niedziela, 24 maja 2020

Gry Nemezis: Koniec pomysłów na dalszą fabułę?


Rosynanta czeka długo trwająca naprawa. Dlatego Naomi, Alex i Amos korzystają z okazji i opuszczają Holdena, aby załatwić swoje prywatne sprawunki. W tym czasie Holden zaczyna odkrywać, że w całym Układzie znikają statki. 


Muszę przyznać, że… czuję się w kropce. Dlatego, że świat przedstawiony i bohaterów “The Expanse” bardzo lubię. Dlatego, że piąty tom, czyli “Gry Nemezis” są od tomu poprzedniego raczej lepsze i tak całkiem obiektywnie wypadają jak po prostu porządna warsztatowo literatura. Dlatego, że mimo wszystko jak już do tej książki przysiadłam to czytało mi się ją całkiem płynnie i przyjemnie. Ale jednocześnie… dwa pierwsze tomy tego cyklu są chyba po prostu nie do pobicia.

“Gry Nemezis” wypadają lepiej choćby przez to, że w końcu nie mamy narracji z perspektywy nudnych, drugoplanowych postaci. W końcu to czwórka naszych głównych bohaterów opowiada swoją historię. To istotne postacie, które nie znikną z fabuły ot tak (co działo się z poprzednimi narratorami), więc po prostu ich perspektywa wydaje się istotna. 

Problem polega na tym, że sama główna fabuła wydaje mi się osobiście niezmiernie tania. To przecież jeden z najprostszych możliwych chwytów. Autorzy wiedzą, że fani ich serii na tym etapie uwielbiają głównych bohaterów, więc zaczynają odkrywać przed czytelnikami swoje karty, opowiadając przeszłość postaci. Tyle, że… ta niekoniecznie jest istotna. Momenty, w których Amos i Aleks wracają do korzeni są raczej po prostu nudne; jedynie u Naomi dzieje się coś więcej, co faktycznie ma wpływ na historię. W pewnym momencie zaś wątki Alexa, Naomi i Holdena zgrabnie się łączą, a że z Amosem chyba nie było co robić to on przeżywa trochę post-apokaliptyczną przygodę, która przynajmniej mnie w pewnym momencie naprawdę nudziła.

Mam więc wrażenie, że konstrukcja “Gier Nemezis” jest dosyć leniwa, zwłaszcza, że historia chyba ani razu mnie mocniej nie zaskoczyła (przeszłość postaci była już wspominana wcześniej). Ponadto ta część ma chyba najmniej wspólnego z główną osią fabularną. To znaczy, ona niby jest, niby to wszystko jest powiązanie, ale główny problem z poprzednich części właściwie zdaje się być już zażegnany, podobnie jak jego pokłosia. I tak naprawdę całość mogłaby już się zakończyć, biorąc pod uwagę, jaką drogę obrali sobie twórcy.

Bo po co opowiadać o poznawaniu tysięcy nowych światów i i eksploracji kosmosu… gdy możemy oddać się wewnętrznym rozterkom postaci i ich ckliwych historii, prawda? Ta seria wcale nie nazywa się “Ekspansja” w nawiązaniu do przejmowania kosmosu przez ludzkość. Wcale!

To wszystko sprawiło, że gdy już odkładałam ten tom to nie miałam szczególnej ochoty na powrót do niego. Jak w przypadku każdej części serii, sam język autorów jest całkiem lekki, “płynny” w przyswajaniu, więc gdy już książkę otwarłam to nie czułam nadmiernego znużenia, ale ten brak chęci na sięganie po “Gry Nemezis” ot tak, bez pomyślunku, chyba nie świadczy o tej książce szczególnie dobrze.

Ponownie się powtórzę: “Gry Nemezis” nie są powieścią złą. Ba, wypadają nawet całkiem dobrze na tle rozrywkowego SF. Lubię ten świat i lubię postacie w nim występujące, dlatego pewnie będę czytać kolejne części i kupować kolejne. Jednak żałuję trochę, że autorzy zrobili coś w stylu serialu w którym każdy odcinek jest innym problemem, zamiast skupić się na porządnie skonstruowanej i zwięzłej, konkretnej historii.


8 komentarzy:

  1. Może po prostu autorzy doszli do wniosku, że skoro kura znosi złote jaja, to będą je wyduszać bez końca, więc teraz będzie masa zapychacza...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No mogli niestety. :( Ale mam też wrażenie, że gdy Miller odpadł z głównej fabuły to trochę im się sypnął plan pisania. Bo początkowo dzielili się pomiędzy Holdenem i Millerem; gdy tego drugiego brakło, zaczęły pojawiać się jakieś "dziwne" narracje.

      Usuń
  2. Piąty tom to początek nowego rozdziału w tej historii. Ja co prawda jestem z tych czytelników, którzy są tak zakochani w tym cyklu, że nie potrafią go krytykować, ale to jest naprawdę ważna część będąca solidną podbudową dla kolejnych tomów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że potem będzie lepiej, bo dla mnie osobiście tomy 3-5 to tylko narastający spadek. :C No ale zobaczymy, szóstą część mam na półce.

      Usuń
  3. jestem w tyle, bo dla mnie to pierwsze spotkanie z tym autorem. Skoro poprzednie tomy są tak dobre to dam mu szansę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To właściwie dwóch panów pod jednym pseudonimem. :) Pierwszy na pewno warto sprawdzić, trudno o space opere na poziomie, a ta akurat ten poziom trzyma.

      Usuń
  4. To jest najgorsze, nie ważne czy w przypadku książek czy seriali, że nie wiedzą, kiedy skończyć :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ALE może jeszcze będzie lepiej. Fajnie by było - bo to świetny świat przedstawiony jest. :C

      Usuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony