Jan i Antonina Żabińscy prowadzili
warszawskie zoo, gdy wybuchła II wojna światowa. Próbując ratować i zwierzęta,
i ludzi, ryzykowali własnym życiem. W latach 60. Antonina, na bazie swoich
wcześniejszych zapisków, stworzyła pamiętnik, w którym opisuje, co działo się
wówczas w zoo.
Zazwyczaj pamiętniki nie są gatunkiem,
który by mnie jakkolwiek interesował. Jednak „Ludzie i zwierzęta” śledzili mnie
od dawna, a to za sprawą reportażu radiowego o bardzo podobnym tytule („Ludziom
i zwierzętom”). Bez wątpienia te zapiski Antoniny Żabińskiej są opowieścią
niezwykle unikatową i naprawdę cenną pod kątem historycznym. W końcu mało kto
nie tylko zajmował się pomocą innym w trakcie II wojny światowej, ale był też
zamieszany w sprawę warszawskiego zoo w tamtym czasie.
Ludzie i zwierzęta Antonina Żabińska wyd. Literackie, 2010 |
Gdy myśli się o tamtym okresie w
historii, człowiek raczej nie zastanawia się nad tym, co stało się ze
zwierzętami. Czy to tymi domowymi, czy to właśnie tymi, które można znaleźć w
zoo i które przez swoją egzotyczność są o wiele bardziej zależne od człowieka.
I chociaż oczywiste jest, że w trakcie wojny to człowiek jest ważniejszy to percepcja
osoby, która była z tymi stworzeniami związana, martwiła się o nie jest po
prostu czymś niezwykle intrygującym. Dlatego sam początek pamiętnika Żabińskiej
naprawdę mnie zafascynował. Z czasem jednak moja relacja z nim zaczęła się
trochę psuć.
„Ludzie i zwierzęta” są napisani jednym
ciągiem. Brakuje tu podziału na rozdziały i właściwie jedyne, czego można się
spodziewać, to światło pomiędzy akapitami, które oznacza, że autorka zmienia
myśl na inną. Jednak to nie przeszkadza w samej lekturze. Wydaje mi się, że
moje stopniowe znużenie wynikało z tego, w jaki sposób autorka opisuje
rzeczywistość.
Przyznaję, sięgając po ten tytuł, oczekiwałam
„mięsa”. Dokładnych detali, szczegółów związanych z ratowaniem Żydów z
warszawskiego getta, opisów akcji w trakcie bombardowań. Żabińska jest jednak w
tym dość ogólna, delikatna. Te informacje się tu pojawiają, ale nie są
szczególnie dokładne. Jednocześnie książka jest mocno zorientowana na dzieci
oraz relacje domowników ze zwierzętami, które do nich docierały.
Oczywiście perspektywa matki, która
opiekuje się malutkimi dziećmi w trakcie wojny jest ciekawa, a w narracji
Żabińskiej jest masa, masa ciepła i takiego szacunku zarówno do zwierzęcych, jak
i ludzkich przyjaciół, ale po prostu naprawdę nie tego od tej książki chciałam.
W pewnym momencie zaczęło mnie to delikatnie irytować, bo „Ludzie i zwierzęta”
wyglądają trochę tak, jakby fragmenty ze zwierzętami-domownikami w domu Żabińskich
przeplatały te historycznie ważniejsze, ale poważniejsze treści. Rozumiem to,
ale jako po-prostu-czytelnik, nie specjalista, czy recenzent, czułam się nieco
znużona. To wszystko zdaje się zbyt mocno wygładzone, choć podejrzewam, z czego
może to wynikać.
Jednocześnie jestem absolutnie
przekonana, że ta książka będzie doskonała do studium przypadku bądź też dobrze
nada się do wszystkich prac licencjackich/magisterskich, które analizują
kwestię Żydów czy życia zwierząt w trakcie II wojny światowej. Przyznaję, nie
znam się na temacie, ale wydaje mi się, że osoba, która wie, co dokładnie
działo się wówczas w Warszawie będzie miała szerszy obraz i wyciągnie z tej
książki ogrom rzeczy, których ja po prostu nie zauważyłam.
„Ludziom i zwierzętom” to opowieść fascynującej kobiety, której przyszło żyć w strasznym, ale w pewnym stopniu nie mniej intrygującym czasie. Bez wątpienia sięgnąć po tę książkę i przeczytać ją warto. Jednak niekoniecznie dla samej warstwy rozrywkowej.
Pamiętniki, czy wszelkiego rodzaju wspomnienia to coś, co bardzo ciężko napisać, żeby nie było właśnie nurzące. Ja ogromnie lubię te medyczne, ale tak naprawdę może trzy uznałabym za coś, co czytałam z uśmiechem, reszta była zwyczajnie nudna i ciężko było przez nie przebrnąć, choć doceniam, że znalazły się w moim życiu.
OdpowiedzUsuńTo po prostu są książki, które się czyta, jeśli jakiś temat wydaje się szczególnie interesujący. ;)
Usuń