Ogród
Demona Luster przypomina opustoszały cmentarz pełen roślin. Gdy zostaje w nim
znalezione ciało, Ida i Kruchy zostają wezwani na miejsce zdarzenia. Wkrótce we
Wrocławiu dochodzi do serii samobójstw. Młoda szamanka od umarlaków próbuje
pomóc w rozwiązaniu śledztwa.
Tytuł: Fałszywy
Pieśniarz
Tytuł
serii: Szamanka od umarlaków
Numer tomu: 3
Autor: Martyna
Raduchowska
Liczba
stron: 400
Gatunek: urban
fantasy
Wydanie: Uroboros,
Warszawa 2019
|
Idę
Brzezińską spotkałam już dobrych kilka lat temu. Zaczęłam od „Demona luster”,
czyli drugiego tomu cyklu, bo wydająca go Fabryka Słów niestety, nie zadbała o
to, by powieść była w jakikolwiek sposób oznaczona, a to były jeszcze czasy, w
których nie sprawdzałam w sieci każdej książki przed chwyceniem w swoje ręce. Po
dłuższym czasie nadrobiłam też i tom pierwszy, uznając go jednak za gorszy od
kontynuacji. Dobre wspomnienia po książce Raduchowskiej jednak pozostały i z
chęcią zabrałam się za tom trzeci, czyli „Fałszywego Pieśniarza”. Miałam
nadzieję, że po dobrym „Spektrum” ta autorka po prostu nie może mnie zawieść i
w kolejnej odsłonie „Szamanki od umarlaków” dostarczy mi odpowiedniej dawki
rozrywki.
I
nie przeliczyłam się. Martyna Raduchowska to pisarka, która rozwinęła się w
naprawdę dobrym kierunku. Tom pierwszy serii pamiętam jako przeciągnięty do
długości powieści, lekki i niekoniecznie wybitny żart. Całkiem miły i
sympatyczny, ale wyraźnie będący debiutem. „Fałszywy Pieśniarz” jest zaś po
prostu nieźle poprowadzona, przygodowo-kryminalną powieścią urban fantasy.
Powieść
wprawdzie dalej zachowuje swój lekki ton. To książka, którą swobodnie mogłabym
porównać do cyklu Anety Jadowskiej o Dorze Wilk, czy do „Domu wschodzącego słońca”
Aleksandry Janusz. Szczególnie, że o ile w tomie pierwszym Ida była krnąbrną
prawie-nastolatką to jednak w tomie trzecim zdobyła już trochę doświadczeń i po
roku rozwoju chyba jednak trochę się zmieniła. Powoli nabiera pewności siebie i
szuka swojego miejsca w świecie. Uznałabym więc, że „Fałszywy pieśniarz” jest w
swoim tonie gdzieś pomiędzy wcześniej wspomnianymi książkami. Z jednej strony książka
Raduchowskiej światem przedstawionym nieco bardziej przypomina ten Janusz, jest
też nieco bardziej niewinna niż twórczość Jadowskiej. Z drugiej strony, „Dom wschodzącego
słońca” opowiada o nastolatce, a Ida jest już, mimo wszystko, dorosłą kobietą,
która musi umieć o siebie zadbać samodzielnie.
Doskonale
pamiętam, że w „Demonie luster” zauroczyła mnie przede wszystkim relacja Idy z
Kruchym. Zbudowana na przyjaźni, wspieraniu siebie nawzajem i wspólnych żartach,
wydawała mi się bardzo naturalna. W tamtym okresie nie znałam wielu powieści,
które podchodziłyby do relacji postaci w taki sposób. Teraz być może nie jest to
dla mnie żadną nowością, ale w „Fałszywym Pieśniarzu” autorka kontynuuje to, co
napoczęła wcześniej… i wychodzi jej to naprawdę uroczo. Szczególnie, że mimo
wszystko, nie znam zbyt wielu aż tak sympatycznych postaci w polskiej literaturze.
Sam
świat przedstawiony nie należy do szczególnie oryginalnych. Jest dość barwny,
ale właściwie bazuje na znanych nam kliszach. Sama opowiadana przez Raduchowską
historia jest zaś dynamiczna i pełna całkiem pomysłowych zwrotów akcji, choć
moim zdaniem to bohaterowie sprawiają, że naprawdę wciąga. Choć zwykle widzę
postacie jako narzędzia potrzebne do
realizacji fabuły, tak w tym przypadku moim zdaniem to Ida i Kruchy wysuwają
się na pierwszy plan. Dlatego też osoby, które nie polubiły tych postaci
wcześniej mogą niekoniecznie wciągnąć się w historię „Fałszywego Pieśniarza”.
Koniec
końców, przy kontynuacji „Szamanki od umarlaków” bawiłam się naprawdę dobrze. To
książka, która dobrze sprawdziła się u mnie w roli odskoczni od poważniejszych
tematów. Sprawiła, że z przyjemnością śledziłam losy bohaterów i właściwie nie
narzekałabym, gdyby Raduchowska stworzyła wielotomową serię fantastycznych
kryminałów z tymi właśnie postaciami. Zakładając oczywiście, że autorka miałaby
na to ochotę i pomysł. Myślę, że to powieść, która trafi do naprawdę szerokiego
grona odbiorców, wyłączając może jedynie tych, którzy szukają jedynie naprawdę
poważnej literatury. Dodać też muszę, że to wręcz doskonała pozycja na jesień.
Akcja „Fałszywego Pieśniarza” nie tylko rozgrywa się w październiku, ale jej
temat kręci się wokół nieumarłych, demonów i szeroko rozumianej nekromancji –
nie wyobrażam sobie historii bliższej świętu zmarłych.
*
* *
–
No co?– burknęła podejrzliwie. – Co cię tak bawi?
–
A to – odparła Tekla, nie kryjąc zadowolenia – że Ida wcale nie wścieka się, bo
nie może wyrzec się swoich talentów, tylko dlatego, że chciałaby coś tymi
talentami udowodnić. Sobie i innym. Można to chyba uznać za pewien progres.
Wolałabym co prawda, żeby przy okazji robienia postępów nie popadała z jednej
skrajności w drugą, ale cóż… najwyraźniej jej umysł działa wybitnie
jedno-kierunkowo i nie uznaje półśrodków.
Fragment
„Fałszywego Pieśniarza” Martyny Raduchowskiej
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Uroboros!
Książka w księgarniach będzie dostępna od 30 października.
Nie mój gatunek literacki, ale tyle dobrego czytałam o twórczości tej autorki, że może się kiedyś skuszę na lekturę. Spodziewam się dobrej zabawy.
OdpowiedzUsuńFantastyka to bardzo pojemny gatunek, który potrafi nieźle otworzyć głowę. :) Warto spróbować poznać choćby kilka książek z tego gatunku, posprawdzać podgatunki - to ma tyle odmian i odcieni, że jest spora szansa na znalezienie czegoś dla siebie.
UsuńCzasem zdarza mi się po coś sięgnąć, ale rzaaaaadko. ;)
UsuńNiestety nie jest to gatunek, który lubię czytać - ale mam w swoim otoczeniu takie osoby, które bardzo lubią fantastykę.
OdpowiedzUsuńCo prawda to nie do końca moja bajka, ale być może bym się na nią skusiła.
OdpowiedzUsuńMuszę się koniecznie zabrać, ale zastanawia mnie czy znajomość poprzednich tomów jest bardzo konieczna? Bo tak jak Ty, czytałam je już jakiś czas temu i coś tam pamiętam, ale szczegóły się już zdecydowanie zatarły. ;)
OdpowiedzUsuńChyba nie powinnaś mieć szczególnych problemów. :) To nie są jakieś trudne książki w końcu - jeśli pamiętasz ogólny koncept to powinno być ok. :)
Usuń