wtorek, 29 listopada 2022

Mnich: krytyka duchownego, która pozytywnie mnie zaskoczyła

Ambrozjo to szanowany mnich, słynący ze swoich zdolności oratorskich. Gdy wychodzi prawda o tożsamości jego ucznia i przyjaciela, Rosario, który okazuje się kobietą, świętobliwy ojciec powoli schodzi na złą drogę.



Ta książka okazała się kompletnie nie tym, czego się spodziewałam. I dobrze! „Mnich” M. G. Lewisa ukazał się pod koniec XVIII wieku i spodziewałam się kolejnej dość prostej i pozbawionej emocji historii. Mam wrażenie, że ówczesna proza często nie wchodzi bardzo głęboko w bohatera, skupia się na opisie wyglądu wszystkiego wokół, akcję oraz rozwój postaci spychając na dalszy plan. A jednak okazało się, że ta wcale nie aż tak popularna klasyka okazała się jedną z ciekawszych dla mnie propozycji z tego okresu.

Mnich
Matthew Gregory Lewis
wyd. Vesper, 2016

 Choć muszę przyznać, że po pierwszych około dwustu stronach miałam mieszane uczucie. Dlaczego? To przez konstrukcję powieści, która trochę zbiła mnie z pantałyku. Książka zaczyna się sceną w kościele, w której młodzieńcy poznają pewną piękną młodą kobietę i zachwycają się nad pięknem przemowy głównego bohatera powieści, Ambrozjo, który tego dnia mówi kazanie. W trakcie tej sceny musiałam się trochę wgryźć w już nieco dawny styl autora, niemniej po chwili po prostu przywykłam.

Następnie przechodzimy do samego mnicha, który powoli odkrywa tajemnicę swojego ucznia, aby po ok. 100 stronach wskoczyć na kolejną setkę stron w historię owych dwóch młodzieńców, z których jeden zakochuje się w pannie z kościoła, a drugi w siostrze kolegi, która została przeznaczona na zakonnicę. I o ile pierwsze sto stron mnie wciągnęło, o tyle drugie zaczęło powoli nużyć. Chciałam czytać o Ambrozjo, ale musiałam na to chwilę poczekać.

I dobrze, bo opisane wątki są niezwykle istotne dla dalszej fabuły i bez nich ta historia po prostu nie mogłaby się obyć. A po tych historiach po prostu zaczyna się dziać. To książka ze złoczyńcą w roli głównej, jaką od dawna chciałam przeczytać. Autor wchodzi w charakter postaci, pokazując, jak ten powoli się stacza i zmienia w potwora. Czy to jednak oznacza, że Ambrozjo na początku był postacią pozytywną? Absolutnie nie, bo już tak naprawdę od pierwszych stron da się wyczuć podłość jego charakteru, ukrywaną za maską pobożności; po prostu z czasem mnich powoli przestaje nad sobą panować.

Oczywiście ta książka ma już swoje lata i to po prostu momentami da się wyczuć, ale szczerze mówiąc, dla mnie to w dalszym ciągu dość aktualna powieść. I nie chodzi mi o krytykę kościoła. Lewis opowiada o ludziach. Różnych: dobrych i złych. Robi to przy tym ze sporą dawką wrażliwości, a opowieści o ludziach po prostu wolniej się starzeją.

Gdybym chciała się „czepiać”, mogłabym mówić o kontekście starzenia się książki w kontekście Rosario/Matyldy jako tej złej kobiety, która sprowadza bohatera na złą stronę. Ale szczerze mówiąc, czytając tę powieść po prostu jako czytelnik, a nie literaturoznawca jej motywy (choć nomen omen przerysowane) wydały mi się całkiem logiczne, mamy tu również pozytywne żeńskie bohaterki, a i tak Ambrozjo jest głównym złym i nie zauważyłam, aby narrator próbował wybielać protagonisty przez to, że został „namówiony do grzechu” przez kobietę. Odbieram to raczej po prostu jako przypadek: tak się złożyło, że i on, i Matylda nie są pozytywnymi charakterami. Bywa.

Ta powieść to oczywiście klasyka grozy, ale przyznaję, że ja sama widzę tu bardziej mieszankę horroru z czystym fantasy. Bo pojawia się tu po prostu magia. Wystarczyłoby tę książkę ubrać w inny klimat i słowa, by móc ją powszechnie tak nazywać, dlatego wydaje mi się, że fani tego drugiego gatunku również mogą ją sobie sprawdzić. Choćby z ciekawości i dla własnego doedukowania się.

Mimo tego, że chwilami czułam lekkie znużenie, to „,Mnich” okazał się dla mnie zaskakująco wciągającą i emocjonalną lekturą. To naprawdę ciekawa pozycja i warto ją sprawdzić zwłaszcza jeśli szuka się książek ze złoczyńcą w roli głównej.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony