czwartek, 19 września 2019

Stranger things. Ciemność nad miastem: Tania sensacja z przyklejoną marką


Trwa Boże Narodzenie. Znudzona Nastka wyciąga starą skrzynie i wymusza na swoim przybranym ojcu zwierzenia. Hopper opowiada o tym, jak po powrocie z Wietnamu został policjantem w Nowym Jorku i przypadkiem wplątał się w sprawę prowadzoną przed agentów federalnych.

Tytuł: Ciemność nad miastem
Tytuł serii: Stranger things
Autor: Adam Christopher
Tłumaczenie: Paulina Braiter-Ziemkiewicz
Liczba stron: 350
Gatunek: kryminał, sensacja
Wydanie: Poradnia K, Warszawa 2019
„Stranger things” to serial o niezwykle przyjemnym klimacie. Ciekawe postacie, opowieść bazująca na przyjaźni i odrobina horroru sprawiły, że ta historia po prostu działa. Nic dziwnego, że wokół niej urosło grono fanów na tyle duże, aby twórcom opłacało się rozwijać świat przedstawiony. Tak też dostaliśmy kilka książek stworzonych na bazie serialu, rozwijających znajdujące się w nich wątku. Nie rzuciłam się na wszystkie z nich, ale udało mi się zapoznać z „Ciemnością nad miastem” i w moich oczach ta lektura wypada po prostu… bardzo, bardzo przeciętnie.
Jeśli miałabym jednym słowem określić, jaka jest ta powieść, wybrałabym słowo „tania”. To dzieło Adama Christophera kojarzy mi się z tymi książkami, które można wygrzebać w wielkich koszach z tanią literaturą. Ale może przejdźmy do rzeczy.
Wielki napis „Stranger things” na okładce sugeruje, że historia rozwinie nam wątki z serialu, albo powie coś więcej o postaciach, które mogliśmy oglądać na ekranie kina. I niby „Ciemność nad miastem” próbuje to robić. Dostajemy przecież opis przeszłości Hoppera, a także kilka scenek z Nastką, którą chyba większość widzów uwielbia. Tyle tylko, że ja osobiście w tych książkowych charakterach widziałam co najwyżej jakieś szkielety bohaterów, a nie postacie z krwi i kości. Gdyby ktoś podmienił te dwa imiona na inne naprawdę nic by się nie zmieniło. Ponadto scenki z Jedenastką nie są wcale tej historii potrzebne: przetykają jedynie główną fabułę, sprawiając, że ta gubi tempo. Jakby tego było mało, właśnie przez nie szybko możemy domyślić się zakończenia historii, a przynajmniej nie musimy martwić się o życie Hoppera, bo po prostu wiemy, że dożył lat 80. XX-wieku.
Styl, jakim napisana jest powieść, jest bardzo prosty i mało charakterystyczny. Lekki, ale w ten niezaskakujący, nudny sposób. Chciałabym zrzucić winę na tłumaczenie, ale tą powieścią zajmowała się doświadczona anglistka, zajmująca się fantastyką. Wydaje mi się więc, że problem jednak leży w oryginale. W moim odczuciu to po prostu książka napisana przez rzemieślnika, który dostał na nią zlecenie, a nie – chciał opowiedzieć ciekawą historię.
Pod kątem fabularnym „Ciemność nad miastem” także wypada nijak. Dostajemy tu książkowy odpowiednik niezbyt udanego filmu sensacyjno-kryminalnego. Niby obserwujemy śledztwo, niby są wybuchy, zagadki i tajemnice, ale niekoniecznie nas to wciąga i niekoniecznie ma sens. Z takim zastrzeżeniem, że film trwa około dwóch godzin i swobodnie można oglądać go „w tle”. Czytanie powieści nie dość, że zabiera więcej czasu to wymaga pełnego skupienia.
„Ciemność nad miastem” jest po prostu tanią książką. Jeśli czytelnik nie wymaga zbyt wiele, może i będzie się przy niej dobrze bawił. Da się ją szybko pochłonąć, a znajome imiona bohaterów mogą zachęcić do lektury osoby, która na co dzień nie sięgają po literaturę. Wydaje mi się jednak, że jeśli czytelnik wymaga czegokolwiek więcej… to chyba lepiej zrobi, jeśli sięgnie po jakikolwiek inny kryminał bądź też po prostu jeszcze raz obejrzy „Stranger things”.


* * *

Witamy w Nowym Jorku w tysiąc dziewięćset siedemdziesiątym siódmym roku. Nie żeby Hopper żałował decyzji o przeprowadzce. Wręcz przeciwnie. Dla niego był to zdecydowanie najlepszy możliwy ruch w najlepszym możliwym czasie. Powrót z Wietnamu do Hawkins w stanie Indiana przypominał przejście do równoległego wszechświata. Włożył krew, pot i czasami, jak mu się zdawało, część zdrowia psychicznego w walkę na wojnie, która nie mogła się skończyć i która toczyła się bez żadnych zrozumiałych powodów. A tymczasem życie w pipidówce w Stanach uwięzło w czymś w rodzaju pętli czasu i po powrocie nie dostrzegł żadnych zmian. Zastanawiał się, czy kiedykolwiek się zmieni, czy w ogóle może się zmienić?
Fragment „Stranger things. Ciemność nad miastem” Adama Christophera



Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi czytampierwszy.pl!
Czytam i recenzuję na CzytamPierwszy.pl

2 komentarze:

  1. Ja tą pozycją nie jestem zainteresowana. Coś mi się wydawało, że ona będzie taka zwyczajna.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ech, no niestety często książki do dobrych seriali czy filmów to tylko odcinanie kuponów... Szkoda, że tak się stało i w tym przypadku.

    OdpowiedzUsuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony