Topór i skała, miecz i żar – dwie
skrajne kultury i jedno państwo, które je ze sobą jednoczy. Choć żołnierze
Szóstej Kampanii Górskiej oraz zamaskowany wojownik pochodzą z zupełnie innych
światów, wszyscy zmagają się z różnicami kulturowymi, które kształtują ich imperium.
Na
rynku jest dostęp to takiej ilości literatury, że nauczyłam się odcinać moje myśli
od tego „nadmiaru”, po którego w danym momencie nie jestem w stanie sięgać.
Dlatego też seria Wegnera – choć znana mi z tytułu od dawna – musiała trochę
poczekać na swoją kolej. A szkoda, bo w innym przypadku po prostu szybciej dane
byłoby mi poznać naprawdę dobrze wykreowany, polski świat fantastyczny.
Zacznijmy
jednak najpierw od tego, że w pierwszym momencie moja „wizja” tej książki nieco
rozminęła się ze stanem faktycznym. Liczyłam na coś o przede wszystkim pięknym
stylu; takim, który zachwyca sam w sobie i który właściwie nawet nie wymaga
dobrej historii, aby działać. Pierwszy tom „Opowieści z meekhańskiego
pogranicza” przyniósł mi zaś książkę o języku klimatycznym i dobrym pod kątem
warsztatowym, ale zdecydowanie prostym.
Drugą
właściwie równie drobną kwestią, którą mogłabym tej książce „wytknąć” są… opisy
walk. Mam tendencję do nudzenia się na takowych, a w tym tomie naprawdę ich nie
brakowało. Niemniej, to bardzo subiektywna kwestia: Wegner opisuje bitwy w
sposób jasny i klarowny, zachowując dobry rytm. Jedynie ja po prostu
niekoniecznie za tym przepadam, ale ostatecznie nie uznaje tego za wadę książki
jako taką.
Poza
tym… właściwie nie mam Wegnerowi absolutnie nic do zarzucenia, wręcz
przeciwnie. Autor świetnie wybrał miejsca akcji: osadził ją na styku kultur,
pokazując nam, jak te się ze sobą mieszają, łączą, spierają. Dzięki temu obserwacja
tych historii po prostu fascynuje.
Historii,
ponieważ „Północ-Południe” to zbiór opowiadań podzielony na dwie części.
Pierwsza dotyczy Szóstej Kompanii Górskiej, druga – mieszkającego na południu
wojownika. Każdy z tekstów jest z jednej strony osobnym tworem, z drugiej: opowieści
z konkretnego rejonu są połączone przez bohaterów. Jednocześnie akcja
wszystkich z nich rozgrywa się w tym samym świecie przedstawionym. Nie jest to
więc zupełnie typowa antologia z myślą przewodnią, a coś, co bardziej
przypomina choćby „Ostatnie życzenie” Sapkowskiego.
Przy
tym każde z opowiadań jest naprawdę dobrze skonstruowane. Choć po kilku z nich
da się wyłapać pewien schemat to i tak teksty bez problemu zaskakują
pomysłowością. Każde z nich ma dobrą puentę, każde w jakiś sposób ciekawi.
I
pierwsza, i druga część są jednak od siebie dość różne, nie tylko przez innych
bohaterów. „Północ” to pojedyncze zadania Kompanii Górskiej, które wprawdzie
łączą się w całość, ale pojedyncze teksty nie są ze sobą bardzo mocno
powiązane. „Południe” to zaś historia jednego człowieka, w związku z czym
powiązania pomiędzy konkretnymi tekstami są większe. Ponadto inne są też tematy
poruszane przez obydwie części oraz klimat tekstów. „Północ” to współpraca, to
mróz, zima i swoista szorstkość nieprzyjemnych terenów. „Południe” wydało mi
się zaś częścią bardziej emocjonalną: to w tej części znajdziemy opowiadanie,
które myślę, że można swobodnie nazwać romansem (mówiłam już kiedyś, że
najpiękniejsze romanse znajduje w książkach, które nie próbują się w ten sposób
nazywać…?).
„Opowieści
z meekhańskiego pogranicza. Północ-Południe” to bardzo dobry początek serii i
bardzo chciałabym, aby takich autorów jak Wegner było w Polsce więcej. Ta
książka zasługuję na uwagę każdego, kto choć trochę jest zainteresowany
fantastyką, a w szczególności mocnym, raczej klasycznym w swojej formie high
fantasy.
*
* *
Nikt
nie chciał wziąć za żonę ślepej kobiety. Ale przez krew i nasienie należała do
rodu, mogła się nazywać og'Issaram. Więc posadzono ją przy żarnach.
Miał
siedem lat, gdy po raz pierwszy ją zobaczył.
Osiem
gdy dowiedział się, kim jest. Dziesięć, gdy pobił się ze swoimi dwoma starszymi
kuzynami o to, że rzucali w nią kamykami. Jedenaście, gdy zaczęła go uczyć
języka równin.
Czternaście,
gdy zmarła.
Ślepa
kobieta przy żarnach.
Jego
matka.
Fragment
„Opowieści z meekhańskiego pogranicza. Północ-Południe” Roberta M. Wegnera
Raczej nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. ;**
P.
www.zycie-wsrod-ksiazekk.blogspot.com
Uwielbiam Wegnera, przede mną teraz Niebo ze stali. Akurat ja sceny batalistyczne lubię i między innymi za to bardzo cenię autora. Drugi tom opowiadań nie ustępuje pierwszemu, zobaczymy jak będzie z powieściami.
OdpowiedzUsuńChyba patrzyłam kiedyś na to, ale to kompletnie nie moje klimaty :)
OdpowiedzUsuńTym razem nie dla mnie :(
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
O autorze trochę słyszałam i mam ochotę przeczytać. Opisy walk mnie nie odstraszają, nawet chciałbym kilka takich przeanalizować, gdyż sama przy własnych opowiadaniach mam problem z takim opisem :). Z tymi romansami się zgadzam najpiękniejsze opowieści o miłości znajdują się w innych gatunkach :)
OdpowiedzUsuń