sobota, 27 sierpnia 2022

Iksy i zera: powieść, która zafundowała mi dysonans poznawczy

Europa przed laty została podbita przez ludy Afrykańskie. Sephy należy do bogatej klasy iksów, z kolei jej przyjaciel z dzieciństwa i młodzieńcza miłość, Callum, jest jasnoskórym zerem. Obydwoje chcą utrzymać przyjaźń, jednak cały świat zdaje się być przeciwko nim.



Chyba dawno żadna powieść nie wzbudziła we mnie aż takiego dysonansu przez to, czym jest. „Iksy i zera” Malorie Blackman to powieść pierwotnie wydana w 2001 roku, choć w Polsce ukazała się dopiero ponad dwie dekady później, w 2022 roku. I to pod pewnymi względami widać… ale niekoniecznie jest to w tym przypadku wadą.

Zacznijmy może jednak od tego, co wzbudziło we mnie dysonans. Czytając opis wydawcy, który mówi o Europie podbitej przez afrykańskie imperium, a także o zakazanej miłości miałam przed oczami po pierwsze, dystopie, w której będą pojawiać się jakieś elementy afrykańskiej kultury, po drugie: powieść skupioną na niezbyt dobrze napisanym romansie, jak to bywa z wieloma nowszymi powieściami fantastycznymi skierowanymi dla młodzieży. Ale… nie dostałam ani jednego, ani drugiego.

Iksy i zera
Malorie Blackman
wyd. Nowa Baśń, 2022
Cykl Iksy i zera, t. 1

Z powodu zaskakująco prostego: ta powieść z założenia raczej nie miała być typową rozrywką dla nastolatków. Mam wrażenie, że „Iksy i zera” jest takim edukacyjnym esejem w formie powieści, w której autorka stara się wyjaśnić jak rasizm i ogólniej rzecz ujmując, wzajemna nienawiść, potrafią się nawzajem napędzać. Jak błędne to koło i do jakich tragedii może doprowadzić.

W związku z tym autorka kompletnie nie skupia się na światotworzeniu i to moim zdaniem jest pięta achillesowa tej powieści. Jedyne zmiany w rzeczywistości polegają na wymianie koloru skór bohaterów (czarny na biały, biały na czarny) i osadzeniu historii w czasach współczesnych autorce, mimo że mentalnie jej świat jest chyba jednak nieco wcześniej (zera dopiero powoli otrzymują prawa do edukacji). Postacie mają w dalszym ciągu amerykańskie imiona, kultura jest typowo zachodnia, a właściwie o tym, w jaki sposób historia zmieniła bieg, narracja nie pisze. Bo to nie jest istotne dla Blackman. A szkoda, bo to potężna piaskownica.

W związku z tym pierwsze ok. 200 stron powieści odbierałam jako dość toporne. Styl pisania jest prosty i w gruncie rzeczy nieszczególny, świat wydawał się szyty na siłę, a fabuła skupiała się na przedstawianiu tego, jak nawzajem obydwie strony konfliktu krzywdzą siebie i swoje dzieci. 

Dopiero z czasem fabuła zaczęła się faktycznie spinać. To, co było „zwyczajnymi” aktami przemocy, zaczęło zmieniać się w organizacje terrorystyczne, w procesy sądowe, w problemy psychiczne bohaterów. Powieść dla młodzieży okazała się jedną z bardziej brutalnych i realistycznych historii, jakie czytałam w ostatnim czasie. Co chyba warto zaznaczyć, odniosłam wrażenie, że Blackman naprawdę stara się problem wyjaśnić tak kompleksowo, jak to jest możliwe. Pokazuje winy i problemy po obydwu stronach, które nie pozwalają na dokonanie systemowych zmian. To bardzo istotny temat, szczególnie teraz, gdy widzimy bezustannie polaryzujące się społeczeństwo. Jednocześnie warto podkreślić, że to raczej jest powieść dla przynajmniej nieco starszej młodzieży.

Przy tym wszystkim chyba muszę zaznaczyć jedną rzecz. Wolałabym, aby autorka nie sięgała po element fantastyczny. Jako czytelnik tego gatunku czuję, że Blackman nie porusza się w tym zbyt pewnie. Zbyt delikatnie zarzuca sieci, nie korzysta z możliwości gatunku i właściwie zmiana w świecie nie była potrzebna. Rozumiem chęć takiego zabiegu, ale ta powieść mogłaby być lepsza, gdyby trzymała się realizmu.

„Iksy i zera” to w moich oczach naprawdę ciekawy przypadek w literaturze młodzieżowej. Najprawdopodobniej właśnie dlatego, że nie została wydana teraz, a dwie dekady temu: wtedy pisało się inaczej. Nie jest to literatura w pełni moja. Nie jest też stworzona po to, aby czytelnik w trakcie czytania jej czuł się komfortowo. Naprawdę wygląda tak, jakby z założenia miała po prostu edukować, szokować i wymusić na czytelniku zmianę sposobu myślenia. I właściwie bardzo dobrze. Na rynku literatury młodzieżowej króluje rozrywkowa pulpa, która nie tylko nie wnosi konkretnych wartości i nie zachęca do dyskusji, ale też często przedstawia toksyczne zachowania jako te pozytywne. Dlatego takie tytuły jak „Iksy i zera” są po prostu koniecznym urozmaiceniem (którego i tak mamy obecnie za mało).



Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Nowa Baśń!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony