wtorek, 6 czerwca 2023

Armadillo: weird west, który nie wyszedł


W trakcie napadu na bank Armadillo zostaje zniszczone, a jeden z napastników, Tom, staje się upiorem z ogniem w oczach, opanowanym przez magię Czarnej Księgi. Jest przywiązany do miasta, które nie może opuścić przez kilkaset lat. W XXI wieku pan Czarnej Księgi umiera i w końcu dawny cowboy może opuścić swoje więzienie.


Otwarcie zapowiedziało mi całkiem miłą lekturę. Nie było może idealnie, coś tam jednak zgrzytało, ale sam bazowy pomysł na „Armadillo” wydał mi się całkiem ciekawy. Nie mamy w Polsce zbyt wiele książek osadzonych w klimatach weird west i miałam nadzieję, że dokonam odkrycia czegoś sympatycznego. Jednak im dalej w las, tym było gorzej.

Armadillo
Bartosz Orlewski
wyd. Genius Creations, 2017

To przede wszystkim bardzo chaotyczna książka. Często nie wiadomo kto z kim i dlaczego, przez co fabuła po prostu się rozmywa. Ta książka też nie do końca wie, czym chce być. Niby klimatycznym westernem, ale jednak trochę cringową komedią (żarty z bycia tankiem z MMORPG – serio? Skąd pomysł, że to pasuje?), ale trochę też erotykiem (do tego wrócę). Jest tu trochę z przygody, niby mamy czarny charakter w roli protagonisty, ale jakoś to wszystko się nie klei.

Ponadto z jednej strony widać, że autor coś tam nad swoim pisaniem pracował, z drugiej jednak brakuje mu zachowania balansu. Te rzeczy, które wymagają rozpisania, protagonista streszcza innym postaciom w dialogach, zaś nieistotne rzeczy są rozpisywane. Podejrzewam, że to też między innymi właśnie sprawia, że ten tekst wydaje się być tak chaotyczny.

Wróćmy do erotyki. Ta książka pod tym względem (i nie tylko pod tym) wygląda trochę jak dzika fantazja nastolatka. Tom na widok kobiety musi pomyśleć albo rzucić jakimś głupim tekstem. I to nawet by może pasowało do postaci, gdyby otoczka była lepiej rozpisana. Ale nie jest. Upiór widzi dwie lesbijki? Oczywiście, że musi rzucić do nich sprośny tekst niczym wujek z wesela! A główna kochanka Toma to babka, która jest „światem” z innego wymiaru i może przyjmować dowolną postać, ale jakoś tak wychodzi, że najczęściej przyjmuje wygląd aktualnych fantazji seksualnych bohatera i pozwala mu je realizować. No po co to?

Dodajmy do tego fakt, że (spoiler) mroczna Czarna Księga ostatecznie okazuje się biedną, zazdrosną dziewczyną (ale w formie książki), która lubi tworzyć komiksy i tworzy jeden o Tomie. Ponownie, to mogłoby być nawet zabawne… Tylko nie w takim otoczeniu.

Ostatecznie „Armadillo” to książka, która mnie rozczarowała i zniesmaczyła. Spodziewałam się przynajmniej przyjemnego przeciętniaka, a dostałam… w gruncie rzeczy, sama nie wiem co. A szkoda, bo weird west pozwala na wykorzystanie wielu ciekawych motywów.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony