Trwa Boże Narodzenie. Znudzona Nastka
wyciąga starą skrzynie i wymusza na swoim przybranym ojcu zwierzenia. Hopper
opowiada o tym, jak po powrocie z Wietnamu został policjantem w Nowym Jorku i
przypadkiem wplątał się w sprawę prowadzoną przed agentów federalnych.
„Stranger
things” to serial o niezwykle przyjemnym klimacie. Ciekawe postacie, opowieść
bazująca na przyjaźni i odrobina horroru sprawiły, że ta historia po prostu
działa. Nic dziwnego, że wokół niej urosło grono fanów na tyle duże, aby
twórcom opłacało się rozwijać świat przedstawiony. Tak też dostaliśmy kilka
książek stworzonych na bazie serialu, rozwijających znajdujące się w nich
wątku. Nie rzuciłam się na wszystkie z nich, ale udało mi się zapoznać z
„Ciemnością nad miastem” i w moich oczach ta lektura wypada po prostu… bardzo,
bardzo przeciętnie.
Jeśli
miałabym jednym słowem określić, jaka jest ta powieść, wybrałabym słowo
„tania”. To dzieło Adama Christophera kojarzy mi się z tymi książkami, które
można wygrzebać w wielkich koszach z tanią literaturą. Ale może przejdźmy do
rzeczy.
Wielki
napis „Stranger things” na okładce sugeruje, że historia rozwinie nam wątki z
serialu, albo powie coś więcej o postaciach, które mogliśmy oglądać na ekranie
kina. I niby „Ciemność nad miastem” próbuje to robić. Dostajemy przecież opis
przeszłości Hoppera, a także kilka scenek z Nastką, którą chyba większość
widzów uwielbia. Tyle tylko, że ja osobiście w tych książkowych charakterach
widziałam co najwyżej jakieś szkielety bohaterów, a nie postacie z krwi i
kości. Gdyby ktoś podmienił te dwa imiona na inne naprawdę nic by się nie
zmieniło. Ponadto scenki z Jedenastką nie są wcale tej historii potrzebne:
przetykają jedynie główną fabułę, sprawiając, że ta gubi tempo. Jakby tego było
mało, właśnie przez nie szybko możemy domyślić się zakończenia historii, a
przynajmniej nie musimy martwić się o życie Hoppera, bo po prostu wiemy, że
dożył lat 80. XX-wieku.
Styl,
jakim napisana jest powieść, jest bardzo prosty i mało charakterystyczny.
Lekki, ale w ten niezaskakujący, nudny sposób. Chciałabym zrzucić winę na
tłumaczenie, ale tą powieścią zajmowała się doświadczona anglistka, zajmująca
się fantastyką. Wydaje mi się więc, że problem jednak leży w oryginale. W moim
odczuciu to po prostu książka napisana przez rzemieślnika, który dostał na nią
zlecenie, a nie – chciał opowiedzieć ciekawą historię.
Pod
kątem fabularnym „Ciemność nad miastem” także wypada nijak. Dostajemy tu
książkowy odpowiednik niezbyt udanego filmu sensacyjno-kryminalnego. Niby
obserwujemy śledztwo, niby są wybuchy, zagadki i tajemnice, ale niekoniecznie
nas to wciąga i niekoniecznie ma sens. Z takim zastrzeżeniem, że film trwa
około dwóch godzin i swobodnie można oglądać go „w tle”. Czytanie powieści nie
dość, że zabiera więcej czasu to wymaga pełnego skupienia.
„Ciemność
nad miastem” jest po prostu tanią książką. Jeśli czytelnik nie wymaga zbyt
wiele, może i będzie się przy niej dobrze bawił. Da się ją szybko pochłonąć, a
znajome imiona bohaterów mogą zachęcić do lektury osoby, która na co dzień nie
sięgają po literaturę. Wydaje mi się jednak, że jeśli czytelnik wymaga
czegokolwiek więcej… to chyba lepiej zrobi, jeśli sięgnie po jakikolwiek inny
kryminał bądź też po prostu jeszcze raz obejrzy „Stranger things”.
*
* *
Witamy
w Nowym Jorku w tysiąc dziewięćset siedemdziesiątym siódmym roku. Nie żeby
Hopper żałował decyzji o przeprowadzce. Wręcz przeciwnie. Dla niego był to
zdecydowanie najlepszy możliwy ruch w najlepszym możliwym czasie. Powrót z
Wietnamu do Hawkins w stanie Indiana przypominał przejście do równoległego
wszechświata. Włożył krew, pot i czasami, jak mu się zdawało, część zdrowia
psychicznego w walkę na wojnie, która nie mogła się skończyć i która toczyła
się bez żadnych zrozumiałych powodów. A tymczasem życie w pipidówce w Stanach
uwięzło w czymś w rodzaju pętli czasu i po powrocie nie dostrzegł żadnych
zmian. Zastanawiał się, czy kiedykolwiek się zmieni, czy w ogóle może się
zmienić?
Fragment
„Stranger things. Ciemność nad miastem” Adama Christophera
Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi czytampierwszy.pl!
Ja tą pozycją nie jestem zainteresowana. Coś mi się wydawało, że ona będzie taka zwyczajna.
OdpowiedzUsuńEch, no niestety często książki do dobrych seriali czy filmów to tylko odcinanie kuponów... Szkoda, że tak się stało i w tym przypadku.
OdpowiedzUsuń