Gdy Alina Starkov wybiera się na przeprawę przez Fałdę, niemal traci życie. Pod wpływem emocji uwalnia się jednak jej moc. Okazuje się, że dziewczyna jest nie tylko Griszą, ale również jedyną w swoim rodzaju przywoływaczką światła, która może zniszczyć rozdzielający kontynent mrok. W ten sposób trafia pod pieczę jednego z najpotężniejszych ludzi w kraju, tajemniczego Zmrocza.
Cień i kość Leigh Bardugo wyd. Mag, 2019 cykl Grisza, t. 1 |
„Cień i kość” to debiut Leigh Bardugo, o którym słyszałam dość mieszane opinie: miał być zdecydowanie słabszy od czytanej już przeze mnie „Szóstki wron”. Jeszcze kilka lat temu w ogóle nie miałam tej powieści w planach, ale że nowsza dylogia autorki była naprawdę sympatyczna, uznałam, że co mi tam, spróbuje i z tą. Po lekturze przyznaję – „Cień i kość” jest książką słabszą, niż historia o Wronach. Ale bawiłam się na niej lepiej, niż przypuszczałam.
Być może jest to trochę wynik znajomości uniwersum. Oglądałam pierwszy sezon serialu na podstawie książki i choć zmienia on pewne detale, to niektóre sceny są wzięte niemal 1:1 z powieści. Wiem, o co chodzi w tym świecie, znam jego ogólne zasady, a spoilerów o całym cyklu już się nasłuchałam i naczytałam, więc właściwie nie miało mnie co tu zaskoczyć. Ale mam wrażenie, że gdybym nie znała tego świata, to mogłabym czuć większy niedosyt po lekturze. To naprawdę krótka i prosta fabularnie książka, w której nie ma zbyt wiele czasu czy miejsca na ekspozycje, dlatego wydaje mi się, że mogłabym narzekać na niedostateczne światotworzenie. A tak to była dla mnie po prostu całkiem sympatyczna powtórka z rozrywki. Czytanie jej było dla mnie po prostu jak odtworzenie oryginału jakiejś piosenki po tym, jak człowiek nauczył się na pamięć kilku różnych coverów.
Znając już „Szóstkę wron”, wiem mniej więcej, w którą stronę literacko rozwinęła się Bardugo i jak najbardziej widzę w „Cieniu i kości” kierunek, w którym już wtedy zmierzała. Mianowicie, moim zdaniem ta druga dylogia stoi przede wszystkim relacjami postaci, ich rozmowami i tym, jak nawzajem się ścierają pomiędzy sobą. W tej historii nie jest to zrobione aż tak dobrze, to jeszcze nie jest do końca to, ale tak czy siak, to poziom dialogów i budowania relacji między postaciami wyższy, niż u wielu debiutujących autorów.
Zresztą, sam styl autorki też jest naprawdę przyjemny. Prosty w przyswojeniu, ale nie infantylny. Bardugo całkiem sprawnie operuje słowem. Aż szkoda, że ta powieść jest tak krótka. Wydaje mi się, że gdyby została nieco bardziej rozwinięta to po prostu zgubiłaby nieco sztampy i nabrała więcej charakteru. Z drugiej strony być może to właśnie tak niewielka objętość pozwoliła autorce zadebiutować: tego typu powieść po prostu mniej kosztuje wydawcę.
Czytając i słuchając różnych opinii na temat Griszów nie mogłam nie natrafić na uwielbienia w stosunku do Zmrocza. I po lekturze tej książki mam dwie myśli z nim związane. Po pierwsze, osobiście dalej nie kupuje tego uwielbienia, nawet mimo sympatii do Bena Barensa. Wiem, w którą stronę zmierza ta relacja dalej, znam mniej więcej motywacje postaci, ale wydaje mi się, że byłby lepszym bohaterem, gdyby był bardziej szary moralnie. Niestety, to po prostu dość toksyczny złoczyńca, a ja takich uwielbiać nie umiem. Po drugie, choć jestem za tłumaczeniem imion, to w dalszym ciągu uważam, że słowo Zmrocz brzmi głupio. Nie dało się tego trochę lepiej przetłumaczyć?
W tej książce naprawdę nie ma nic więcej. Będę ją pamiętać bardziej przez serial (i dylogię o Wronach) oraz fabułę prostą jak budowę cepa, która jest powtórzonym po raz milionowy schematem, niż przez szczególnie ładny styl autorki, unikatowy świat czy cokolwiek takiego. Oczywiście występujące tu nawiązanie do cesarskiej Rosji jest czymś dość odświeżającym w raczej młodzieżowym fantasy, ale raczej nie na tyle, by to wzbudziło we mnie większe emocje. Ale cóż, przeczytałam i jako lekka lektura po pracy mi się sprawdziła. I jeśli ktoś tego właśnie szuka to właściwie czemu by po nią nie sięgnąć?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.