wtorek, 16 listopada 2021

Projekt Mefisto: gdyby piekło było korporacją

Zygmunt jest diabłem pracującym w piekielnej korporacji. Jego zadanie jest proste: ma za pomocą swojego sprytu zachęcać ludzi do popełniania złych czynów. W ramach realizacji Projektu Mefisto trafia do Wyplut, niewielkiej miejscowości. Okazuje się jednak, że ta okolica wcale nie będzie łatwym rejonem dla piekielnego wysłannika.

 

Marcin Mortka jest mi znany ze słyszenia od lat i od lat wydaje mi się sympatycznym człowiekiem i być może wartym zainteresowania twórcą. Zwłaszcza, że niedawno przeczytałam przecież „Nawię”, antologię, w której poznałam odrobinkę jego styl, uznając go za godny zaufania. Dlatego też w końcu chwyciłam za leżący mi na półce od dłuższego czasu „Projekt Mefisto”. To wydana w 2016 roku powieść, niebędąca częścią żadnego konkretnego cyklu, więc przynajmniej pozornie wydawała się dobrą propozycją na start z autorem.

Projekt Mefisto
Marcin Mortka
wyd. W.A.B., 2016

Czemu tylko wydawała się? A bo okazała się raczej słabym ogniwem w twórczości Mortki. Tak przynajmniej mniemam, biorąc pod uwagę, jakie opinie zdobyła, zwłaszcza w porównaniu do reakcji czytelników na jego inne powieści. W tym miejscu muszę też chyba dodać, że moje rozczarowanie wynika trochę z innych oczekiwań. Okładka i znajdująca się na niej grafika skojarzyła mi się z serialem „Lucyfer” i chyba podświadomie oczekiwałam opowieści z NAPRAWDĘ charyzmatycznym głównym bohaterem, a jednak… cóż, Zygmunt nie mógł stać dalej od Lucyfera.

Przechodząc do rzeczy, sam pomysł Mortki na fabułę nie był wcale zły. Być może piekło jako korporacja nie jest pomysłem szczególnie oryginalnym, ale to lekki i przyjemny koncept, który można naprawdę łatwo ograć. Do tego wystarczyłaby po prostu sensowna, konkretna intryga oraz bohaterowie, których da się polubić. Niestety, tej książce brakuje i jednego, i drugiego.

Intryga niby jakaś jest, ale całość wygląda trochę tak, jakby Mortka nie potrafił się zdecydować, o co mu w ogóle chodzi. Krąży to wokół CZEGOŚ, wokół jakiejś TAJEMNICY, ale w gruncie rzeczy narracja trochę czytelnikowi obiecuje, ale nie ma w gruncie rzeczy nic do zaoferowania. Rozwiązanie fabuły jest po prostu niezbyt satysfakcjonujące, a o to powinno przecież chodzić.

Bohaterów niby trochę jest, ale żaden z nich, poza Zygmuntem, nie jest jakoś wyraziście zarysowany. Niby też mają „zabawne” dialogi, ale przyznaję, że w tym przypadku Mortka mnie po prostu nie bawi. Sam główny bohater jest zaś po prostu godnym pożałowania, trochę irytującym diabłem. Koniec końców więc w sumie nie ma ani kogo śledzić, ani komu kibicować. Niestety, z takim charakterem, jak Zygmunt, trudno było mi się utożsamić. Rozumiem zamysł autora, ale odnoszę wrażenie, że ten nie do końca mu wyszedł.

Kolejnym problemem tej powieści jest światotwórstwo. „Projekt Mefisto” to komediowe urban fantasy, a w takiej nie mogło zabraknąć oczywiście – uwaga, werble – mitologii słowiańskiej. Bo poza diabłami pojawiają się tu także nasze rodzime stworzenia. Tyle, że w gruncie rzeczy bez nich ta opowieść mogłaby być po prostu ciekawsza i lepiej działać, bo one naprawdę niewiele wnoszą ani do fabuły, ani do charakterów konkretnych postaci, ani do postrzegania mitologii słowiańskiej we współczesnej literaturze fantasy.

Mimo bez wątpienia ogromu wad tej książki da się ją czytać lekko i całkiem sprawnie. Mortka to wprawiony autor i to widać – po prostu tutaj coś mu nie wyszło. Dlatego podejrzewam też, że czytelnicy z mniejszymi wymaganiami ode mnie będą zadowoleni. A jeśli chodzi o mnie to po prostu najwyraźniej będę musiała sięgnąć kiedyś po jakąś inną powieść autora, aby sprawdzić, na co naprawdę go stać. Bo ja wiem, że on potrafi więcej i lepiej, niż to, co pokazał w „Projekcie Mefisto”.


2 komentarze:

  1. Mam w planach coś od Mortki, tylko nie mogę się zdecydować. Kusi mnie taka jedna seria, chyba coś z piratami, ale głowy sobie urwać nie dam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam tylko to, więc chyba nie bardzo pomogę. XD Ale większość rzeczy ma chyba nieco lepszych, niż "Projekt Mefisto".

      Usuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony