czwartek, 2 września 2021

Piast: jak nudna może być słowiańska powieść historyczna?

Piast nie zawsze nosił to imię. Dawniej mówiono na jego Olech. Gdy wraz z bratem dokonuje bardzo złego czynu, ucieka, aby trafić w niewolę do Normanów. W jaki sposób życiowa droga zaprowadzi przyszłego Piasta do pokonania Popiela?


Opis wydawcy „Piasta” sugeruje powieść nie do końca historyczną. W końcu na samej okładce można znaleźć informację, że jest to „epicka opowieść o człowieku, którego śladem kroczyli bogowie”. Sugerowało mi to, że być może dostanę powieść z elementami fantastycznymi. Ale nie – ta książka jak najbardziej może być określona mianem realistycznej. To jednak nie jest przecież wadą. Historia Piasta (z tego co mi wiadomo) nie jest wyjątkowo dobrze poznana, więc autor tak naprawdę mógł opowiedzieć jakąkolwiek historie. W końcu obalenie innego władcy to całkiem ciekawy temat na powieść czyż nie?

Piast
Grzegorz Gajek
wyd. SQN, 2021

Owszem, tylko… mam wrażenie, że Grzegorz Gajek, autor tej książki, trochę zmarnował potencjał na dobrą historię. Dlatego że zamiast skupić się na opowiedzeniu pewnej przygody, opowiada życie bohaterów: od okresu dziecięcego aż do dorosłości. Wybór takiej formy może być czasem strzałem w dziesiątkę, ale w moim odczuciu, nie w tym przypadku. Czemu?
„Piasta” można wyraźnie podzielić na dwa segmenty. Pierwszym są sceny walk – tych jest tu naprawdę dość dużo. Ale przyznaję, że mnie osobiście nijak porywały. Raczej nie interesują mnie militaria, więc to po prostu nie było dla mnie, zwłaszcza że sam styl Gajeka czy jego postacie nie były dla mnie czymś wystarczająco intrygującym. Drugim są scenki obyczajowe, często romansowe, z męskiej perspektywy. Te się niby w coś łączą, ale w gruncie rzeczy nie powaliły mnie ani sposobem prowadzenia, ani ciekawą opowieścią.
Bohaterowie też mnie do siebie nie przekonują. Pobocznych jest dużo i z paroma wyjątkami – mieszają się między sobą. Z kolei Olech oraz jego brat to nie są charaktery, które mnie jakkolwiek interesują. Jak najbardziej rozumiem ich sposób kreacji i wydaje mi się stosunkowo realistyczny, ale cóż poradzę – nie przepadam zwykle za raczej prostackimi mężczyznami, którzy po prostu się biją.

Poza samą fabułą ta powieść ma do zaoferowania czytelnikowi także OLBRZYMIE ilości ciekawostek z życia Słowian i Wikingów. Z tym że w moim odczuciu ekspozycje pojawiające się w treści były często dość toporne i niekoniecznie potrzebne. Jakby pojawiły się bardziej dla „szpanu”, niż były potrzebne samej historii. „Piast” ma 660 stron, a mam wrażenie, że gdyby go skrócić o połowę, mógłby być dużo lepszą książką.

Sam styl Gajka raczej lekko wchodzi, mimo dość mocnej językowej stylizacji, ale jednocześnie – przynajmniej mnie raczej nie powala. Ot, da się go czytać bez bólu, ale nie mam poczucia, że jego pióro jest w jakiś sposób wyjątkowe. Nie rozumiem jednak zabiegów związanych ze zmianą narracji. Niektóre rozdziały pisane są z perspektywy pierwszej osoby, inne – trzeciej. Tyle, że bardzo często zmieniają się dość losowo (np. Olech opowiada o wydarzeniu, a w następnym rozdziale mamy konsekwencje wydarzenia w trzeciej osobie, z nim w roli głównej). Ponadto narracja pierwszoosobowa wygląda jak monolog/list do syna, przez co zawiera niekoniecznie budujące nastrój wstawki (w stylu: zobaczysz synu, jakim wielkim wodzem zostałem!). Warto dodać, że rozdziały tej książki są wręcz absurdalnie krótkie. Często mają po 3-4 strony, co nie wpływa najlepiej na rytm czytania.

Wiem, że „Piast” swojego czytelnika znajdzie. Osoby szukające ciekawostek na temat życia dawnych Słowian czy Wikingów na pewno będą zadowoleni. Miłośnicy militariów z tamtego okresu być może również znajdą w lekturze sporą dawkę rozrywki. Ale o ile ja nie żałuje lektury tej powieści, o tyle wiem, że po prostu jest nie do końca dla mnie. „Piast” po prostu niczym szczególnym mnie nie zainteresował.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi czytampierwszy.pl!

Czytam i recenzuję na CzytamPierwszy.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony