kilkudziesięciu lat z tej grupy lubiących długie,
obiektywne opisy, które we współczesnych książkach występować po prostu nie
mogą, bo większość czytelników nudzą.
W tej części również jest nieco o
głównym bohaterze w czasach dla niego teraźniejszych. W tych scenach poznajemy
człowieka uchodzącego za wielkiego detektywa, ale w praktyce nie widzimy, by
rozwiązywał jakiekolwiek zagadki. Mówi o tym on, mówią o tym postacie wokół
niego, ale Ishiguro nie pozwala nam tego zaznać w praktyce.
Druga połowa książki, w której nieco
zmienia się ton, dotyczy wyjazdu Banksa do Szanghaju, gdzie ma zamiar rozwiązać
tajemnice zaginięcia swoich rodziców. Tam z kolei pojawia się wątek
romantyczny, który najpierw spycha tę sprawę na drugi plan, a gdy ta znów wraca
to w – przynajmniej dla mnie –
absurdalnie dziwny sposób. Książka zmienia się w sensacje, w której
bohater podejmuje dość głupie decyzje, ale styl autora nie ulega zmianie.
Dostajemy więc właściwie pomieszanie najgorszej cechy tej „niefajnej”
literatury pięknej (długie i nudne opisy) oraz sensacyjnej (no po co on to
robi?). Sama końcówka głównego wątku zaś jest niczym wyjęta z Jamesa Bonda i
nijak się ma do nostalgicznego, powolnego początku powieści.
Autor w wielu miejscach sugeruje, że we „Kiedy
byliśmy sierotami” chodzi o coś nieco więcej, ale przyznaję – nie widzę tego.
Niby mam do czynienia z noblistą, człowiekiem, który pisać potrafi i ja gdzieś tamten kunszt widzę, ale jednocześnie albo brakuje mi umiejętności, by jego
książkę odpowiednio rozkodować, albo… ona po prostu jest nijaka, kiepska, posklejana
z kilku elementów, które do siebie nie pasują. A mam za sobą trochę literatury
z różnych półek i wydaje mi się, że przynajmniej troszeczkę o książkach czy
pisaniu wiem.
Na pewno moje drugie spotkanie z Kazuo Ishiguro było dla mnie mniej bolesne, niż to pierwsze. Nie było fascynujące, to fakt, ale nie cierpiałam aż tak w trakcie lektury. Nie żałuje też tego, że tę książkę mam i że mogłam się z nią zapoznać, bo mimo wszystko Nagroda Nobla swoją renomę ma. Ale czy uważam, że „Kiedy byliśmy sierotami” było książką, która wniosła coś szczególnego do mojego życia? Absolutnie nie. Ale kto wie – może do życia innych doda coś intrygującego czy zmusi do jakichś przemyśleń. W końcu swoich zwolenników także ma.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.