niedziela, 24 maja 2015

Pan Lodowego Ogrodu. Tomy II-IV

Jak część z Was wie, nie lubię rozkładać recenzji o jednej serii na więcej notek, szczególnie, jeśli przeczytałam ją w całości, nie jest przy tym zbyt długa i jest jedną, nieoderwaną od siebie w jakikolwiek sposób całością. Dlatego też postanowiłam, że i Pan Lodowego Ogrodu będzie w jednym poście - co prawda od drugiego tomu, jako, że moją opinię na temat pierwszego znajdziecie tutaj ale jednak.





Tytuł serii: Pan Lodowego Ogrodu
Tomy: 2-4
Autor: Jarosław Grzędowicz
Liczba stron: 632 / 504 / 896
Gatunek: naukowe fantasy

Nim przejdziecie do tej recenzji, polecam przeczytać moją opinię na temat pierwszego tomu, a do tego przejść tylko, jeśli nie boicie się kilku spoilerów dotyczących poprzedniej części, bo chcąc nie chcąc, kilka informacji o powieści będę musiała tu zamieścić. A więc, czujcie się ostrzeżeni, a ja zaczynam :)
Na początku drugiej części Pana Lodowego Ogrodu jeden z naszych głównych bohaterów,Vuko, jest zaklęty w drzewo i nijak może kontynuować swoją misję posprzątania po przybyszach z Ziemi na Midgaardzie. Gdy mu się to udaje, odkrywa, że nie wszystko jest takie, jak być powinno, a szaleństwo jego przeciwnika, Dykena, zdaje się być jeszcze większe... 
W tym samym czasie młody Filar podróżuje przed niegdyś swoje imperium opanowane w całości przez kult Podziemnej Matki, szukając swojego przeznaczenia z nadzieją na uratowanie swojego ludu.
Jak byłam zachwycona częścią pierwszą, tak uwielbiam kolejne. Nie powiem, by zawsze było idealne - bo i owszem, miałam kilka zgrzytów podczas czytania - ale dalej, ta seria to coś niezwykłego! Możemy w niej znaleźć wszystko: dzieci zaklęte w kraby, smoki, wielkie, marmurowe zamki, niewolników, romanse, dążenie do władzy, jedzące mięso konie, magiczne włócznie, ba! Możemy znaleźć w tu nawet Wielką Stopę, czy ekologicznych fanatyków. Całkowity misz-masz, ale przy tym będący tak logiczny, jak logiczna może być powieść tego typu ;) W Panu Lodowego Ogrodu nie brakuje też aluzji do tego, jak wygląda nasz świat i do czego on dąży - Grzędowicz ma chyba jakieś pojęcie o polityce, bo i o tym jest mowa, chociaż pobocznie i przynajmniej mi się wydawało, że autor z niektórych kwestii sobie po prostu drwi, niemniej, ja odebrałam to jak najbardziej pozytywnie.
Bohaterów trudno nie lubić. Vuko jest prostym facetem, który wie, czego chce, Filar zaś rozwija się w dobrym kierunku i ostatecznie staje się na prawdę mądrym i wartościowym człowiekiem. Są wyraźni, konkretni. Nie da się ich pomylić. Nawet ich narracja (która od tomu pierwszego zmianie nie uległa - dalej mamy podział na trzy, z czego dwie tyczą się najbardziej Vuka, jedna zaś przedstawia świat z perspektywy Filara) pozwala po pierwszych słowach poznać, z kim mamy do czynienia. Ich przyjaciół jest dużo, a ja nie mam głowy do imion i nazwisk, dlatego... cóż, nieco ich myliłam, ale... to przez samą siebie, a nie ich szarą barwę.
Styl jest fajny, chociaż wiem, że może niektórych męczyć: jest bardzo opisowy, narracja pierwszoosobowa nie jest lubiana przez każdego, niemniej, ja sama na prawdę nie mam się do czego przyczepić. 
Ogrom akcji, jaki w książce jest sprawia, że nie da się przy niej nudzić, a zakończenie całej serii sprawiło że... poczułam się, jakby ktoś wylał mi na głowę kubeł zimnej wody. Nie będę może go zdradzać, ale na prawdę, nie spodziewałam się tego i miałam wrażenie, jakby przez wszystkie tomy Grzędowicz sobie po prostu ze mnie żartował. Nie, nie mówię tego w złym kontekście, przeciwnie! Nieczęsto zakończenie mnie zaskakuje, a tu, proszę :)
Serię polecałam, polecam i polecać będę, bo to kawał dobrej fantastyki. Idźcie i jedzcie z tego wszyscy, albowiem Pan Lodowego Ogrodu wzywa, a jemu się nie odmawia :D


- Jest tylko teraz - odparłem. - To, co było, już zniknęło. Została tylko pamięć. Jutro jeszcze nie nadeszło i jest zakryte. Trzeba żyć tym, co mamy w zasięgu ręki. Tak, żeby pamiętać potem każdą chwilę. Nie wiadomo, ile ich mamy.
Jarosław Grzędowicz, Pan Lodowego Ogrodu. Tom II

2 komentarze:

  1. Niestety nie znam serii, ale jeśli kiedyś uda mi się zdobyć gdzieś pierwszy tom, na pewno dam jej szansę :)
    Thievingbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Prześladuje mnie ta seria, naprawdę! Wszędzie ją widzę i chyba się w końcu jej poddam :)

    OdpowiedzUsuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony