O tym, jak silny i potężny jest Kane krążą legendy. Mężczyzna jednak trzyma się na uboczu. Pewnego dnia spotyka się z nim wysłannik Efrel, kobiety, która pragnie wszcząć bunt i potrzebuje pomocy wojownika i dowódcy.
Pajęczyna utkana z ciemności Karl Wagner wyd. Amber, 1991 cykl Kane, t. 1 |
Mam poczucie, że Kane jako bohater jest już dzisiaj trochę zapomniany, przynajmniej w Polsce. Pamiętają o nim starzy wyjadacze oraz osoby, które faktycznie w fantastyce siedzą i grzebią, zaś „niedzielny czytelnik” często nie miał z nim wcale styczności. A jednak ta powstała w okolicach lat 70. XX wieku postać jest ważną częścią historii światowego fantasy. Mi w końcu udało się zabrać za pierwszy tom cyklu o tym bohaterze, który napisał Karl Edward Wagner, czyli za „Pajęczynę utkaną z ciemności”.
To naprawdę króciutka historia: w moim wydaniu nie ma nawet dwustu stron. Swoim klimatem i schematami bardzo przypomina opowieści o Conanie Barbarzyńcy, jest jednak od nich mroczniejsza. Kane, tak samo jak bohater stworzony przez Howarda, żyje w przeszłych i zapomnianych czasach ludzkości, większość konfliktów załatwia siłą i po prostu przeżywa przygodowe przygody, te z tych najbardziej sztampowych dla historii fantasy (a przynajmniej taka była ta, z którą zapoznałam się w tej powieści).
Oczywiście istnieją różnice pomiędzy bohaterem Howarda i Wagnera. Przede wszystkim Kane, choć chwilami zachowuje się jak barbarzyńca, ma przebłyski geniuszu. Ponadto, jak już wspominałam, to mroczniejsza historia, ale z tych przerysowanych, mrocznych opowieści. Zło w tej historii zawsze jest bardzo złe i brzydkie, wszystko jest ciemne i ponure, a Kane wzbudza postrach samym spojrzeniem.
Przyznam, że początkowo cały ten klimat całkiem mnie kupił. Styl Wagnera, tak jak i Howarda zresztą, jest momentami naprawdę bardzo ładny. Gorzej zaczęło się jednak robić dalej. „Pajęczyna utkana z ciemności” dość mocno skupia się jednak na militarnych starciach, a te mnie raczej nie interesują. Ponadto bohaterowie z tej książki raczej deklamują słowa, niż ze sobą rozmawiają i trudno tu o jakieś naprawdę żywe, wciągające relacje, przez co z czasem zaczęłam się w trakcie lektury nudzić. Niemniej, wiem, że to stricte moje subiektywne odczucia i wiem, że są osoby, które dokładnie tego szukają.
To, że się w trakcie lektury trochę nudziłam, nie oznacza jednak, że nie ma tu elementów, które nie sprawiłyby mi trochę radości. To sztampowa i przerysowana książka, ale ten kicz momentami po prostu mnie bawił. [SPOILERY] Mamy tu na przykład złą i potężną, magiczną kobietę (bo kto inny może być złolem w takim fantasy?), która jest przy okazji obrzydliwie brzydka. Mam też tą jedną, piękną kobietę, która jest pozytywną postacią, głównie właśnie przez swoją urodę. Owa bohaterka ma klika niezbyt rozbudowanych scen erotycznych (raczej dość ogólnikowo rozpisanych), choć narracja nazywa ją raz czy dwa nastolatką. I OCZYWIŚCIE, że zła Efrel musi w którymś momencie próbować przejąć jej ciało, aby sama wyglądać pięknie. [KONIEC SPOILERA]
Tego typu historie są zawsze warte poznania. Choćby po to, by wiedzieć, co i jak pisało się dawniej w gatunku. Szczególnie że „Pajęczyna utkana z ciemności” nie jest wcale historią długą, czy trudną. Podobnie jak w przypadku historii o Conanie, raczej jednak nie będę na siłę szukać kolejnych tomów cyklu. Może przeczytam kiedyś dalej, może nie, ale przynajmniej przekonałam się na własnej skórze, z czym się historie o tym bohaterze wiążą.
Mała uwaga na koniec: ta historia jest zamkniętą całością. Nie trzeba więc sięgać po kolejne tomy, by poznać zakończenie.
Mi tam Wagner bardzo siadł. Potem podobno się nieco psuje, ale następny tom też przyzwoity.
OdpowiedzUsuń