wtorek, 29 marca 2016

Fantastyka - co i jak z tym gatunkiem?

Przez jeden z moich postów - który znajdziecie tutaj - zorientowałam się, że tak na prawdę, sporo osób ma problem z rzeczą, wydawałoby się, banalną. Mianowicie, rozróżnianiem gatunków fantastyki, w ogóle, zdefiniowaniem jej samej. Z tego powodu postanowiłam napisać post na ten temat. Zachęcam więc wszystkich niepewnym, niemających pojęcia o gatunkach, jak i znawców tematu (tak jakbym popełniła jakiś błąd, ktoś poprawić musi) do przeczytania tego posta :) Mam nadzieję, że po nim temat będzie choć trochę jaśniejszy, bo wydaje mi się, że warto znać podstawy klasyfikacji gatunków, jeśli się po nie częściej, lub rzadziej sięga :D

Na starcie, przydałoby się wyjaśnić, czym właściwie jest fantastyka?
Fantastyka to dość ogólna nazwa, obejmujące wszystkie te dzieła kultury (film, powieść, gra komputerowa i planszowa, anime, manga etc.) w których dzieją się rzeczy nierealne. Występują inne rasy, technologia jest zaawansowana, pojawiają się magiczne umiejętności. Jeśli więc macie przed sobą jakiś wytwór ludzkich rąk, w którym znajdziecie elementy nieistniejące w naszym świecie, macie do czynienia z fantastyką, albo dziełem zawierającym fantastyczne elementy. Oczywiście, należy wziąć po uwagę to, co autor chciał nam przekazać. Przykładowo, Świat Zofii (recenzja) zawiera ogrom przesłanek o tym, że historia mogłaby być powieścią fantastyczną, ale ponieważ głównym założeniem autora jest pokazanie nam świata filozofii, znajdziemy w niej tylko elementy tego gatunku i nie przypiszemy jej do niego. Jasne?
Poza tym, jak już wspomniałam, fantastyka to nie tylko powieści. Możesz być fanem fantastyki i nie czytać kompletnie nic, a na przykład uwielbiać gry przygodowe, albo filmy. Ten fandom jest na prawdę olbrzymi i łączy ludzi z przeróżnymi zainteresowaniami :)
Mój własny podział fantastyki przez wzgląd na jej powagę.
Nim przejdę do omawiania typowych gatunków fantastyki (powieści, rzecz jasna), pozwólcie, że omówię najpierw mój własny, osobisty podział, jaki stosuje. Może rozjaśni Wam on nieco cały ten światek i uświadomi kilka kwestii. Podział ten nie dotyczy samego gatunku jako gatunku fantastyki, a własnie, powagi i często - jakości historii, po jakie się sięga. Każdy z nich ma po prostu swój własny target ;)
Za najpoważniejsze i najlepsze książki fantastyczne generalnie uważa się tzw. klasyki. I nie chodzi tu, broń Boże, o Pottera. To nie jest klasyka tego gatunku, nawet, jeśli seria Rowling stała się klasyką powieści młodzieżowej. Nie. Klasyczna fantastyka to taka, która wniosła coś nowego do gatunku, a przy tym przez krytyków uznawana jest za literackie dzieło sztuki. Najbardziej znanym, klasycznym przykładem jest twórczość Tolkiena. Stworzył schematy, z których korzystamy do dziś. Utworzył język, niezwykły świat. Poza tym mamy takie powieści jak Diuna, cykl Ziemiomorze, Opowieści z Narnii jeśli mówimy o fantastyce tworzonej z myślą o młodzieży. Naszą polską klasykę stworzył niewątpliwie Sapkowski, wraz ze swoim cyklem wiedźmińskim.
Klasyczna fantastyka to wszystkie te dzieła, które choć w części powinno się znać,  choć niekoniecznie uwielbiać, bo bywają nie raz trudne, nieco przestarzałe, czy nawet nudnawe i to z czystym sumieniem przyznaje.

Później mamy zwykłą fantastykę. To ogromny wór, w którym znajdziemy i dobre, i złe dzieła. Są jednak one zawsze pisane z myślą o czytelniku raczej dorosłym. Zaliczyć tu możemy twórczość Grzędowicza, J. R. R. Martina (którego za klasykę fantastyki mimo wszystko nie uważam), Ćwieka, Piekary, Dąbrowskiego...

Następnie, mamy literaturę dziecięcą i młodzieżową, formą przypominającą jednak zwykłą fantastykę. Mam tu na myśli dzieła pokroju Percy'ego Jacksona. To historie, raz lepsze, raz gorsze, ale trzymające się znanych nam klasycznych, często epickich tematów: walka dobra ze złem, bohater, który mimo młodego wieku ma w sobie jakąś niezwykłą umiejętność, ratowanie świata etc. Czujecie ten klimat, prawda? :) W tego typu historiach łatwiej wpaść na coś, co jest po prostu kiepskie, przez wykreowany świat, ale to nie znaczy, że nie znajdziemy paru fantastycznych perełek, po które warto sięgnąć w każdym wieku.

Na koniec, fantastyka tak na prawdę będąca tylko książkami z elementami fantastyki, czyli wszelkie paranormal romance oraz książki pisane z myślą o nastolatkach i sporej ilości sprzedanych egzemplarzy, często wywodzące się z nurtu new/young adult. Czyli wszystkie romansidła, które w gruncie rzeczy bez tego, że on jest wampirem też fabularnie dałyby radę. I wszystkie amerykańskie masówki, do których ja spokojnie mogę zaliczyć historie pokroju Igrzysk Śmierci, czy Niezłomnej. Pytanie, czy czujecie ten klimat i wiecie, o jakie dzieła mi chodzi?  Mam nadzieję, że tak ;]
Generalnie, jak zawsze można znaleźć wśród tych książek ciekawe rzeczy, ale...  nazywanie tego czystą fantastyką  uznałabym za błędne. To znaczy, takie historie często mają więcej, lub mniej cech, które sprawiają, że należałoby zakwalifikować je do tego gatunku, ale jeśli spytacie osoby z fandomu, one raczej odpowiedzą Wam podobnie, jak ja, albo nawet (jeśli trafcie na agresywnych obrońców honoru gatunku) zaczną Was obrażać za nazwanie takiego gówna prawdziwą fantastyką, bo i tak bywa. 

Oczywiście, gatunki te mogą częściowo się mieszać (np. Daninę [recenzja] podpięłaby pod mieszankę dwóch ostatnich rodzajów), ale zwykle przynajmniej ja dość jasno potrafię historie do tego mojego podziału dopasować.

Jak dzieli się fantastyka?
 Okeej, to teraz przechodzimy do poważnego, ustalonego przez fandom podziału. Tu niestety, już tak łatwo nie ma, i bądź, co bądź, sama potrafię się w tym gubić. Tu trzeba też wziąć pod uwagę fakt, że często różne rodzaje, gatunki fantastyki mieszają się ze sobą i nie raz nie da się jasno przydzielić historii. Po prostu fantastyka pozwala na tak duży freestyle, że do niektórych dzieł trzeba byłoby tworzyć zupełnie nowe gatunki, obejmujące jedno, czy dwa tworzy :D
I uwaga, bo zaraz może się okazać, że Ci z Was, którzy uważają, że fantastyki nie lubią, tak na prawdę uwielbiają jeden z ich gatunków :D 
Czemu...?
Bo chyba najbardziej znanym gatunkiem z dziedziny fantastyki wśród osób niesiedzących w fandomie jest horror.
Horror, czyli książka zawierająca elementy paranormalne, jest zaliczana, jak najbardziej, do fantastyki. Oczywiście, zależnie od woli i pomysłu twórcy, może zawierać mniej, lub więcej nadprzyrodzonych elementów, ale nie ma tu to większego znaczenia. Jeśli lubisz horror, lubisz fantastykę. A że tylko jej niewielki wycinek...?
Ach, przy horrorze należy pamiętać o tym, że historia należy do tego gatunku tylko i wyłącznie w chwili, gdy jej tło jest w pełni obyczajowe.

Skoro horror mamy za sobą, przejdźmy do najbardziej podstawowego podziału fantastyki samej w sobie. O czym mowa?
O fantasy i science-fiction
Fantasy to dzieła z dziedziny fantastyki, w których występują nawiązania do mitologii, baśni, legend, których akcja często odbywa się w średniowiecznym klimacie. Nie zawsze, ba, nawet powoli się od tego odchodzi, ale jednak, stosunkowo często. Same fantasy można podzielić na ogrom podgatunków, ale o tym napiszę później.
No i mamy science-fiction, w skrócie SF. Akurat, niestety, rzadko sięgam po książki tego typu, dlatego wiele Wam o nim nie opowiem, niemniej, spróbuję. SF to wszystkie te historie, w których główną rolę gra technologia, nie magia, jednak jest tak zaawansowana, że trudno wyobrazić sobie, by ludzie kiedykolwiek ja stworzyli. Oczywiście, mogą występować tu inne rasy, jednak zwykle są to po prostu wszelacy kosmici, podobnie, jak może w takich uniwersach istnieć magia, jednak nie gra ona kluczowej roli w działaniu świata przedstawionego.
Poza tym SF to te dzieła, których akcja rozgrywa się w przyszłości.
O fantasy i SF jeszcze za chwilę powiem więcej, teraz jednak chciałabym przedstawić Wam dwa bardzo podobne do siebie gatunki, które też są częścią fantastyki, ale przy tym często przenikają się głównie z science-fiction, przynajmniej częściowo.
Mowa o dystopiach, antyutopiach i historiach post-apokaliptycznych
I nie, dystopia to nie to samo, co post-apo. Boże, wiecie, jak to boli, gdy mylicie te gatunki? Dlatego teraz czytać i uczyć się :D
Dystopia, w większości przypadków jest podgatunkiem SF. No, przynajmniej ja nie wpadłam jeszcze na jakąś, której akcja nie miałaby miejsca w przyszłości :) To wszystkie te dzieła, których akcja toczy się w naszej, ludzkiej przyszłości. Świat, który obserwujemy często jest pesymistyczny, wyraźnie źle i nienaturalnie skonstruowany. Do dystopii możemy zaliczyć np. Igrzyska Śmierci.

Jeśli chodzi o antyutopie, powiedziałabym, że to po prostu taki... podgatunek dystopii. Pokazuje ona przyszłość, również niezbyt kolorową, ale tu wyznacznikiem gatunku jest system polityczny, który chce kontrolować wszystko i wszystkich. Czyli znów, Igrzyska Śmierci są świetnym przykładem.
A co z post-apokalipsą? Od dystopii różni się przede wszystkim tym, że mocno zaakcentowany jest fakt, prawie-końca świata. To znaczy, w dystopii może być mowa o tym, że świat przez katastrofę stał się taki, jaki jest... ale jeśli mamy sprawnie działające państwo i cywilizacje, nie będzie to post-apo. W utworach z tego gatunku tragedia, która się wydarzyła odgrywa główna rolę. Zaliczymy tu np. Metro 2033 [recenzja], czy filmowego Mad Maxa.


Fantasy - podział
Powyżej omówiłam chyba te najważniejsze gatunki fantastyki. Wydaje mi się, że podział jest dość jasny i z nim nie powinno być jakiś większych problemów. Zapamiętajcie go, a już połowa sukcesu za Wami ;D Teraz jednak wkraczamy na niepewne, nawet dla mnie, wody. Mianowicie, sam podział fantasy. na wszelkie podgatunki podgatunku XD Na prawdę, sama mam zwykle problem z dopasowaniem jakiejś książki do danej kategorii i zwykle tego nie robię, ale dobrze jest znać jako taki podział, choćby trochę. Poza tym, szczerze mówiąc rzadko tak konkretnie dzieli się te historie, a przynajmniej ja się z tym nieczęsto spotykam.

Najmniej fantastyczną z historii fantasy jest tzw. low fantasy, czyli dzieła, w których wątki fantastyczne to tylko ułamek, zabawiający coś, ale nawet niekoniecznie wpływający konkretnie na fabułę. Tu sama zaliczyłabym sporą ilość paranormal romance :) Chociaż wg. Wikipedii w tym gatunku nie ma ani magicznych zdolności, ani ras... 

Horror, sam w sobie, jest osobną kategorią, jednak bardzo blisko jest mu do tzw. dark fantasy.
Dark fantasy to fantasy o bardzo mrocznym, gęstym klimacie. Często przypomina horror, ale horrorem w sumie... nie jest. Chociaż leży na pograniczu, dlatego czasem nie będzie błędem, gdy pomylimy jedno z drugim*. Nikt nikogo nie będzie za to sądził :) Znów, według Wikipedii do tego typu literatury możemy zaliczyć Kroniki Wampirów.
Później mamy high fantasy. Teoretycznie wyznacznikiem gatunku jest tu osobny świat i tak, nie ma high fantasy bez własnego, wymyślonego przez autora świata... ale... obawiam się, że sprawa nie jest taka prosta. Choć większość takich historii zaliczałaby się do tego podgatunku, uważam, że nie każdą można do niego zaliczyć. Sama wahałabym się, czy np. takie Dziedzictwo jest high fantasy (może ktoś oświeci?). W każdym razie, na pewno do tego gatunku zaliczymy Tolkiena, Prachetta, czy C. S. Lewisa.
Dość ciekawym gatunkiem jest urban fantasy, czyli historie, których akcja rozgrywa się w miejskich realiach. Rural fantasy to zaś praktycznie to samo, ale odgrywające się w realiach wiejskich. Sama nie czytałam zbyt wielu pozycji z tych gatunków, ale mam w planach to nadrobić :D
Jako, że pomagam sobie nieco Wikipedią (inaczej o czymś na pewno bym zapomniała) pozwólcie, że wkleję tu Wam cytat Sapkowskiego, który ładnie tłumaczy o co w tym gatunku chodzi, a ukradziony został z tej właśnie strony:

Urban fantasy (wymawia się "erben"), to jeden z subgatunków naszego ulubionego, jakże bogatego gatunku literackiego. Mianem urban fantasy określamy utwory utrzymane w poetyce pikarejsko-wielkomiejskich ballad, krzyżujące i godzące atmosfery kryminałów Chandlera z tymi rodem z West Side Story i z tymi z Pulp Fiction, tymi z ballad Leonarda Cohena i Stinga z tymi z tekstów i muzyki Marka Knopflera, Kurta Cobaina i Sida Viciousa. Utwory, w których magia wśród kwadrofonicznego łomotu rock and rolla i ryku Harleyów wkracza do betonowo-asfaltowo-neonowej dżungli naszych miast. Magia wkracza. Wraz z nią wkraczają mieszkańcy magicznych krain. Najczęściej po to, by cholernie narozrabiać.




Warto wspomnieć też o czymś takim jak steampunk. Poza jedną książką Prachetta, której i tak nie nazwałabym za w pełni utrzymaną w tym klimacie, nigdy nie wpadłam na żadne dzieło tego typu, jednak jeśli wpadniecie na coś, gdzie widać fascynacje wiekiem pary - to wiedźcie, że macie w ręki coś, co zwie się steampunk.

Ostatnio dość popularne stało się tzw. angel fantasy - i chyba nazwa sama za siebie mówi, o czym tego typu historie traktują. Mamy nasz świat i anioły, często też demony. Przykładem takich historii będzie Kłamca Ćwieka, czy Zastępy Anielskie Kossakowskiej.

Poza tymi wszystkimi dziwnymi rodzajami możemy wpaść również na fantastykę historyczną. Jest to nic innego, jak zabawa z przeszłością, poprzez dodawanie do niej większej, lub mniejszej ilości elementów nadprzyrodzonych. Czasami jest to główny wątek w powieści, innym razem, jak w Koronie Śniegu i Krwi - takie elementy stanowią tylko dodatek.


TO JEST STEAMPUNK. Jasne? :D

* aczkolwiek jak pisałam przy horrorze - wyznacznikiem tego gatunku [horroru] jest obyczajowe tło historii. 


To teraz trochę o science-fiction
Fantasy za nami, to teraz gatunek, w którym po prostu za bardzo nie siedzę - nasze kochane SF :D
Część podziału już trochę omówiłam - za podgatunki SF uważamy dystopie, antyutopie i post-apokalipsę. Niemniej, i tu wiele gatunków zapewne znajdziemy, niestety, ja mogę nie podać wszystkich z powodu mojego ograniczonego zainteresowania tematem.
Przede wszystkim należy zwrócić uwagę na space opery. Kojarzycie Star Treka? Albo Gwiezdne Wony? Tak? No to wiecie, czym jest space opera. Mamy statek kosmiczny, dobrze zgraną ekipę i podróże między planetarne. To zwykle niezbyt ciężkie historie, często radosne, może nieco kiczowate. Bywa, że opowiadają o epickich bitwach. Często wykorzystujące baśniowe elementy. Miły, na prawdę miły gatunek :)
Mamy jeszcze tz. science fantasy, które dość trudno konkretnie określić. To powieści, w których elementy SF i fantasy bardzo wyraźnie się łączą. I tak, teoretycznie Gwiezdne Wojny możemy zaliczyć zarówno do space opery, jak i science fantasy.
Takim naszym polskim, typowym przykładem będzie Pan Lodowego Ogrodu Grzędowicza - kto przeczytał, ten wie i bez problemu wyczuje, dlaczego. 

Jeśli chodzi o SF - z mojej strony to tyle. Jak już pisałam, moja wiedza na ten temat nie jest zbyt rozległa :)


Post wyszedł dość długi, ale wydaje mi się, że wyjaśniłam wszystko, co chciałam i jestem z siebie zadowolona. Obyście się tylko nie zgubili w natłoku informacji.

18 komentarzy:

  1. Świetny pomysł na post! Czytałam z wielkim zainteresowaniem! Ja dopiero raczkuje w świecie fantasy i sięgam raczej po pozycje młodzieżowe, ale może z czasem do doroślejszej fantastyki się przekonam :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo pomocny post. Wiele się dowiedziałam i wiele zrozumiałam na temat fantastyki. ;)
    Buziaki. :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawie opisałam fantastykę. Zaciekawił mnie twój wpis by bardziej się nią zainteresować :)
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. osobiście kocham fantastykę! można otworzyć wyobraźnie! czekam na kolejny post :)
    http://mey-meyy.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń
  5. Ponieważ ja uwielbiam fantastykę to bardzo miło czytało mi się Twój post ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Myślę, że bardzo fajnie udało Ci się to ująć, ale wolę się nie przyznawać co według Ciebie najchętniej czytam. Chociaż jakby nie patrzeć klasykę w stylu Lema czy Strugackich mam już dawno za sobą i może teraz literatura ma być dla mnie przede wszystkim wciskaniem w życie tych kilku różowych aspektów (koniecznie z happy endami).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grunt, to czerpać przyjemność z czytania ;) Mi z Lemem jakoś nigdy nie po drodze... Nawet moja próba wypożyczenia go skończyła się fiaskiem, bo nie było nic od niego w bibliotece...

      Usuń
  7. Post w zasadzie przeczytałam dla zwykłej przyjemności - specem od fantastyki nie jestem, ale swojego czasu wygooglowałam sobie wszystkie gatunki i czytałam o nich, żeby jako tako się orientować, dlatego użyte przez ciebie podziały, grupy i tak dalej nie są mi do końca obce :P I powiem szczerze, że chyba zdarzy mi się czytać wszystkiego po trochu, najrzadziej sięgam po science-fiction, ale ogólnie zdaje się, że nie uciekam od żadnego gatunku. Ja po prostu lubię nierealne rzeczy xd
    Pozdrawiam,
    rude-pioro.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. SF chyba jest po prostu bardziej... męskie ;D

      Usuń
    2. Możliwe, choć ja np. nie przepadam za tematyką związaną z kosmosem i tworów temu podobnych. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że z SF chętnie sięgam po dystopie, antyutopie, postapokalipsy. Ogólnie wszystko zależy od konkretnej książki, staram się do żadnej nie uprzedzać :P

      Usuń
    3. Mi też chyba bardziej pasują te klimaty ;) Te związane z kosmosem są 'za duże' by można było je pojąć? To znaczy, jakoś łatwiej mi przyjąć zupełnie osobny świat, niż Ziemię i podróże międzyplanetarne z prędkością światła. Co nie zmienia faktu, że 'Star Treka' ostatnimi czasy uwielbiam.

      Usuń
    4. Ja miałam parę podejść zarówno do "Star Treka", jak i do "Star Wars" i... po prostu nie XD To nie moja bajka, nie ma co się zmuszać :P

      Usuń
    5. SW... widziałam pierwszy najstarszy film i czytałam trzy książki. Trudno mi nie docenić, ale nie porwało mnie to. Zaś 'Star Trek'... mówię tylko i wyłącznie o nowych filmach, serialu nie był dane mi oglądać [i jest tak stary, że chyba nie będzie mi się chciało]. I choć wiem, że jakościowo to po prostu kolejna, kolorowa masówka, to ja po prostu lubię Spocka. Bardzo lubię Spocka. No i Demowy Star Trek Przerobiony swoje zrobił ->
      https://www.youtube.com/watch?v=ljQXXwLWhhY&list=PL7k8nNY9B5LwE9k66bbBPe3DFmNVaMSWM&index=1 XD

      Usuń
  8. Bardzo rzetelna praca. Faktycznie post wyszedł długi, ale za to zawiera wiele cennych informacji. Fantastyka nie należy do moich ulubionych gatunków, niemniej jednak od czasu do czasu po nią sięgam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci, że większość "normalnych ludzi" tak ma. Raczej nie, raczej lepiej z dala, ale czasem po "Pottera" albo jakiś horror się sięgnie ;)

      Usuń
  9. Wyczerpujący tekst. Muszę się przyznać, że nie przepadam za czytaniem książek z ogólnie pojmowanego gatunku fantastyki. Bardzo rzadko po nie sięgam. Jestem jednak zapaloną fanką filmów SF. Tego typu historie bardziej podobają mi się na ekranie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja generalnie filmów nie oglądam, ale SF na ekranie mi się zdarza, niekoniecznie dlatego, że akurat ja chcę... XD Ale bądź, co bądź, na ekranie, z dobrymi efektami, to wygląda genialnie.

      Usuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony