Po tym, jak z ledwością doczytałam „Vertical”,
książki Rafała Kosika wzbudzają we mnie pewien dystans. I choć podobał mi się
zarówno czytany później „Różaniec”, czy jedna z jego książek dla dzieci to tak
czy siak, zawsze boję się, że będzie ciężko, że będę się nudzić i męczyć w
trakcie lektury. Dlatego „Nowi ludzie” przeleżeli mi chwilę na półce, nim po tę
książkę sięgnęłam. Moje lęki jednak okazały się całkiem irracjonalne.
Głównie dlatego, że ten zbiór opowiadań
składający się z dziesięciu tekstów po prostu dobrze się czyta. Styl Kosika
jest po prostu przystępny, ale z odpowiednim ciężarem. Ma też w sobie pewną
klasę, której brakuje niektórym autorom. I to dotoczy wszystkich opowiadań –
także tych, które podobały mi się nieco mniej.
Nowi ludzie Rafał Kosik wyd. Powergraph, 2013 |
Na dziesięć tekstów, jeden to fantasy, a
pozostałe są dość klasycznym SF z akcją osadzoną (zwykle) w Polsce. Mamy tu
trochę dystopii, sporo post-apokalipsy, jest odrobina kryminału. Opowiadania Kosik
pisał w latach 2000-2002 i właściwie lwia część z nich wydaje się wyrażać lęki
autora związane z tym, w którą stronę zmierza świat sprzed dwudziestu lat. Czytanie
ich po takim czasie jest dość ciekawe samo w sobie, bo pozwala zweryfikować
wyobrażenia twórcy z tym, co dzieje się dzisiaj. Dla przykładu, mamy na
przykład tekst napisany po ataku na WTC, czy też opowiadanie w karykaturalny
sposób przedstawiające dążenie do równości wszystkich i wszystkiego.
Tu chyba warto zaznaczyć, że Rafał
Kosik, jako twórca, jest raczej po tej „prawej” stronie barykady, a
przynajmniej był, gdy te opowiadania pisał. Jednak należy też zauważyć, że nie
jest on rzucającym przekleństwami i wyzwiskami Jackiem Piekarą. Jego twórczość
jest stonowana, napisana – jak już wspominałam – z pewną klasą. Dlatego raczej
odbieram przedstawione przez niego historie właśnie jako wyraz pewnych lęków. I
choć oczywiście krytykuje on pewne postawy, to np. robi to moim zdaniem znacznie
lepiej, niż Jarosław Grzędowicz w swoim „Hel-3”.
Jednym z opowiadań, które jest chyba
najbardziej karykaturalne i dotyczy właśnie tematyki równościowej są tytułowi „Nowi
ludzie”. Ten tekst jest wyraźnie przerysowany i wyraźnie żartobliwy, a przez to
jest jednym z tych, który najbardziej się w tym zbiorze wybija. Jednak muszę
przyznać, że i tak moim ulubionym jest „Partyline”. Być może to dlatego, że mimo
wszystko zwykle wolę fantasy, a może przez to, że akurat potrzebowałam
trzymającego w napięciu kryminału fantastycznego, ale to zdecydowanie mój
ulubiony tekst z tego zbioru.
Pozostałe były raczej po prostu w
porządku. Czytało mi się je całkiem płynnie, choć były momenty, że potrafiły
mnie lekko znudzić. Nie okazały się szczególnie wyjątkowe, ale też nie widzę
większych powodów do narzekań.
Wydaje mi się, że jeśli ktoś szuka takich dość porządnych i raczej klasycznych opowiadań science-fiction to po „Nowych ludzi” Kosika powinien sięgnąć. To przyjemna lektura, choć ogólnie rzecz biorąc, niebędąca czymś szczególnie wyjątkowym. Dlatego też nie odbieram jej jako „must read”, chociaż do „Partyline” pewnie jeszcze kiedyś sobie wrócę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.