sobota, 19 grudnia 2020

Fantastyczne opowieści wigilijne: antologia dobra nie tylko na święta

Po co pewnej rodzinie ochroniarz w trakcie poszukiwań choinki? W jaki sposób dziadek do orzechów może wzbudzić rewolucje? A co byłoby gdyby Trzej Królowie tak naprawdę okazali się zbirami, a nie szlachetnymi mężami podążającymi za proroctwem? Trzynaście świątecznych i fantastycznych opowiadań na wyjątkowe święta – to jest coś, co każdy czytelnik powinien mieć w rękach.


Sposobów na tworzenie antologii jest co najmniej kilka. Może to być antologia konkursowa. Może to być zbiór jednego, często całkiem znanego autora. Zdarzają się też zbiory tematyczne, w których wydawca czy redaktor zarzuca temat, a pisarze tworzą teksty na zamówienie. Ale są też zbiory takie jak ten: „Fantastyczne opowieści wigilijne” to wybór najlepszych opowiadań świąteczno-fantastycznych, na jakie Piotr Gociek trafił kiedykolwiek. I takie antologie, moim zdaniem, mają szansę zawierać naprawdę dobre teksty. Z tym zbiorem tak właśnie jest.

Fantastyczne opowieści wigilijne
antologia, wybór Piotr Gociek
wyd. Zysk i s-ka, 2020

Zacznijmy od tego, że cieszę się, że ta książka w ogóle wyszła. Ze świątecznych książek fantastycznych z lat poprzednich kojarzę jedynie „Dynię i jemiołę” Jadowskiej. Co roku wychodzi wiele książek obyczajowych czy kryminalnych o takiej tematyce, a osoby lubiące nierealistyczny nurt zwykle nie mają po co sięgać. W tym roku, na szczęście, wydawnictwo Zysk po prostu nam to umożliwiło, mimo że antologie raczej nie są tymi najbardziej dochodowymi. Takie inicjatywy naprawdę warto wspierać.

Przechodząc do samego zbiorku: Gociek przekazuje nam zbiór z twórcami zarówno polskimi, jak i zagranicznymi. Mamy tu pisarzy bardziej znanych, takich jak Orson Scott Card, mamy sporo twórców z polskiej „starej gwardii” – dobrej, choć dziś już częsciwo zapomnianej przez młodsze pokolenie (Kochański, Oramus, Sędzikowska). Jest popularny dziś Łukasz Orbitowski, jak i twórcy w ogóle lub prawie w ogóle na polski nie tłumaczeni, choćby dlatego, że piszą głownie opowiadania. A jak już wspominałam, antologie nie są czymś, co na naszym rynku dobrze się sprzedaje. Jeśli miałabym wszystkie te teksty krótko podsumować, powiedziałabym po prostu, że Gociek wykonał naprawdę kawał dobrej roboty i opowiadania po prostu trzymają wysoki poziom. Ale może omówię chociaż kilka z nich, aby nie zostawać gołosłownym.

Uwagę czytelników w przypadku tego zbioru zwraca często uwagę „Dziecko z Marsa” Davida Gerrolda. Tekst pozornie najmniej świąteczny i zdecydowanie najmniej fantastyczny, ale przy tym poruszający temat ważny, bo wciąż dość „zakazany”. Gerrold opowiada nam o samotnym ojcu adopcyjnym i robi to w sposób niezwykle wrażliwy i ciepły. Nie dziw: sam takowym jest. To dobry tekst i jak zauważa sam Gociek – uniwersalny, bo autor choć mógł to przynajmniej w tej wersji uniknął nawiązań wychodzących poza ojcowską miłość.

Opowiadanie „Po choinką” Kochańskiego to przewrotna opowieść o Świętym Mikołaju. „Wigilijne psy” Orbitowskiego podobno są już całkiem kultowym tekstem, a ich klimat przynajmniej odrobinkę zmierza w stronę horroru. „Opowieść wigilijna” Oramusa jest baśnią o typach z ulicy, którzy jednak też czują magię świąt. Nie brakuje tu też świątecznej inwazji obcych, którą przedstawia nam Connie Willis w „Gazetce”. Najlepszy z tych tekstów to jednak moim zdaniem – ten ostatni.

„ Mistrzowskie posunięcie dziadka do orzechów” Janet Kagan nie bez powodu w 1993 roku zdobyło Nagrodę Hugo. Choć to świąteczne opowiadanie i jako takie sprawdza się doskonale to mamy tu też całkiem niezły pokaz światotworzenia. Mamy barwne postacie, między którymi naprawdę pojawia się chemia oraz – a właściwie przede wszystkim – mamy tu poruszenie tematu polityki i tego, jak ta działa. Także w naszym świecie.

Pod koniec zbiorku możemy znaleźć notkę o każdym autorze, napisaną osobiście przez Gocieka. Nie są to więc zupełnie puste, encyklopedyczne wpisy. Twórca zbioru informuje, czemu wybrał właśnie tego pisarza i ten tekst, czasem dodając jakąś ciekawostkę czy anegdotkę, dzięki czemu nawet ci nieznani nam twórcy mogą stać się dla nas kimś nieco bliższym.

Tak jak i autor, tak i ja mam zamiar nawoływać do rozmawiania i kupowania „Fantastycznych opowieści wigilijnych”. Naprawdę brakuje nam takich zbiorów w Polsce i nie miałabym nic przeciwko, gdyby w przyszłym roku pojawiła się swoista kontynuacja tego. Do tego jednak potrzeba czytelnika, który takie autorskie „widzimisię” opłaci. A więc kupujcie i czytajcie, albo wręczajcie innym na prezenty, bo to naprawdę kawał dobrych opowiadań, nie tylko w kategorii „świątecznych”.



Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Zysk i S-ka!

7 komentarzy:

  1. Nie spodziewałam się, że to taki dobry zbiór!

    OdpowiedzUsuń
  2. O, kolejna pozytywna opinia! To dobrze świadczy o tym zbiorze. Może w przyszłości skuszę się na lekturę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam wrażenie, że on nie siada tylko tym, którzy chcą prostych historii o Mikołaju, a tu nagle zamiast rubasznego "ho! Ho! Ho!" są wrzucani w historię o inwazji kosmitów.

      Usuń
  3. Piotr Gociek... Autor, który dobrze się zapowiadał, ale polityczne obsesje skierowały go na manowce. Pamiętam jego dobre opowiadanie fantasy w takim dawno upadłym piśmie Złoty Smok - to wyglądało jak wstęp do jakieś gry RPG, tyle że gra nigdy nie powstała (oceniam jako dobre na tamten czas - to był 1994 rok). A potem Gociek zaczął pisać fantastykę mocno upolitycznioną (w tym takie heheszki, znaczy satyry), z czym się nie przebił. Szkoda, że odszedł od fantasy, bo pisać ewidentnie umiał.

    A antologię może kupię. Pytanko: to okładka twarda czy zintegrowana?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja przyznaje, że wcześniej go nie znałam (trochę "nie moje czasy"), ale mam "Pożeracza szarości" więc jeszcze go sprawdzę. Niemniej, to co piszesz ma sens - jego tekst w tym zbiorze jest raczej z tych słabszych i idzie w tę satyryczną stronę. Recenzentka z NF go krytykowała i rozumiem czemu, choć mnie w trakcie czytania to nie bolało jakoś szczególnie. Niemniej, we wstępie naprawdę widać jego fascynację tematem.

      Oprawa twarda, z obwolutą, na której jest ta sama ilustracja, co na okładce - wydanie takie dosyć prezentowe faktycznie.

      Usuń
  4. Nie przepadam za zbiorami opowiadań, choć jeśli już mam wybierać, to wolę takie właśnie zmiksowane, z różnymi autorami.

    OdpowiedzUsuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony