wtorek, 8 sierpnia 2023

Legion wspomnień: opowiadania jak z fast fooda



Na cykl „The Expanse” nabierałam się już wiele razy i myślałam, że kolejny raz się to nie uda. A jednak. „Legion wspomnień” miał być zbiorem opowiadań, który wróci jakością do dwóch pierwszych tomów i który będzie po prostu miłą przygodą. Koniec końców zaś podobał mi się jedno opowiadanie, a pozostałymi nie byłam kompletnie zainteresowana.

Legion wspomnień
James S. A. Corey
wyd. Mag, 2022
cykl The Expanse, t. 10

Akcja pojedynczych tekstów rozgrywa się w różnych momentach cyklu i dotyczy pobocznych bohaterów, występujących na jego kartach (przynajmniej w większości). I mam wrażenie, że zostały napisane właściwie wyłącznie z myślą o tym, by lepiej go sprzedać. Zresztą, to się zgadza, bo autorzy w komentarzach do tekstów sami przyznają, że wydawnictwo zamówiło u nich część z nich.

Ogółem nie widzę nic złego w tym, że autorzy piszą pod zamówienie. W końcu to dla nich po prostu gwarancja pieniędzy za wykonaną pracę. Ale wszystkie wyżej wymienione czynniki sprawiły, że to nie jest zbiór dla mnie.

Cykl czytałam na przestrzeni wielu lat, przez większość książek czując po prostu nudę. Więc ja już nie pamiętam, co działo się pomiędzy poszczególnymi częściami. Wszystko zlało mi się w jedno. To sprawia zaś, że te opowiadania czytane teraz, po zakończeniu wszystkiego, trudno było mi wpasować w konkretne ramy czasowe, co męczyło w trakcie.

Poza tym trzymanie się istniejących już bohaterów mam wrażenie, że zawęziło trochę pole do popisu, zwłaszcza że ten duet autorów przynajmniej razem nie jest moim zdaniem szczególnie wybitny. Ktoś lepszy być może by z tego coś wyciągnął, ale im moim zdaniem nie bardzo to wyszło. Te opowiadania są jedzenie w fast foodzie. Niby jadalne, ale smakują jak karton. Brakuje w nich polotu, ciekawej puenty, interesującej narracji. Jak już wspominałam na początku, podobało mi się jedno, przy pozostałych naprawdę usychałam z nudów i nie miałam ochoty na dalsze ich poznawanie.

Znudziłam się więc, ale z drugiej strony, cieszę się, że to w końcu koniec. Dobrze jest nie mieć na półce kolejnej części, która czeka, aż w końcu się nad nią zlituję i się za nią wezmę.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony