Piast nie zawsze nosił to imię. Dawniej mówiono na jego Olech. Gdy wraz z bratem dokonuje bardzo złego czynu, ucieka, aby trafić w niewolę do Normanów. W jaki sposób życiowa droga zaprowadzi przyszłego Piasta do pokonania Popiela?
Opis wydawcy „Piasta” sugeruje powieść
nie do końca historyczną. W końcu na samej okładce można znaleźć informację, że
jest to „epicka opowieść o człowieku, którego śladem kroczyli bogowie”.
Sugerowało mi to, że być może dostanę powieść z elementami fantastycznymi. Ale
nie – ta książka jak najbardziej może być określona mianem realistycznej. To
jednak nie jest przecież wadą. Historia Piasta (z tego co mi wiadomo) nie jest
wyjątkowo dobrze poznana, więc autor tak naprawdę mógł opowiedzieć jakąkolwiek
historie. W końcu obalenie innego władcy to całkiem ciekawy temat na powieść
czyż nie?
Piast Grzegorz Gajek wyd. SQN, 2021 |
Owszem, tylko… mam wrażenie, że Grzegorz
Gajek, autor tej książki, trochę zmarnował potencjał na dobrą historię. Dlatego
że zamiast skupić się na opowiedzeniu pewnej przygody, opowiada życie
bohaterów: od okresu dziecięcego aż do dorosłości. Wybór takiej formy może być
czasem strzałem w dziesiątkę, ale w moim odczuciu, nie w tym przypadku. Czemu?
„Piasta” można wyraźnie podzielić na dwa segmenty. Pierwszym są sceny walk –
tych jest tu naprawdę dość dużo. Ale przyznaję, że mnie osobiście nijak
porywały. Raczej nie interesują mnie militaria, więc to po prostu nie było dla
mnie, zwłaszcza że sam styl Gajeka czy jego postacie nie były dla mnie
czymś wystarczająco intrygującym. Drugim są scenki obyczajowe, często
romansowe, z męskiej perspektywy. Te się niby w coś łączą, ale w gruncie rzeczy
nie powaliły mnie ani sposobem prowadzenia, ani ciekawą opowieścią.
Bohaterowie też mnie do siebie nie przekonują. Pobocznych jest dużo i z paroma
wyjątkami – mieszają się między sobą. Z kolei Olech oraz jego brat to nie są
charaktery, które mnie jakkolwiek interesują. Jak najbardziej rozumiem ich
sposób kreacji i wydaje mi się stosunkowo realistyczny, ale cóż poradzę – nie
przepadam zwykle za raczej prostackimi mężczyznami, którzy po prostu się biją.
Poza samą fabułą ta powieść ma do
zaoferowania czytelnikowi także OLBRZYMIE ilości ciekawostek z życia Słowian i
Wikingów. Z tym że w moim odczuciu ekspozycje pojawiające się w treści były
często dość toporne i niekoniecznie potrzebne. Jakby pojawiły się bardziej dla
„szpanu”, niż były potrzebne samej historii. „Piast” ma 660 stron, a mam
wrażenie, że gdyby go skrócić o połowę, mógłby być dużo lepszą książką.
Sam styl Gajka raczej lekko wchodzi,
mimo dość mocnej językowej stylizacji, ale jednocześnie – przynajmniej mnie
raczej nie powala. Ot, da się go czytać bez bólu, ale nie mam poczucia, że jego
pióro jest w jakiś sposób wyjątkowe. Nie rozumiem jednak zabiegów związanych ze
zmianą narracji. Niektóre rozdziały pisane są z perspektywy pierwszej osoby,
inne – trzeciej. Tyle, że bardzo często zmieniają się dość losowo (np. Olech
opowiada o wydarzeniu, a w następnym rozdziale mamy konsekwencje wydarzenia w
trzeciej osobie, z nim w roli głównej). Ponadto narracja pierwszoosobowa
wygląda jak monolog/list do syna, przez co zawiera niekoniecznie budujące
nastrój wstawki (w stylu: zobaczysz synu, jakim wielkim wodzem zostałem!).
Warto dodać, że rozdziały tej książki są wręcz absurdalnie krótkie. Często mają
po 3-4 strony, co nie wpływa najlepiej na rytm czytania.
Wiem, że „Piast” swojego czytelnika
znajdzie. Osoby szukające ciekawostek na temat życia dawnych Słowian czy
Wikingów na pewno będą zadowoleni. Miłośnicy militariów z tamtego okresu być
może również znajdą w lekturze sporą dawkę rozrywki. Ale o ile ja nie żałuje
lektury tej powieści, o tyle wiem, że po prostu jest nie do końca dla mnie.
„Piast” po prostu niczym szczególnym mnie nie zainteresował.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.