Tajemnic
Strefy X nie da się w pełni zgłębić. To jednak nie oznacza, że nikt nie próbuje.
Po dwunastej wyprawie do siedziby Southern Reach, organizacji zajmującej się
tym miejscem, zostaje wysłany Kontroler. Mężczyzna zajmuje miejsce dyrektora,
jednak to nie zarządzanie jest jego zadaniem. John Rodriquez, bo tak w
rzeczywistości się nazywa, ma odkryć, co wydarzyło się w trakcie ostatniej
wyprawy, rozmawiając z zamkniętą w celi Biolożką.
Tytuł: Ujarzmienie
Tytuł serii: The Southern Reach
Numer tomu: 2
Autor: Jeff
VanderMeer
Tłumaczenie: Anna
Gralak
Liczba
stron: 400
Gatunek: weird
fiction
Wydanie: Otwarte,
Kraków 2014
|
Trylogia
„Sounthern Reach” jest doprawdy wyjątkowa. „Ujarzmienie”, tak samo jak tom
poprzedni, to wprawdzie niedługa, ale przeładowana treścią powieść, która
przede wszystkim wzbudza niepokój. Tym razem jednak, w przeciwieństwie do „Unicestwienia”
autor trzyma czytelnika z dala od samej Strefy, skupiając się na działaniu równie
tajemniczej korporacji.
„Ujarzmienie”
to książka utrzymana gdzieś poza czasem i rzeczywistością. Nie wszyscy mają w
niej imiona. Strefa X gdzieś istnieje, ale gdzie dokładnie? To nie jest w pełni
wypowiedziane. Bohaterowie niby istnieją, niby mają swoje charaktery i
przeszłość… ale przez klimat niepewności kreowany przez VanderMeera właściwie
nie wiemy, w co do końca wierzyć. To sprawia, że „Ujarzmienie” naprawdę może
fascynować, tak samo jak tom pierwszy. Warto jednak zwrócić uwagę, że to
absolutnie nie jest trylogia dla każdego: powieści tego autora mają, mimo
wszystko, dość wysoki próg wejścia.
W
„Unicestwieniu” dostaliśmy horror ekologiczny. W „Ujarzmieniu” zaś autor
serwuje nam coś bliższego thrillerowi korporacyjnemu. To na organizacji i ludziach
w niej pracujących skupia się nasza uwaga, choć oczywiście Strefa X cały czas
jest gdzieś w tle. To ona jest źródłem tajemnic i niepewności. Gdyby jej nie
było, nie byłoby w końcu Southern Reach.
Ponownie
autor serwuje nam stosunkowo trudną treść w sposób bardzo, bardzo prosty.
Zdania Jeffa VanderMeera są raczej krótkie i klarowne. Na dodatek wydanie Otwartego
może poszczycić się dość dużą czcionką. Dlatego jeśli czytelnik po prostu do
książki przysiądzie, powinien być w stanie szybko ją pochłonąć. Czy jednak w
pełni zrozumie całość? Czy podejście autora do kreowania świata będzie mu
odpowiadać? Na to odpowiedzieć nie jestem w stanie. Wszak to weird fiction.
Taką literaturę po prostu trzeba lubić, nie bojąc się tego, że czasem autor
wyprowadzi nas na manowce dziwności.
Dodać
muszę, że uwielbiam oprawę graficzną całej trylogii. Jest… psychodeliczna.
Pasująca do treści i skupiająca uwagę. Wbrew pozorom obecne na ilustracji
króliki naprawdę mają znaczenie. Więcej jednak zdradzać nie będę. Ich tajemnicę
najlepiej odkryć samodzielnie.
Nie
wiem, który z tych dwóch tomów lubię bardziej. „Unicestwienie” było mi w pewnym
sensie bliższe. Anomalie przyrodnicze bardziej przemawiają do moich emocji.
Niemniej, chyba jednak wolę Kontrolera od Biolożki, jeśli chodzi o charakter postaci.
John to konkretny facet po przejściach, który dostał do wykonania naprawdę niewdzięczną
robotę i chcąc nie chcąc, musi ją wykonać.
Trzeci
tom „The Southern Reach” już na mnie czeka. Choć podejrzewam, że autor zostawi
mi więcej pytań, niż odpowiedzi to niewątpliwie już wkrótce się za niego
zabiorę. A tę książkę naprawdę polecam odważnym, którym do gustu przypadł tom
pierwszy trylogii.
*
* *
–
O co chodzi z tą myszą, z tą rośliną? – spytał surowo Kontroler, żeby
sprawdzić, jaką wywoła reakcję. – Czy to też pomnik?
Roślina
i mysz nadal znajdowały się w doniczce, jeszcze nie wyskoczyły, żeby rzucić im
się do gardeł, mimo że Haysu przez całe spotkanie nie spuszczała ich z oka. Za
to Whitby nie zaszczycił ich nawet spojrzeniem, wyglądał jak kot gotów skoczyć
w przeciwną stronę przy najmniejszej oznace nieuchronnego zagrożenia stwarzanego
przez tę doniczkę.
–
Nie, niezupełnie – przyznała po chwili Grace. – Dyrektorka próbowała ją zabić.
–
Co?
–
Roślina nie chciała umrzeć.
Powiedziała
to z pogardą, jakby złamanie naturalnej kolei rzeczy nie było cudem, lecz
afrontem.
To nie jest kontynuacja Anihilacji? Wiem, że książka miała zupełnie inny tytuł, bo się zdziwiłam. Jakiś czas temu dodałam do listy do przeczytania, ale zaczynam się zastanwiać, czy to na pewno mnie zainteresuje i czy podolam
OdpowiedzUsuńTak, to jest trylogia. Z tym, że "Anihilacja" to film, powieść to "Unicestwienie". Próbować możesz, to nie są długie książki, a VanderMeer to ciekawy twórca.
Usuń