Cześć.
Nie wiem, czy pamiętacie, ale gdy odzywałam się do Was poza recenzjami w
czerwcu, wspominałam, że w moim domu w
sierpniu pojawią się zwierzaki. Tak też się z resztą stało: moich pupili
przedstawiłam już na Instagramie i Ci, którzy mnie tam obserwują, pewnie mieli
okazje się z nimi już zapoznać.
Nie
każdy jednak tam zagląda, więc uznałam, że w końcu nadszedł czas, aby
powiedzieć o nich trochę tutaj. Są też ze mną nieco dłużej, więc mogę też
więcej o nich powiedzieć. Po zdjęciach już pewnie widzicie, co to za maluchy –
do mojego domu trafiły dwie amazonki białoczelne.
Czemu
akurat takie zwierzaki? Cóż… po pierwsze, jestem szalona. Po drugie, z psem
trzeba wychodzić rano na spacer. A mi się nie chce.
No
dobrze, może nieco bardziej na poważnie. Naprawdę nie wyobrażałabym sobie psa w
mieszkaniu pozbawionym ogródka. Choć je uwielbiam i lubię z nimi spacerować to
jednak po prostu wydało mi się to zbyt problematyczne, zwłaszcza na małej,
mieszkalnej przestrzeni. No i… lubię duże psy. Wolę z zakupem poczekać, aż będę
miała do dyspozycji większą przestrzeń.
Nie
chciałam kota. Nie dlatego, że ich nie lubię, a dlatego, że wolę mieć pod swoją
opieką stadne zwierzęta. Takie, które chcą za mną podążać, chcą się uczyć i
uczestniczyć w tym, co robię. Kot więc odpadł, podobnie jak gady. Prędko
odpadły też gryzonie: większość z nich żyje krótko, a ja nie lubię, gdy mój podopieczny
ma przewidywaną długość życia w okolicy trzech lat. To po prostu zbyt bolesne.
I
w ten sposób w zeszłe wakacje doszłam do wniosku, że… chcę papugę. Nie
wiedziałam jeszcze jaką, ale… papugę. Miałam już takie zwierzęta, więc wiem, z
czym to się je. Papugi żyją długo. Chętnie się uczą. Są bardzo aktywne i
przywiązujące się. Jednocześnie śmiecą, hałasują i są jednymi z najtrudniejszych
pupili domowych, ale po prostu wydało mi się, że najlepiej wpasowują się w moje
„zachcianki”.
Spędziłam
rok na edukacji, wybieraniu odpowiedniego gatunku i innych takich. No i w końcu
stało się, pod mój dach trafiły dwie papugi. Dwie – bo to stadne zwierzęta, dla
których katorgą jest życie w samotności. Serio, nie kupujcie jednej papugi.
Generalnie, nie kupujcie papugi wcale (to naprawdę trudne zwierzęta), ale jeśli
już musicie, weźcie dwie. Albo cztery, sześć, osiem. Byle nie jedną.
Obecne
pod moim dachem papugi to – jak wspominałam – amazonki białoczelne. Jedne z najmniejszych
przedstawicieli swojego rodzaju. Żyjące 30-40 lat, dominujące, aktywne, często
też gadające, choć to nie jest dla mnie kluczowe. Psujące i wariujące, ale hej, to amazonki.
One tak mają. Ten konkretny gatunek wydał mi się dobry z kilku powodów, ale wśród
nich był fakt, że to ptaki krótkoogonowe, które raczej wspinają się, niż
latają. Drugą istotną kwestią był właśnie ich rozmiar. Są dość małe, ale
jednocześnie mają dusze większych ptaków. Ponadto są mniej fobiczne od na
przykład całkiem popularnych żako.
Mój
duet to Mera i Iorweth. Są ptakami z drugiej ręki. Jak podają właściciele
Birdtrick.com, papugi są trzecim najpopularniejszym typem pupila, ale
pierwszym, który najczęściej szuka nowego domu i cóż… przy odpowiedniej ilości
wiedzy chyba jednak lepiej dać im drugi dom, niż kupować zwierzę od hodowcy.
Ale to analiza na zupełnie inny wpis. W każdym razie, zakup nawet 5 letniego
ptaka to nic przy przewidywanej długości życia większych gatunków, czego na
przykład nie można powiedzieć o psie, którzy przeżyje może 10, może 15, a może
i 20 lat, ale jednak – istnieje opcja, że połowę życia ma już za sobą.
A
moje maluchy nawet tylu nie mają. O Merze wiem mniej. Prawdopodobnie wykluła
się w 2016/2017 roku. To samica, dużo mniejsza od Iorwetha. Ma też na głowie mniej białych, a więcej niebieskich piórek. Prawdopodobnie nie
jest ręcznie karmiona, ale w praktyce… nie mam pojęcia, czy jest, czy nie. W każdym
razie jest stosunkowo nerwowym ptakiem, który raczej unika bezpośrednich starć
z ludźmi. Niemniej, jest łasa na jedzenie i szybko się uczy. Po prostu potrzebuje
więcej czasu od swojego towarzysza, by się do kogoś lub czegoś przekonać.
Iorweth
wykluł się na wiosnę 2018. To młodziutki chłopak, który zdążył się już do mnie
przykleić i przywłaszczyć. Cóż, papugi pod tym względem są trochę jak koty.
Wciąż pracujemy nad współpracą, ale na pewno jest dużo odważniejszy i bardziej
żywiołowy od Mery. Jest też od niej głośniejszy, chociaż właściwie ani on, ani
ona nie przesadzają za bardzo z krzykiem. Potrafi wydawać z siebie dźwięki
zbliżone do ludzkiego śmiechu, ale tak jak jego koleżanka, nie mówi. Jak
wspominałam, nie jest to dla mnie kluczowe, ale wiem, że dla wielu osób
postronnych to ważna informacja.
No
więc tak. Mam papugi. Dwie. Jakby pojawiały się gdzieś na zdjęciach – to po
prostu miejsce świadomość, że to nie przypadek.
Świetnie wyglądają! Sama marzę o kocie, ale jak na razie nie jest to możliwe, zwłaszcza z dwoma kanarkami w mieszkaniu. Sama nigdy nie byłam przekonana do ptaków (kanarki są własnością innych domowników), ale po tym wpisie, a także relacjach na Instagramie zaczęłam je bardziej doceniać i rozumieć, że też mają swoje zalety i swoich fanów. ;)
OdpowiedzUsuńNiestety, ptaki i koty trochę się jednak wykluczają. Niby można, ale zakończenie może być tragiczne, zwłaszcza przy takich maleństwach. Każdy zwierzak ma swoje zalety, ale jak wypiszesz je po kolei to papugi raczej mimo wszystko będą miały chyba więcej wad. xD Chociaż zależy, co uważasz za wadę.
UsuńKrótkie życie gryzoni to jednak tylko w połowie prawda. Myszy, szczury i chomiki owszem, ale już kawie z dobrym rodowodem żyją 5 do 8 lat, dobrze utrzymany królik 8 do nawet 12, a szynszyle odżywają kilkunastu, a nawet 20 lat ;) niemniej rozumiem dobieranie zwierzaka do potrzeb, sama tak zrobiłam z korzyścią dla wszystkich.
OdpowiedzUsuńW sumie to trochę podziwiam. Zawsze wychodziłam z założenia, że papugi są fajne i lubię oglądać u kogoś, ale kompletnie nie dla mnie, bo wymagające, absorbujace i kosztowne w utrzymaniu. No i zdecydowanie zbyt bystre 😆 oby Ci się zdrowo chowały ❤
Zdaje sobie z tego sprawę, bo myślałam nad szynszylą, ale ostatecznie jednak postawiłam na ptaki, trochę dlatego, że miałam je już wcześniej. No to zdecydowanie nie są zwierzaki dla każdego i raczej nie mam zamiaru zachęcać do ich zakupu. :P
UsuńTak szczerze, to nie przepadam za zwierzem pierzastym, jakoś nie lubię dotyku piór. A kiedyś miałem współpracownika, z którym często coś tam robiliśmy u niego w domu - i on ma różne dziwne zwierzęta (węże, jaszczurki, ptaszniki), w tym i papugę, taką dużą białą. Papugas latał po jego pokoju luzem. I co przyszedłem, próbował mi na głowie siadać - to było traumatyczne przeżycie :D
OdpowiedzUsuńZ ptactwa przetrawię chyba tylko kanarki - to po "Ptaśku" Whartona mi zostało :D
Jak duża biała to pewnie kakadu, najpewniej alba. Siadanie na głowie to standard akurat, bo lubią być wysoko. XD
UsuńOsobiście z kanarkami nigdy nawet nie miałam bliższej styczności. Aczkolwiek ja z tych, co nie mają raczej problemu z większością zwierząt. :P
O zazdroszczę ;) Narzeczona ma papużki faliste, sam kiedyś miałem, ale jednak amazonki to poziom nieco wyżej :P.
OdpowiedzUsuńChociaż duże psy to nadal mój faworyt.
Są zdecydowanie łatwiejsze w utrzymaniu. I wielkość robi swoje, i dieta (ziarnojady). Ale to dalej papuga, która wymaga uwagi.
UsuńPies to jednak pies... ale w mieszkaniu bez ogrodu trzymać nic takiego nie mam zamiaru. :/ Szczególnie, że na oku mam dalmaty/owczarki niemieckie/malinosy/podchalany/nowofunlandy, a to mi się nie pomieści na 40m2. :|
Piekne sa! My przeslismy przez etap szukania papugi, ale ja sie ich strasznie boję :-( pies w mieszkabou to nie taki dramat, wiem co mówię :-D
OdpowiedzUsuńJak się boisz to nie ma co. :/ Zwłaszcza, że one potrafią być same z siebie agresywne i z tym nic nie zrobisz. Hormony robią swoje.
UsuńMoi rodzice mają hodowlę psów, więc jestem z tymi zwierzętami obeznana całkiem nieźle. :P Za dobrze znam ich i swoje możliwości, by kupować czworonoga.
Nigdy nie chciałam mieć w domu ptaka, bo byłam przekonana, że trudno z nimi wchodzi się w interakcję. Mam więc dwa psy i kota (mieszkam na wsi co daje spory podwórek + teren wokół). Miło jednak dać się wyprowadzić z błędu.
OdpowiedzUsuń