piątek, 22 marca 2019

Setna Królowa: Romans fantasy w indyjskim settingu


Porzucona jako niemowlę Kalinda trafiła do sierocińca prowadzone przez zakon sióstr. Trawiona chorobą nie może się szkolić i uczyć walki, tak jak jej pozostałe rówieśniczki. Gdy kończy osiemnaście lat radża Tarek odwiedza miejsce jej zamieszkania i zgodnie z prawem ma zamiar wybrać spośród wszystkich dziewcząt swoją ostatnią, setną żonę. Ku zdumieniu wszystkich jego wybór pada właśnie na Kalindę.

Tytuł: Setna królowa
Tytuł serii: Setna królowa
Numer tomu: 1
Autor: Emily R. King
Tłumaczenie: Ryszard Oślizło
Liczba stron: 363
Gatunek: romans fantasy
Wydanie: Kobiece, Białystok 2019
Indie to magiczny świat. Magiczny i jednocześnie dość rzadko obierany na setting jakichkolwiek powieści fantastycznych. W końcu osadzenie w takim świecie historii wymaga olbrzymiej wiedzy na jego temat, a wydaje mi się, że mało kto po prostu takową posiada. A szkoda, bo są przepiękne, szczególnie pod kątem wizualnym: zdobienia z henny, sari, olbrzymia ilość kolorów – to wszystko przecież cieszy oko.
„Setna królowa” jest chyba pierwszą powieścią, którą przeczytałam, skierowaną do tej starszej młodzieży, która została osadzona w takim świecie. I książka pod kątem wizualnym naprawdę to wykorzystuje. Choć okładka nie jest najpiękniejsza to ma cudowne wzory odbijające światło. Początki rozdziałów mają naprawdę śliczną grafikę, a przynajmniej do mojego egzemplarza dołączony został ładny, kojarzący się ze zdobieniami z henny zmywalny tatuaż. To naprawdę ma szansę wprowadzić czytelnika w odpowiedni klimat.
Tyle, że poza tym… „Setna królowa” to po prostu kolejny, niezbyt inteligentny romans fantasy. Taki, w którego świecie przedstawionym brakuje sensu, a którego główna bohaterka zakochuje się po uszy w mężczyźnie z którym nie przeprowadziła ani jednej sensownej rozmowy.
Naprawdę, główny obiekt westchnień Klindy to osoba, w której dziewczyna zakochuje się po wymianie paru spojrzeń. To kolejna z tych powieści, która uczy młode kobiety, że do szczęścia potrzebują mężczyzny, bo bez niego nie są w stanie zrobić absolutnie nic. Nawet mimo faktu, że „Setna królowa” swoją fabułą bardzo przypomina „Rywalki”, w związku z czym i tutaj Kalinda ma zostać swoistą wyzwolicielką ludu (to nie spoiler, ta informacja pojawia się w opisie książki).
Boli mnie fakt, że ta książka właściwie miała szansę, być czymś innym, niż głupiutkim, młodzieżowym romansem. Przez chwilę naprawdę miałam wrażenie, że we wszystkim dużą rolę będzie odgrywał wątek LGBT, ale okazało się, że jednak nie. Kalinda, dziewczę, które w całym swoim życiu nie widziało mężczyzny, zakochała się w pierwszym ujrzanym przez siebie przedstawicielu płci brzydkiej i tyle wyszło z moich nadziei.
Same „Indie” pojawiają się tu głównie w nazwach ubrań oraz sprawowanych przez ludzi funkcji. Nie jestem co prawda specjalistą od tej kultury, ale naprawdę nie wydaje mi się, aby walczące kobiety były zgodne z tamtym rejonem. Ponadto autorka zupełnie zapomniała choćby o czymś takim jak kasty, pozwalając władcy kraju żenić się z kobietami bez absolutnie żadnego pochodzenia.
„Setna królowa” jest po prostu kolejnym przeciętnym romansem fantasy. Książką, która przez swój setting oraz parę motywów miała szansę być ciekawą lekturą, ale przez brak jakiegokolwiek zgłębienia tematu przez autorkę i świeżego pomysłu nie jest absolutnie niczym więcej. Czyta się ją wprawdzie lekko, ale wystarczy chwila zastanowienia się nad treścią, by dojść do wniosku, że to wszystko właściwie nie ma sensu. Brakuje mi tu zbudowania romansu albo jakichkolwiek relacji między bohaterami, brakuje ciekawego pomysłu na rozwiązanie akcji, brakuje choć odrobiny realizmu. Jednocześnie to książka na tyle nijaka, że w żadnym razie mnie nie irytuje swoim istnieniem. Ot, po prostu jest. Przeczytałam w dwa dni i za dwa dni o niej zapomnę. Nie ma tu nad czym się roztkliwiać.

* * *

Kapitan Naik rusza w stronę drzew. Dzieląca nas odległość nie uśmierza rosnącego we mnie rozczarowania. Czy oznaką oddanej kobiety jest trzymanie języka za zębami? Czy odtąd mam myśleć wyłącznie o zadowoleniu radży?
Czy już nie liczy się moje własne szczęście?
Rzucam ostatnie spojrzenie na światła świątyni, a potem odwracam się i ruszam za kapitanem na południe, w stronę Miasta Klejnotów.
Fragment „Setnej królowej” Emily R. King




Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi czytampierwszy.pl!
Czytam i recenzuję na CzytamPierwszy.pl


6 komentarzy:

  1. Lubię fantastykę i myślałam że to jakiś nowy kolejny świat 😀 ale coś czuję że ta książka raczej by mi nie podeszła

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja się nie skusiłam na tę książkę, choć nie ukrywam, że miałam ochotę. Ale im więcej czytam recenzji to tym bardziej się przekonuję, że ta książka jednak nie dla mnie :)
    http:/whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Zabiłaś mnie tym romansem. Natrafiłam na Indie raz, zakochałam się bez reszty, cudowny klimat!

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszystko oprócz tego romansu podobało mi się w tej książce.

    OdpowiedzUsuń
  5. Raczej się nie skuszę.
    Pozdrawiam. ;**

    P.

    www.zycie-wsrod-ksiazekk.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurczę, szkoda. Osadzenie powieści fantasy w Indiach, samo w sobie jest oryginalnym pomysłem, który daje olbrzymie pole do popisu dla autora. Szkoda, że w tym przypadku nie zostało to wykorzystane. Najbardziej zawsze boli zmarnowany potencjał.

    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony